07/08/22

Nie było "setki", ale zmiana i tak może być ostatnia lub przedostatnia


Przestrzeliliśmy oczekiwania na decyzję RPP (100pb) wchodząc być może za bardzo w wielowymiarowe szachy i nie doceniając wagi parametru wzrostu PKB w funkcji reakcji RPP. Gremium zdecydowało się na mniejszy ruch (50pb). Komunikat nie stwierdza końca (i tu nic się nie zmienia). Projekcja - całkiem spójna, patrząc przynajmniej przez pryzmat jej zrębów - sugeruje niemal powrót inflacji do celu w 2024 roku (tak było już jednak w też w marcu). W połączeniu jednak z rychłą recesją techniczną (bo na to wskazują projekcje) zbliżamy się do końca podwyżek. Scenariusz okolic 7% dla stopy docelowej uznajemy na tym etapie za wykonany, ale nie stwierdzilibyśmy definitywnie, że kolejnego ruchu już nie będzie.

Komunikat można podsumować krótko: wyparował optymizm względem wzrostu PKB, myślenie o inflacji pozostało bez zmian. Mniej więcej od 4,40 RPP zauważa iż mocniejszy złoty byłby spójny z kierunkiem zacieśnienia polityki pieniężnej. Tym niemniej rynek "dojechał" do 4,80, a niespójność tylko się powiększa. Komunikat nie sygnalizuje ani końca, ani kontynuacji podwyżek stóp procentowych. Część opisująca przyszłość jest natomiast dokładnie taka sama, jaka była (co nie przeszkodziło do tej pory podwyższać na każdym posiedzeniu).

Najnowsza runda prognoz nie jest specjalnym zaskoczeniem. Możemy na tym etapie (nie znając szczegółów) stwierdzić, że zgadzamy się z niemal równym poziomem inflacji w 2022 i 2023 roku. Nasza ścieżka zmian PKB plasuje się jednak w 2023 roku znacząco poniżej projekcji NBP i mamy ku temu powody. Na tym etapie można obstawiać, że kształt ścieżki inflacji determinowany jest przez wygaśnięcie tarcz w tym roku, a ceny na 2023 liczone są przy założeniu zapewne skromnych założeń dot. zmian cen energii. Tarcze w tym roku naszym zdaniem nie wygasną, a inflacja będzie zbliżona do tej z projekcji z innych powodów (węgiel, ciepło, poszukiwanie górki na cenach żywności). W 2023 z kolei my obstawiamy duży skok na początku roku i silnie opadającą ścieżkę zmian cen (odwrotnie niż w 2022, kiedy była ona silnie rosnąca). Stąd też wynika nasz pesymizm dot. wzrostu PKB w 2023 roku. Realne płace oraz realny fundusz płac będą w takim scenariuszu silnie ujemne, implikując słabiutkie wyniki konsumpcji i słabe perspektywy jej odbicia (mimo zwrotów PIT planowanych na początek 2023 roku). Dodatkowo nasz scenariusz dołują problemy z dostawami gazu na przełomie roku, których NBP raczej nie zakłada (choć być może zmieszczą się w wykresie wachlarzowym).

Tak czy inaczej trzeba przyznać, że obecna projekcja zakłada sporo efektów wtórnych zmian cen, o czym świadczy choćby niemal identyczne położenie długiego końca projekcji w 2024 roku, przy rozwiązaniu modelu dla stóp o 300pb wyższych niż w trakcie przygotowania poprzedniej rundy ścieżek. Jak już wspomniano powyżej uważamy, iż koniunktura będzie dużo słabsza niż zakładana przez NBP. Tym samym - mimo pewnie bardziej agresywnych założeń dot. cen - ścieżka inflacji przedstawiona przez NBP jest możliwa do zrealizowania. Jak powtarzamy od dłuższego czasu, znacząco zmieni się kompozycja inflacji (minimalizacja wpływu inflacji bazowej kosztem czynników energetycznych i administracyjnych). To już nie jest inflacja, która może się replikować w nieskończoność (w otoczeniu słabego popytu) i to nie jest inflacja, która wymagać musi ciągłej atencji polityki pieniężnej (czytaj. ciągłego podnoszenia stóp).  

Traktując projekcję literalnie, wczorajsza zmiana stóp o 50pb i być może kolejna podwyżka w podobnej skali w ciągu kolejnych 2 miesięcy są w stanie obniżyć średnią inflację w 2024 roku zapewne dokładnie do przedziału wahań (patrząc przez pryzmat modelu). Dlatego też nie założylibyśmy się definitywnie, że wczorajsza podwyżka jest na pewno ostatnią. Natomiast nadal podoba nam się sformułowanie, że stopy zakończą wędrówkę w górę w okolicach 7%. Na tym etapie niepewność polityki regulacyjnej (wakacje kredytowe), fiskalnej oraz warunki rynkowe (kurs PLN) jest za duża, aby definitywnie wykluczyć możliwość jeszcze jednej podwyżki stóp, nawet biorąc pod uwagę oczekiwane, silne spowolnienie PKB.

A teraz oddajmy głos prezesowi NBP (15:00).