Rząd przyjął wczoraj i zaprezentował projekt budżetu na 2023 rok. Założył w nim dochody na poziomie 604,4 mld zł i wydatki w kwocie 669,4 mld zł. Deficyt budżetu państwa na koniec 2023 r. ma wynieść nie więcej niż 65 mld zł.
W przypadku tego budżetu wyjątkowo ważne jest spojrzenie na założenia - nie często zdarza się rok z tak wysokimi stopami, inflacją i słabym wzrostem (a mają one bezpośredni lub pośredni wpływ na dochody i wydatki). MF zakłada, że wzrost PKB w przyszłym roku spowolni do 1,7% r/r (konsensusowo, my jesteśmy bardziej pesymistyczni). Inflacja w przyszłym roku ma wg założeń budżetowych średniorocznie wynieść 9,8% r/r (my skłaniamy się ku wyższej liczbie, czyli okolic 13% r/r). W kwestii stóp procentowych zapisano w uzasadnieniu, że stopa referencyjna osiągnie 7,0% w drugiej połowie br. i pierwszej połowie 2023 r. Od IV kw. przyszłego roku zakładane jest stopniowe luzowanie polityki monetarnej (konsensusowo).
Z naszej perspektywy najciekawsze jest spojrzenie na budżet pod kątem tego, co z zapowiadanych lub prawdopodobnych wydatków się w nim znajduje, a czego nie uwzględniono.
Zacznijmy od tego co jest. W budżecie wpisano wydatki na obronę narodową w kwocie 98 mld zł. Ponadto, jak mówił wczoraj premier na konferencji, obok tego, planujemy [rząd] dodatkowe 30-40 mld zł na zakupy uzbrojenia z zagranicy. Nie znamy szczegółów tego "obok", ale wszystko wskazuje na zakupy z innych źródeł (np. Fundusz Wsparcia Sił Zbrojnych BGK). Tu w naszej ocenie możliwe są jeszcze większe wydatki (wiele zależy jednak od kontraktowania, rozwoju sytuacji w Ukrainie, itd.). Ponadto na ten rok (2022) podkreślono rekompensaty dla przedsiębiorstw energetycznych, dodatki dla gospodarstw domowych oraz dodatki dla podmiotów wrażliwych w kwocie 10 mld zł. Są to wydatki z Funduszu Przeciwdziałania Covid 19 BGK, ale ma on zostać zasilony środkami z tytułu aukcji uprawnień do emisji CO2 do wysokości 10 mld zł. W Funduszu Solidarnościowym znaleźć można wydatki na 13. emeryturę (12 mld zł). Uwzględniono waloryzację świadczeń emerytalno-rentowych od 1 marca 2023 r. wskaźnikiem waloryzacji na poziomie 113,8%. Przyjęto wzrost wynagrodzeń w państwowej sferze budżetowej na poziomie 7,8%.
Od strony dochodowej uwzględniono zmiany podatkowe związane z reformami Polskiego Ładu (niższe dochody z PIT), wzrost akcyzy na alkohol etylowy, piwo, wino, napoje fermentowane z wyłączeniem cydru i perry oraz wyroby pośrednie o 5% i na papierosy i tytoń do palenia poprzez podniesienie stawki kwotowej o 10%.
Ważniejsze jest jednak to czego nie ma. Po pierwsze w budżecie nie uwzględniono ewentualnego przedłużenia tarczy antyinflacyjnej. Na razie ma obowiązywać ona do końca tego roku, ale w naszej ocenie prawdopodobieństwo jej przedłużenia w przyszłym roku jest bardzo wysokie (co wprost obniżać będzie dochody z VAT). Nie znaleźliśmy nigdzie wydatków związanych z ewentualną 14. emeryturą (co nie dziwi, co rok nie jest ona wpisywana do budżetu). Nie założono też wpłat z tytułu zysku NBP (to też nie dziwi, praktyka ta przyjmowana jest co roku). Został jeszcze jeden słoń w pokoju - rekompensaty cen gazu i prądu w związku z planami ewentualnego zamrożenia ich cen. Tych wydatków również nie znaleźliśmy w przyszłorocznym budżecie. Należy mieć też na uwadze, że przyszły rok to rok wyborczy - ewentualne dodatkowe programy i działania ze strony rządu są więc prawdopodobne.
Trudno nie odnieść wrażenia, że przedstawiony budżet na 2023 będzie "podobny" do tego z 2022 roku. Nie ze względu na przedstawione w nim liczby (tu dochody i wydatki notują spore wzrosty), ale ze względu na jego charakter. Realizowane wydatki i dochody będą od niego sporo odbiegać, ze względu na wprowadzane w trakcie roku zmiany (tarcza, dodatki, itd.), co będzie bezpośrednio wpływać zarówno na deficyt jak i potrzeby pożyczkowe państwa.