Przez ostatnie dwie dekady żyliśmy w świecie, w którym rozróżnianie wartości nominalnych od realnych nie miało większego sensu. To był świat niskiej i stabilnej inflacji z domieszką przejściowych okresów deflacyjnych. Jednak od dwóch lat to już daleka przeszłość. Wielkości nominalne i realne solidnie się rozjechały. Dzisiaj skupiamy się na wpływie inflacji na stan finansów publicznych. Magia wielkości nominalnych działa tylko przez chwilę. Po pewnym czasie uruchamiają się procesy, które niwelują pierwszy efekt "wow".
Prawdy i półprawdy zamiast wstępu
Faza pierwsza: bonanza w budżecie
Faza druga - eskalacja oczekiwań
Źródło: Biuletyn EBC
*Struktura wydatków w polskich warunkach nie powinna się specjalnie różnić od tejże zaprezentowanej przez EBC. Wspólną cechą jest rosnące obciążenie świadczeniami emerytalnymi oraz bardzo wysokimi wydatkami socjalnymi (te częściowo jednak indeksowane nie są) na tle UE.
Faza trzecia - lądowanie: eskalacja wydatków, spadek bazy podatkowej, wyższe koszty obsługi zadłużenia
*Poza abstrakcyjnymi przypadkami, kiedy to władze danego kraju akceptują wysoką inflację w długim okresie. Turcja jest tu całkiem niezłym przykładem.
Naprawdę długi okres (nie za rok, nie za dwa...)
Źródło: Biuletyn EBC