Wczorajsza publikacja dnia, czyli CPI z USA, zaskoczyła nieco w dół. To jej poświęcamy dzisiejszy komentarz. Dziś przyjdzie jeszcze czas na inflację producencką zaa Atlantyku. Do tego kolejne odczyty inflacji konsumenckiej z Europy, m.in. Francja i Czechy. KE opublikuje natomiast swoje prognozy makroekonomiczne. Jak co czwartek poznamy też liczbę nowo zarejestrowanych bezrobotnych.
USA: Nieco niższa inflacja nie wykolei lipcowych planów Fed
Czerwcowa inflacja ze Stanów Zjednoczonych była jednym z najciekawszych odczytów makro tego tygodnia. W porównaniu do maja ceny dóbr i usług wzrosły o 0,2% zarówno jeśli chodzi o szeroki indeks CPI, jak i ten składający się z bazowej części koszyka. W obydwu przypadkach oznaczało to minimalne zaskoczenie w dół względem rynkowych oczekiwań. Takie wyniki przełożyły się na spadek inflacji w ujęciu rocznym do 3% względem 4% w maju oraz do 4,8% z 5,3% w przypadku inflacji bazowej.
Szczegóły pokazały sporo optymizmu, który ostatecznie powinien również zawędrować w szeregi członków Fed. Przede wszystkim za czerwcowy wzrost odpowiadały niemalże wyłącznie usługi po wyłączeniu cen energii. Wkład tej kategorii do miesięcznego wzrostu był jednak najmniejszy od września 2021 roku. W przypadku towarów odnotowaliśmy nawet marginalnie ujemny wynik. To co może również cieszyć to brak wzrostów cen w najbardziej lepkich częściach koszyka. Dla przykładu ceny opieki medycznej nie zmieniły się w porównaniu z majem, a ceny edukacji spadły o 0,2% (to już drugi miesiąc z rzędu z takiej skali spadkiem). W pozostałych kategoriach także nie widać niczego niepokojącego, a w dalszej części roku powinniśmy oczekiwać systematycznej normalizacji cen w przypadku czynszy.
Jeśli już o nich mowa to nie możemy nie wspomnieć o kluczowej dla Fed mierze zasadniczej siły inflacji w amerykańskiej gospodarce. Mowa o usługach bazowych po wyłączeniu czynszy. Rozpęd tej miary po czerwcu obniżył się do 3%, co oznacza najniższą wartość od końca 2011 roku. Co również godne uwagi, sam wzrost tej kategorii w czerwcu wyniósł 0,2% m/m, co w zasadzie oznacza już niemalże zgodność z celem inflacyjnym Fed. Normalizacja tej części koszyka postępuje nieprzerwanie od ostatniego kwartału poprzedniego roku. Nie jest wykluczone, że za kolejne 2-3 miesiące możemy zbliżyć się już do poziomów notowanych przed pandemią.
Co na to wszystko Fed i rynek? Takie dane nieco zniechęciły uczestników rynku do wyceniania więcej niż jednej podwyżki stóp procentowych do końca roku. Lipcowa podwyżka wydaje się jednak niezagrożona. Tak myśli rynek, tak myślimy również my. Nie ulega jednak wątpliwości, że w ostatnich tygodniach pojawia się coraz więcej głosów (nie tylko z samego banku centralnego) za zakończeniem cyklu podwyżek kosztu pieniądza. Przy relatywnym „miękkim lądowaniu” na rynku pracy (przynajmniej tak to wygląda na ten moment) i zejściu inflacji już w pobliże celu zasadnym może być przerwanie cyklu i poczekanie na pełne jego przefiltrowanie przez sferę realną. Na tym etapie sądzimy, że kolejna 1 czy 2 podwyżki nie mają już w zasadzie żadnego znaczenia (ich wpływ i tak ujrzymy już wtedy, kiedy najpewniej stopy w USA będą już niższe). Rynkowa uwaga na tym etapie sprowadza się do wytypowania momentu rozpoczęcia obniżek stóp. Takich według nas w tym roku nie zobaczymy.
Na koniec jeszcze jedno, wynik prostego ćwiczenia: co się stanie jeśli obecny rozpęd inflacji będzie kontynuowany? W takim scenariuszu można byłoby oczekiwać, że Fed zbliży się do celu inflacyjnego na 0,2-0,3 pkt. proc. na początku przyszłego roku. W tym miejscu chcemy również ukazać, że okres łatwej dezinflacji w USA dobiegł końca. O kolejne spadki będzie coraz trudniej, niemniej efekt dotychczasowego zacieśnienia powinien według nas okazać się wystarczający. Bilans korzyści i kosztów szybkiego sprowadzania inflacji stricte do 2% nie jest naszym zdaniem wyraźnie dodatni, stąd coraz więcej entuzjazmu może budzić opcja stopniowego powrotu do celu.
Garść newsów makroekonomicznych
∙ Kochalski (RPP): "W świetle aktualnych danych i informacji, przestrzeń do ewentualnej dyskusji o obniżkach może się za jakiś czas pojawić, skoro jesteśmy już po zakończeniu cyklu podwyżek. Z samego kalendarza wynika, że mogłoby to być najwcześniej po wakacjach. Podczas takiej ewentualnej dyskusji musimy zderzyć różne argumenty. Wiele z nich, które skłoniły Radę do zakończenia cyklu, wpisuje się w scenariusz ewentualnych obniżek" (podajemy za PAPbiznes).
∙ Wnorowski (RPP): "We wrześniu inflacja na pewno będzie poniżej 10 proc. i to wyraźnie. Ale to jest tylko jedna przesłanka, choć bardzo ważna, może nawet o wadze 50 proc.. Lecz są jeszcze inne przesłanki. Nie jestem nastawiony na żadną decyzję na konkretnym posiedzeniu. Istotne będą informacje, które będą wtedy dostępne. Z dotychczasowych informacji nie jestem zadowolony" - powiedział członek RPP w rozmowie z Parkietem (podajemy za PAPbiznes).
∙ Maląg (MRiPS): "Roczne koszty pracodawców podniesienia płacy minimalnej w 2024 roku oszacowano na 35,34 mld zł" - podała szefowa resortu rodziny Marlena Maląg cytowana w komunikacie po posiedzeniu plenarnym Rady Dialogu Społecznego poświęconym propozycjom wzrostu płacy minimalnej w 2024 roku (podajemy za PAPbiznes).
∙ Buda (MRiT): "Do tej pory złożono 4 tys. wniosków kredytowych w ramach programu bezpieczny kredyt" - poinformował w środę w Radiu ZET minister rozwoju i technologii Waldemar Buda (podajemy za PAPbiznes).
∙ Borys (PFR): "Na ten moment wypłacona kwota w ramach prefinansowania [projektów z KPO] to jest 3 mld zł. Zakładamy, że w kolejnych miesiącach kwota ta będzie rosła" - poinformował prezes PFR na sejmowej podkomisji. Borys poinformował, że zwroty środków z Tarcz Finansowych powinny wynieść ok. 31 mld zł. "Na ten moment zwroty wyniosły ok. 15 mld zł, a do końca roku będzie to ok. 20 mld zł" - powiedział. "Środki te mogą służyć albo jako spłata obligacji emitowanych przez PFR, albo na prefinansowanie KPO" - dodał (podajemy za PAPbiznes).
∙ Kanada: Bank Kanady podniósł referencyjną stopę procentową o 25 pb. do 5,00%. - poinformowano w komunikacie po zakończeniu posiedzenia. Decyzja była zgodna z oczekiwaniami analityków.
∙ Chiny: Czerwiec przyniósł rozczarowanie danymi o handlu zagranicznym. Eksport w dolarach spadł o 12,4% r/r, zaś import tąpnął o 6,8% r/r. Konsensus w obydwu przypadkach zakładał spadki o kilka punktów niższe. Warto zaznaczyć, że słabość eksportu w kończącym pierwszą połowę roku miesiącu była bardzo szeroka. W przypadku USA spadek eksportu wyniósł 24% r/r, co było jedenastym z rzędu takim ruchem i jednocześnie najsłabszym rezultatem od początku pandemii. Dane podkreślają słabość popytu zagranicznego, co może mieć wiele wspólnego z tym, gdzie znajdują się stopy procentowe. Popyt krajowy również kuleje, niemniej tym większa tutaj rola do odegrania dla polityki pieniężnej, a przede wszystkim dla polityki fiskalnej.