Polityka pieniężna w głównych bankach centralnych zaczyna coraz śmielej dryfować w kierunku obniżek stóp procentowych. Wczoraj krok w tym kierunku dokonał Bank Anglii, ale też bank centralny Szwecji. O tym pierwszym piszemy nieco szerzej w dzisiejszym tekście. Rzucamy okiem również na PMI-e i na to co z nich wynika (wieje przemysłowym optymizmem).
Co nas dzisiaj czeka?
Piątek to dzień rynku pracy w USA. Konsensus zakłada, że liczba etatów poza rolnictwem wzrośnie o 150tys. (poprzednio 216tys.), stopa bezrobocia nie zmieni się - 3,7%, a płace godzinowe wzrosną o 0,3% (sprawdzić). Raport powinien potwierdzać stopniowe hamowanie rynku pracy, spójne ze scenariuszem luzowania nakreślonym przez FOMC. Biorąc pod uwagę wyceny rynkowe, większe ryzyko płynie naszym zdaniem, gdy dane zaskoczą in plus, bo ścieżka rynkowa istotnie różni się (w gołębią stronę) od tej preferowanej przez Fed.
Dzień skończymy analizując już opublikowany raport z rynku pracy oraz oglądając dane dot. optymizmu konsumentów publikowane przez Uniwersytet Michigan (wstępne dane były zaskakująco dobre).
Wielka Brytania: obniżki stóp coraz bliżej
Podczas wczorajszego posiedzenia BoE obyło się bez niespodzianki - stopy zostały utrzymane na dotychczasowym poziomie. Oznacza to, że główna stopa to wciąż 5,25%. Pewnym zaskoczeniem był rozkład głosów, gdyż dwóch członków optowało za podwyżką stóp o 25pb, jeden za obniżką w tej samej skali, a pozostałych sześciu za utrzymaniem kosztu pieniądza. Ogólny wydźwięk komunikatu nie był jednak gołębi. Dlaczego?
Choć wciąż podkreślono, że polityka pieniężna musi pozostać restrykcyjna przez wystarczająco długi czas, w komunikacie zdecydowano się na usunięcie stwierdzenia, iż "dalsze zacieśnianie byłoby konieczne, gdyby presja inflacyjna okazała się bardziej trwała". Zamiast tego dodano, iż "Rada będzie analizować jak długo obecny poziom stóp powinien zostać utrzymany". Oceniamy to jak szykowanie gruntu pod obniżki stóp, które nadejść mogą przed końcem pierwszej połowy roku.
Rada stwierdziła, że ryzyka dla perspektywy inflacyjnej skierowane są ku górze z uwagi na czynniki geopolityczne, choć ryzyka pochodzące wyłącznie z cen krajowych oraz presji płacowej są bardziej zbalansowane. BoE odnotował nieco głębszy od oczekiwań spadek inflacji bazowej, ale jednocześnie podkreślił, iż główne miary uporczywości inflacji pozostają podwyższone.
Nowa projekcja wskazała na niższą inflację w krótkim okresie, a następnie wyżej zawieszoną ścieżkę. Nieco niżej widziana jest również stopa bezrobocia, a to wszystko w dużej mierze jest efektem przyjętej niższej ścieżki stóp procentowych w porównaniu do projekcji z listopada. Z tego samego powodu ścieżka wzrostu PKB także została podniesiona.
Podczas konferencji prasowej prezes Bailey podniósł istotny temat dotyczący trwałych elementów inflacji. Jego zdaniem BoE potrzebuje zobaczyć poprawę na tym polu, zwłaszcza jeśli chodzi o ceny usług. Jego zdaniem inflacja w tej części koszyka może okazać się znacznie bardziej "lepka" w kolejnych miesiącach. Patrząc na wykres miar rozpędu wybranych miar inflacji trudno się nie zgodzić. O ile w przypadku szerokiego wskaźnika zeszliśmy już w kierunku celu, o tyle na inflacji bazowej znajdujemy się bliżej 3%. Odpowiedzialność za taki stan rzeczy biorą usługi, gdzie rozpęd cenowy oscyluje w granicy 6%. Zauważmy, że to znacznie wyższy poziom jak w przypadku Stanów Zjednoczonych. O ile do końca pierwszej połowy roku na tym polu nic nie ulegnie zmianie, wówczas zakłady rynkowe implikujące pierwszą obniżkę w czerwcu prawdopodobnie będą musiały zostać nieco utemperowane.
Globalny przemysł za dołkiem
Opublikowane wczoraj dane o PMI (oraz przemysłowym ISM) sugerują, że przemysł minął już dołek koniunkturalny, lub właśnie go mija. Ożywienie nie jest oczywiście spektakularne, bo na razie jest nierówne i odbywa się przy hamulcu stóp procentowych oraz – prawdopodobnie – wielu szoków, w tym tych związanych ze zbombardowaniem konsumenta wysoką inflacją (jednocześnie chyba inwestycje powinny trwać). Uważamy, że jest przestrzeń do nabrania wiatru w żagle z uwagi na 1) spadek inflacji, 2) nadchodzące luzowanie polityki pieniężnej. Jest światełko w tunelu i nie jest to nadjeżdżający pociąg.
W sytuacji znaczącego zróżnicowania wyników gospodarczych na świecie, niezdecydowany polski, przemysłowy wskaźnik PMI raczej nie dziwi, choć fakt pozostaje faktem, że był niższy od naszych oraz rynkowych oczekiwań. Faktem jest jednak również to, że każdy prognozuje w oparciu o inne wskaźniki koniunktury oraz wskaźniki europejskie. Nie bez powodu – z reguły PMI podążą tymi samymi ścieżkami. Czytelnicy domyślają się zapewne jaka będzie puenta. Otóż, jeśli wierzymy w dołek gospodarki globalnej, musielibyśmy wskazać mocne dowody na to, że Polska miałaby w tym nie uczestniczyć.
Można z raportu o PMI wyciągnąć takie hamulce jak słaba koniunktura niemiecka (ale tu jednak jest jakieś światło w tunelu, przynajmniej w miękkich danych), konkurencja ze strony Chin (tak, to jest problem całej Europy), zapasy, brak inwestycji. Szczególnie dziwi ten ostatni element, bo dane nie wskazują iż przedsiębiorstwa prywatne (przynajmniej te >50) nie inwestują. Wręcz przeciwnie. Być może obserwujemy tu spory rozjazd prób ankietowanych firm, a ta uczestnicząca w ankiecie PMI jest niepokojąca. Ale załóżmy scenariusz najczarniejszy – niech to będą faktycznie ważkie problemy. To naszym zdaniem nie oznacza, że polska gospodarka nie będzie rosła. Będzie rosła po prostu nieco wolniej. Czynników wsparcia obecnie naszym zdaniem nie brakuje i wzrost w 2024 roku będzie głównie oparty na popycie wewnętrznym. On przyjdzie, natomiast przedmiotem dyskusji jest obecnie moment, w którym wszystko zaskoczy. Pozostajemy pozytywni, podobnie zresztą jak firmy przemysłowe, które w stosunku do przyszłości są coraz lepiej nastawione.
Napięcia na Morzu Czerwonym nie pojawiają się jako istotny czynnik zaburzający światową koniunkturę. W komentarzach do polskiego raportu ten czynnik się jednak przewija. Mamy na ten temat wyrobione zdanie. Nie uważamy, że będzie to istotny problem z uwagi na fakt, że popyt jest niższy niż w trakcie po-pandemicznej odbudowy, podaż dostosowała się i dostosowują się też nowe szlaki handlowe. Jeśli firmy mają więcej czasu, aby w uporządkowany sposób przejść do nowego modelu działania, nie powinno to rodzić wąskich gardeł. W zakresie istotnego wpływu na procesy cenowe również jesteśmy sceptyczni. Obecnie – po globalnym schłodzeniu procesów cenowych – jakikolwiek szok będzie miał bardziej izolowany wpływ na inflację (nie będzie szerokiego rozlania). Przynajmniej tak można sądzić w przypadku Stanów i szeroko pojętej Europy. W polskim przypadku nie jest to takie pewne, choć z pewnością należy się spodziewać, iż skala przeniesienia jakiegokolwiek szoku cenowego przez dostosowanie cen względnych będzie niższa niż dotychczas.
Garść newsów makroekonomicznych
∙ Polska: Stopa bezrobocia, po dostosowaniu sezonowym, według metodologii Eurostatu, spadła w grudniu 2023 r. w Polsce do 2,7 proc., wobec 2,8 proc. miesiąc wcześniej - podał Eurostat. (PAP)
∙ Strefa euro: Styczniowa inflacja wyniosła 2,8% r/r, co było zgodne z oczekiwaniami. Co istotne, inflacja bazowa zwolniła do 3,3% r/r wobec 3,4% r/r na koniec poprzedniego roku. Z drugiej strony oczekiwania wskazywały na nieco głębszy spadek. Na miarach impetu wzrostu cen sytuacja pozostaje jednak stabilna i zarówno szeroki wskaźnik CPI jak i komponent bazowy oscylują w okolicy 2%.
∙ USA: Kolejne dobre dane dot. produktywności pracy za Q4, co wspierać może argumenty uzasadniające wyższy wzrost płac.
∙ Szwecja: Riksbank utrzymał wczoraj stopy procentowe na obecnym poziomie (główna to wciąż 4%). Jednocześnie w komunikacie znalazła się istotna zmiana. Mianowicie, tamtejsza Rada ocenia, iż obecnie mamy mniej czynników ryzyka dla zakotwiczenia inflacji na wysokich poziomach. W związku z tym obniżka stóp będzie prawdopodobnie uzasadniona wcześniej niż wskazywano przy okazji listopadowej projekcji.