Dysponując już zestawem danych za kwiecień można wyciągnąć wnioski, iż ożywienie gospodarcze na początku nowego kwartału nie było skore do specjalnego przyspieszenia. Wczorajszy zestaw danych także okazał się mieszany. Z jednej strony produkcja budowlana zaskoczyła znacznie mniejszym spadkiem (tutaj podobna historia do produkcji przemysłowej). Z drugiej strony wpływ wzrostu podatku VAT na żywność mógł odbić się bardziej na sprzedaży detalicznej niż oczekiwano.
Produkcja budowlana: -2% r/r (konsensus: -5% r/r, nasza prognoza: -1,7% r/r)
Marcowa produkcja budowlano-montażowa okazała się bardzo słaba, podobnie sytuacja wyglądała w przypadku produkcji w przemyśle. W obydwu przypadkach sądziliśmy, że są to raczej jednorazowe przypadki, a skala spadku nie będzie utrzymana. Jak się okazuje po kwietniu, mieliśmy rację. Spadek produkcji w budownictwie wyniósł tylko 2% w ujęciu rocznym, co jest wartością znacznie lepszą niż przewidywał konsensus.
Nie oznacza to, że produkcja nagle wstała z kolan. Takiego rezultatu nie spodziewaliśmy się, choć kwietniowe dane przyniosły pewną niespodziankę. W ujęciu odsezonowanym (nasza metodologia) cały komponent produkcji odnotował wzrost o 1% m/m po blisko 3%-owym spadku w marcu. Nie możemy więc mówić o zrywie, ale raczej o stabilizacji na dość niskim poziomie. Dobrze obrazuje to powyższy wykres.
Patrząc w szczegóły możemy odnotować spadek miesięczny w sekcji wznoszenia budynków (symboliczna zniżka) oraz robót specjalistycznych (obniżenie w ujęciu miesięcznym o ponad 4%). Tak jak pisaliśmy już do tej pory, w pierwszym przypadku pewne ożywienie może nadejść wraz z uruchomieniem nowego programu wsparcia kredytobiorców. W drugim przypadku słabszy wynik wiązany może być z przestojem w pracach wykończeniowych. Jednocześnie nadmieńmy, że sekcja ta powinna zacząć odbijać z uwagi na wzmożenie prac przygotowawczych pod przyszłe budowy. Być może dzięki temu spadek od początku roku w tej sekcji jest niższy niż w budowie budynków.
Na koniec pewna niespodzianka w postaci wzrostu budowy obiektów inżynierii wodnej i lądowej o blisko 10% m/m (ujęcie odsezonowane). Jest to spora niespodzianka zwłaszcza z uwagi na fakt, iż z końcem poprzedniego roku zakończyły się inwestycje finansowane w ramach minionej perspektywy unijnej. Nie będziemy zgadywać co mogło stać za takim wynikiem, niemniej daje to trochę do myślenia w kontekście niektórych skrajnie pesymistycznych prognoz inwestycji w tym roku (w porównaniu z naszym optymizmem).
Sprzedaż detaliczna: 4,1% r/r (konsensus 5,2% r/r, nasza prognoza 5,0% r/r)
Choć byliśmy niżej od konsensusu to nie docenialiśmy skali spadku dynamiki sprzedaży detalicznej. Słabość sprzedaży najlepiej odzwierciedla wykres z odsezonowanym indeksem:
W porównaniu do marca sprzedaż spadła o 3,5% - mówimy tu o odsezonowanych danych, czyli nie jest to kwestia Wielkanocy, która w tym roku wypadała na styku marca i kwietnia, czyli zakupy z nią związane były realizowane w marcu.
Problem z szukaniem winnych kategorii jest taki, że odsezonowane kategorie płatają nam figle. Mówiąc konkretniej, jako, że odsezonowujemy je niezależnie to ich zmiany nie muszą podążać za odsezonowaną sprzedażą ogółem. Widać to wyraźnie na wykresie poniżej:
Jest to metodyczna pułapka, z której nie tak łatwo wybrnąć. Uczciwie przyznajemy więc, że pominiemy ten fakt w dalszej analizie. Do wyboru jest albo udawać, że sprzedaż nie spadła, albo przyjąć, że spadła, ale źle odsezonowujemy poszczególne kategorie. Wybieramy drugą opcję.
Skazujemy się przez to na mniej wiedzy w zakresie szczegółów. Skazani jesteśmy na domysły. Najprostszym z nich jest kwestia powrotu stawki VAT na żywność. Determinuje on zarówno bezpośrednio wynik sprzedaży detalicznej w cenach stałych (arytmetyczny wpływ na deflatory) jak i pośrednio poprzez wpływ na zachowania konsumentów (coś jest droższe więc nie kupię, albo mam do wydania stałą kwotę w portfelu, a nie do zakupienia stały koszyk towarów). To pierwszy i główny podejrzany. Drugim byłaby ewentualna kompensacja wydatków na zapas w marcu, problem w tym, że nie widzieliśmy takiego zjawiska w marcowych danych. Nie widzieliśmy też jakiegoś zakupowego szału przed Wielkanocą, który mógłby skutkować korektą w kwietniu. Pozostaje nam więc trzymać się podatkowego (VAT) wyjaśnienia.
Na koniec jeszcze rzut oka na trzy najważniejsze indeksy z kwietniowych danych. Obraz nie jest taki zły jak mogłoby się wydawać (nie ma tu wszak rynku pracy, jedynym wyłamującym się w dół indeksem jest sprzedaż detaliczna), co jest względnie dobrym sygnałem dla prognoz PKB na II kw.