Dziś opublikowane zostaną minutes z listopadowego posiedzenia RPP. Uwagę przykuwać będą jednak globalne dane - głównie te z amerykańskiego rynku pracy. Oczekiwany jest wzrost zatrudnienia w sektorze pozarolniczym o 469 tys. - taki wynik oznaczałby kolejny miesiąc ze spowalniającymi przyrostami zatrudnienia (ostatnio +638 tys.). Bezrobocie, zgodnie z konsensusem powinno spaść z 6,9% do 6,8%.
Dane o zatrudnieniu wg. ADP zaskoczyły w dół (odczyt 307 tys., oczekiwano 410 tys.), ale w ostatnich miesiącach zdarzało się im mocno różnić z piątkowym odczytem. Więcej o amerykańskim rynku pracy piszemy poniżej. Wpływu rynku pracy na siłę nabywczą i optymizm konsumentów jest silnie powiązany z dodatkowymi świadczeniami, które obecnie (jeszcze) są wypłacane.
Opublikowane będą też dane o zamówieniach w amerykańskim przemyśle (konsensus +0,9% m/m, nieco niżej niż przed miesiącem), wraz z danymi o zamówieniach na dobra trwałe. Poznaliśmy już dane o zamówieniach w przemyśle w Niemczech. Zaskoczyły na plus rosnąc o 2,9% m/m (oczekiwano 1,5% m/m).
Zdarzyło się wczoraj
ISM w usługach lekko w dół
Nastroje w amerykańskich usługach wg. ISM nie zaskoczyły. Lekki spadek indeksu (z 56,6 pkt. do 55,9 pkt.) był w zgodzie z konsensusowymi prognozami. Podobnie jak w przypadku przemysłu, większość subindeksów wskazuje na dalszy wzrost, ale w wolniejszym tempie niż przed miesiącem. W przeciwieństwie do przemysłowego ISM, wskaźnik zatrudnienia nie dość, że utrzymał się powyżej 50, to jeszcze wzrósł. Druga fala pandemii odbija się na koniunkturze w USA dużo mniejszym stopniu niż w Europie - skala restrykcji również jest nieporównywalna, co może tłumaczyć te różnice. Proces wprowadzania restrykcji jednak trwa - zobaczymy, czy ich wpływ na aktywność pokaże się w grudniu.
Pandemia nie przeszła jednak niezauważona - problemy przebijają się w komentarzach ankietowanych przedsiębiorstw. Ankietowani zwracają uwagę na sprzeczność niektórych przepisów na poziomie lokalnym i krajowym, które utrudniają funkcjonowanie i skłaniają do wielu zakupów just-in-time. Podkreślane są również problemy z dostępnością środków ochrony osobistej. Część otwartych firm ponownie się zamyka, co powoduje problemy w łańcuchach dostaw, część planów powrotu do "normalności" została wstrzymana przez wzrosty zakażeń.
Reasumując, będzie (nieznacznie?) gorzej, zanim będzie znów lepiej. Skala reakcji gospodarki jest oczywiście niewspółmiernie mniejsza niż na wiosnę.
Nowe rejestracje bezrobotnych w dół, ale problem leży gdzie indziej
Wczorajsze dane o rejestracjach nowych bezrobotnych okazały się pozytywną niespodzianką. Zarejestrowało się 712 tys. nowych osób, przy czym oczekiwano odczytu 775 tys. (poprzednio 787 tys.). Po wzroście rejestracji w poprzedni tygodniu, wielu komentatorów wskazywało, że to poważny sygnał ostrzegawczy. Czy już przestał obowiązywać? Popatrzmy na szczegóły.
W tygodniu kończącym się 28 listopada bezrobotnych z dodatkowych programów pandemicznych (PUA) przybyło 288 tys. (bez poprawki sezonowej z uwagi na krótki szereg czasowy). Łączna liczba zarejestrowanych bezrobotnych wyniosła 712 tys. (713 tys. bez poprawki sezonowej). W obu przypadkach liczby okazały się niższe niż tydzień wcześniej. Oczywiście seria rejestracji jest wyjątkowo wahliwa i kiepsko się odsezonowuje z uwagi na mnogość i zmienność zaburzeń pojawiających się w interwałach tygodniowych. To dość normalne, że seria może solidnie skakać. Poprzedni skok pasował do wzrostu zakażeń, a kolejne będą oczekiwane z uwagi na zwiększenie restrykcji epidemicznych, które dopiero teraz zaczynają się pojawiać. Reakcja wskaźników koniunktury sugeruje, że tym razem ewentualne pogorszenie rynku pracy (w sensie dodatkowego strumienia bezrobotnych) może być umiarkowane. Dużo istotniejsza może być jednak sama liczba zarejestrowanych bezrobotnych.
Całkowita liczba osób pobierających różnego rodzaju zasiłki (dane do 14 listopada) to 20 mln, z tego 5,9 mln figuruje jako zarejestrowani bezrobotni z programów stanowych (czyli ci, co po pierwszej rejestracji zarejestrowali się ponownie) a 14,1 mln pobiera zasiłki dodatkowe (PUA, PEUC, EB). Widać też (tu znów na chwilę wracamy do strumienia), że bezrobotni pobierający wcześniej świadczenia, które się zakończyły, lądują w extended benefits (EB - zależne od poziomu bezrobocia w danym stanie, uruchamiane powyżej 6,5%), które również w najbliższym czasie będą zamykane z uwagi na obniżenie stopy bezrobocia. Obecnie pobiera je około 700 tys. osób. PUA i PUEC kończą się 26 grudnia. Biorąc pod uwagę tydzień poślizgu między zakończeniem programu a wyzerowaniem świadczeń, od nowego roku 13,4-14,1 mln Amerykanów (nie licząc dodatkowych, potencjalnych rejestracji w związku z nowymi restrykcjami) straci dodatkowe środki i świadczenia (około 10% siły roboczej).
Źródło: https://www.dol.gov/ui/data.pdf
Odpowiadając więc na pytanie zadane na początku tekstu: nie. Nieco niższe nowe rejestracje nowych bezrobotnych to ledwie iskierka pozytywnych informacji. W obecnym momencie, jeśli dodatkowe świadczenia nie zostaną przedłużone lub uzupełnione nowym pakietem fiskalnym (podobno w weekend mają się odbyć kolejne negocjacje), rysuje się scenariusz gwałtownego obniżenia wydatków konsumenckich na początku roku.