Choć wydawało się, że kwestia pakietu fiskalnego jest załatwiona, wczoraj doszło do nagłego zwrotu akcji ze strony D. Trumpa. Ruch może jednak poskutkować...większym pakietem fiskalnym. Poza tym Brexit wciąż straszy (rozmowy w impasie względem rybołówstwa). Omawiamy też dane o polskiej podaży pieniądza, przyglądamy się amerykańskiemu rynkowi nieruchomości (cudowne lata przed nami?) oraz pokrótce opisujemy (gorsze) dane o optymiznie tamtejszych konsumentów. To ostatnie wydanie Dziennika w tym roku. Składamy więc życzenia zdrowych i pogodnych Świąt Bożego Narodzenia oraz szczęśliwego (i zdrowego) Nowego Roku!
Donald Trump jednak nie podpisze?
Nieoczekiwanie (choć w tym przypadku brak przewidywalności jest dość typowy) D. Trump stwiedził, że może nie podpisać pakietu fiskalnego wypracowanego wczoraj przez Kongres. Jego zdaniem wartość czeków dla Amerykanów (600 USD) jest zbyt niska. Wolałby 2000 USD.
Co ciekawe, propozycja spotkała się z gorącym przyjęciem po stronie demokratów. Piłka jest obecnie po stronie republikańskiej. Wprowadzenie pakietu w życie prawdopodobnie się opóźni (kongresmani wracają dopiero po świętach), ale w zamian pakiet może być większy. Być może dlatego giełda zareagowała tylko minimalnie negatywnie.
Bez fajerwerków w dynamice kredytu w gospodarce
Podaż pieniądza wzrosła w listopadzie o 16,1% r/r, wolniej niż w poprzednim miesiącu (17,0%). Oznacza to, że wzrost w ujęciu miesięcznym był nawet niższy niż w ubiegłym roku w listopadzie. Co słychać w szczegółach? Omawiamy je po wyłączeniu efektów zmian kursu walutowego, które w listopadzie były znaczne (poprzez umocnienie PLN działały w kierunku zmniejszenia statystyk podaży pieniądza wyrażonych w krajowej walucie).
Po stronie przedsiębiorstw widać: 1) niższą dynamika depozytów (24,7% -> 24,1%), 2) nadal hamują kredyty inwestycyjne (1,7% -> 0,9%), 3) spadki kredytu ogółem dla przedsiębiorstw stabilizują się, ale wciąż na ujemnych poziomach (-5,5% -> -5,4%), za sprawą przyspieszenia w zaciągąnych kredytach bieżących - nadal jednak dynamiki są na głębokich terytoriach ujemnych (-13,4%). Spowalniają też kredyty na nieruchomości (1,6% -> 1,2%).
Po stronie gospodarstw domowych widać: 1) niższą dynamikę depozytów (9,5% -> 9,0%), 2) stabilizację kredytu na nieruchomości (5,1% -> 5,2%), 3) kredyty ogółem jeszcze zwalniają, ale hamulec dociśnięty już mniej (2% -> 1,9%). Póki co kredyty konsumpcyjne też jeszcze zwalniają (-0,7% -> -1,5%).
W najbliższym czasie podaż pieniądza powinna jeszcze egzogenicznie rosnąć z uwagi na wypłaty pomocy z PFR, które skumulują się w pierwszym kwartale 2021. Kreacja kredytów zacznie startować w 2021 roku. Uważamy jednak, co podkreślaliśmy wielokrotnie, że podmioty gospodarcze będą w początkowej fazie ożywienia ostrożne w zaciąganiu zobowiązań i może wystąpić przesunięcie preferencji w kierunku wyższej płynności (innymi słowy podwyższone stany depozytowe mogą zostać z nami na dłużej).
USA: Rynek domów - cudowne lata na horyzoncie?
Wbrew obawom sceptyków (nas w tej grupie nie było) sprzedaż domów na rynku wtórnym USA wciąż utrzymuje się na bardzo wysokich poziomach. W listopadzie było to 6,69 mln SAAR. Śpieszymy z wyjaśnieniem, że w USA kilka milionów domów miesięcznie nie zmienia właściciela. Dane podawane są z poprawką sezonową i annualizowane (SAAR). Surowa sprzedaż, bez poprawki sezonowej i bez annualizowania wyniosła w listopadzie 492 tysiące (też sporo).
W przypadku tej publikacji nie ma co dzielić włosa na czworo. Popyt na domy (i mieszkania) jest duży. Pandemia doprowadziła do pewnego wykrzywienia preferencji w stronę domów (względem mieszkań). Dodatkowo stopy procentowe i ceny domów są niskie względem dochodów, co poprawia możliwości kredytowe.
Raczej nie mamy już do czynienia z realizacją odłożonego popytu, który zaraz się skończy. Bezsprzecznie popyt jednak jest duży i zapasy domów szybko spadają plasując się obecnie w okolicy wieloletnich minimów. To oczywiście uruchomi proces dostosowawczy zarówno po stronie cen (patrz wykres), jak i po stronie podaży (to będzie widać w danych o budownictwie). Historia pokazuje, że bez egzogenicznego szoku (nagłej, silnej i zaskakującej podwyżki stóp procentowych), rynek domów może rozwijać się przez wiele lat bez większych wstrząsów. Oczywiście w takim scenariuszu ceny powinny rosnąć.
Na pytanie zadane w tytule należy odpowiedzieć twierdząco: cudowne lata na rynku nieruchomości w USA są bardzo prawdopodobne.
USA: optymizm konsumentów podgryziony przez COVID-19
Choć dane wyglądają źle należy odnotować, że ich korelacja z danymi realnymi (sprzedażą, konsumpcją, rynkiem pracy czy PKB) jest słaba, aby nie powiedzieć żadna. Z tego tytułu warto potraktować je jako sygnał ostrzegawczy przed nieco gorszymi danymi w najbliższym czasie i nic więcej: nowy pakiet fiskalny, który przed najbliższe 3 miesiące przetoczy się przez gospodarkę (mimo sprzeciwu prezydenta Trumpa uważamy, że pakiet fiskalny wejdzie w życie) "zasypie" większość wątpliwości konsumentów (i pewnie znów podniesie stopę oszczędności). Do kwietnia optymizm konsumentów znów się podniesie i dzisiejsze dane będzie można traktować historycznie.