I nie poznamy jej dzisiaj, lecz równolegle z inflacją polską w piątek o 10:00. Dziś z kolei kolejne dane z poszczególnych krajów (m. in. z Francji). Po drugiej stronie Oceanu poznamy informacje o wydatkach i dochodach konsumentów oraz wskaźnik Chicago PMI. Przyjrzyjmy się nieco bliżej inflacji w Niemczech, bo są tam czynniki, których w innych krajach nie zobaczymy (przynajmniej nie w tym miesiącu).
Inflacja w Niemczech niższa od oczekiwań (nie ekstrapolować na inne kraje)
Już wczoraj pisaliśmy, że wyniki Nadrenii Północnej-Westfalii zrobiły małe trzęsienie ziemi na rynkach wcześnie z rana. Podobne liczby wyświetliły się w innych landach, co spowodowało, że inflacja CPI w czerwcu spadła do 7,6% z 7,9% (lub do 8,2% z 8,7% w ujęciu HICP). Oczekiwania analityków były ustawione na stabilizację/spadek. Tym samym sam odczyt okazał się niespodzianką w dół. Komentujący szybko i bardzo słusznie zauważyli, że obniżka inflacji była spowodowana tymczasową promocją na transport publiczny (słynny bilet za 9 EUR) oraz obniżką ceny benzyny spowodowaną tymczasową obniżką podatku. Obie "ulgi" będą obowiązywały do września.
Dużo ciekawszy od samej egzegezy zaskoczenia jest fakt, że konsensus rynkowy tego nie wyłapał. To pokazuje naszym zdaniem, że liczenie inflacji - nawet z miesiąca na miesiąc - jest sporym wyzwaniem dla warsztatu analitycznego. W gospodarce nakładają się liczne szoki popytowe i podażowe, a wyznaczenie efektów wtórnych jest bardzo trudne. Będziemy pewnie z uporem i długo powtarzać, że trudne jest nie dlatego, że gospodarka operuje w jakimś innym, nowym reżimie dostosowania cen, lecz dlatego, że szoki są bardzo silne, a rzekome spektakularne rozlewanie się presji inflacyjnej na szerokie agregaty nie jest symptomem wyłącznie samej potężnej presji popytowej, lecz prostej konstatacji, że obserwowane szoki są tak duże, że wywołują nieliniowe efekty w modelach, które nie miały okazji się ich "nauczyć". Gdy gospodarki zwolnią, a szoki ustaną, szybko możemy wrócić do reżimu niższej inflacji. Oczekiwania inflacyjne są wciąż zakotwiczone.
W normalnych warunkach przyziemną konsekwencją niższej inflacji w Niemczech byłaby sporo niższa realizacja inflacji ogółem w całej strefie euro. W momencie pisania tego tekstu konsensus opiewał na wzrost tejże inflacji do 8,5% (z 8,1%) oraz inflacji bazowej z 3,8% do 3,9%. Oczywiście konsensus jeszcze nie dostosował się do danych z Niemiec. Nie dostosował się jednak też do zaskoczeń w górę, które obserwowaliśmy w innych krajach: Hiszpania (8,5% -> 10,0%), Belgia (9,0% -> 9,7%)... Spora część krajów publikuje odczyty dziś i wygląda na to, że wcale nie musimy mieć zaskoczenia in minus tylko wręcz in plus na całym wskaźniku. Inflacja niemiecka jest tu dużym wyjątkiem.
Garść newsów makroekonomicznych
∙ Na wczorajszym panelu bankierów centralnych (C. Lagarde - EBC, J. Powell Fed, A. Bailey - BoE) królowały jastrzębie nuty, zgodne zresztą z ogólnym klimatem ostatnich konferencji tych banków. Bankierzy są mniej więcej zgodni, że nie będzie powrotu do niskiej inflacji, która była (jednak) nieco problematyczna dla banków centralnych (konieczność ekspansji instrumentarium). Inflacja będzie generalnie nieco wyższa, ale należy to raczej rozumieć jako zespół sił, które będą łatwiej ją rozkręcać niż dusić. Bankierzy są jednak zdeterminowani, aby doprowadzić inflację do celów. Następuje masowe odejście od gradualizmu w polityce pieniężnej (obecnie ryzykiem jest zwlekanie, nie przedwczesne zacieśnienie - to zmiana o 180 stopni). Jednocześnie przyznają, że nie wiedzą jednak o tej inflacji wszystkiego, co naszym zdaniem otwiera spore pole do niespodzianek (w obie strony, ale preferujemy tę bardziej optymistyczną).
Co to oznacza? Naszym zdaniem przede wszystkim krótkoterminową determinację do walki z inflacją. Przez kolejne kilka miesięcy fruwać będą podwyżki o skali, która występowała do tej pory rzadko. Uważamy jednak, że wraz ze spowolnieniem gospodarki oraz wypłaszczeniem (tu nawet nie trzeba spadków) ścieżki zmian cen surowców, inflacja zacznie szybko wracać do celów a jej "szerokość" (czytaj, rozlewanie się na kategorie bazowe) znacząco spadnie umożliwiając zakończenie cykli. Fed skończy naszym zdaniem na 3,5%, EBC w okolicach 1%.
∙ Szwajcaria: Stało się, EURCHF spadł poniżej 1. Wraz z podwyżkami stóp procentowych w CHF przekłada się to na dalsze zwiększenie restrykcyjności polityki pieniężnej w Polsce (osłabienie PLN do CHF).
∙ USA: trzeci szacunek PKB nie przyniósł niespodzianki względem samej zmiany agregatu (-1,5% SAAR), jednak spore przetasowanie nastąpiło w przypadku konsumpcji. Jej oszacowanie niemal przepołowiło się (+1,8% SAAR vs 3,1% podawane poprzednio) i zostało rozdysponowane w zapasy. Co ciekawe, podobną zagadkę mogliśmy w I kwartale obserwować w Polsce (zaskakująco niska konsumpcji, poniżej wyników realnej sprzedaży towarów i potężna kontrybucja zmian zapasów).
∙ USA: wnioski kredytowe poruszają się zygzakiem w dół. Obecne poziomy to dolne widełki zmienności widzianej tuż przed pandemią.