Nie ma co ukrywać, działo się wczoraj niewiele. Dziś natomiast - dla odmiany - też będzie nudno. Najciekawszy punkt dnia to wystąpienie J. Powella. Korzystamy z relatywnie pustego kalendarza i przyglądamy się analizie EBC porównującej sytuację na rynku pracy w USA i strefie euro.
Poza wystąpieniem J. Powella, w kalendarzu jeszcze tylko rumuński bank centralny, który podejmie decyzje w sprawie stóp procentowych (oczekiwana jest podwyżka o 25pb do 7%). Po wczorajszych danych z Niemiec spłyną też kolejne dane o produkcji przemysłowej w kilku europejskich państwach (wszystko za listopad).
Kondycja rynku pracy w strefie euro i USA
Rynki pracy po obydwu stronach Atlantyku zareagowały w inny sposób na pandemiczny kryzys. Inne zachowanie widoczne jest również obecnie, co wynika ze zróżnicowania „ciasnoty” rynku pracy. W niniejszym tekście odnosimy się do wczorajszej publikacji biuletynu ekonomicznego EBC, który spróbował scharakteryzować przyczyny takiej, a nie innej reakcji na obydwu rynkach.
Przede wszystkim inna okazała się reakcja na sam kryzys ze strony władz. Podczas gdy kraje strefy euro skupiły się na wdrażaniu polityki nacelowanej na utrzymanie zatrudnienia, gospodarka amerykańska została wsparta przez szeroki pakiet fiskalny w trakcie fazy ożywienia (strefa euro: "gwarancje" zatrudnienia, USA: "gwarancje" dochodu, nie pracy). Taka sytuacja doprowadziła do nieco szybszego wzrostu w USA, ale dzięki szeroko zakrojonym programom, to zatrudnienie w strefie euro okazało się stabilniejsze. Samo dostosowanie obydwu rynków także nastąpiło innymi kanałami. W strefie euro głównym czynnikiem odpowiadającym za spadek ogólnej liczby przepracowanych godzin było tąpnięcie średniej liczby roboczogodzin na pracownika. Natomiast w USA dostosowanie nastąpiło głównie poprzez wzrost bezrobocia (bardziej elastyczny rynek i kontrakty typu "employment at will" - kiedyś o tym pisaliśmy).
Co więcej, nawet w połowie ubiegłego roku średnia liczba przepracowanych godzin na pracownika w Stanach Zjednoczonych była wyższa (w porównaniu z punktem referencyjnym = Q4 2019) niż w strefie euro. Z drugiej strony rynek amerykański charakteryzował się większą trwałością uszczerbku na aktywności zawodowej, co wynikało głównie z decyzji osób starszych (najczęściej mężczyzn), aby odejść na emeryturę. W strefie euro czynnik ten okazał się znacznie słabszy. Wreszcie, pandemia w Europie negatywnie odbiła się na imigracji (restrykcje, testy, wymagania szczepień?), co ograniczało wzrost populacji znajdującej się w wieku produkcyjnym. Dla odmiany w USA odnotowaliśmy lekki przyrost tej wielkości. W konsekwencji, stopa aktywności zawodowej po drugiej stronie Atlantyku znajduje się wyraźnie niżej poziomów sprzed pandemii, zaś w strefie euro powyżej tego pułapu.
Autorzy zmierzyli również „ciasnotę” rynku pracy poprzez porównania liczby wakatów i bezrobocia. Na wstępie podkreślają oni, że tak zbudowany miernik w dłuższym terminie ma w strefie euro tendencję do bycia niższym niż w USA, co odzwierciedla bardziej dynamiczną charakterystykę rynku pracy tamże w porównaniu ze strefą euro. Niemniej w porównaniu z okresem przed pandemią, różnica w obydwu miernikach wzrosła. W strefie euro wzrost „ciasnoty” hamowany był przez przyrost siły roboczej (eksplozja wskaźników aktywności zawodowej - odwrotnie niż w USA), który w pewnym stopniu rekompensował wzrost popytu. W USA tymczasem obecnie obserwujemy pewną stabilizację, co widać między innymi po spadku liczby dobrowolnych rezygnacji z pracy.
W rezultacie od czasu ożywienia wzrost płac w USA był wyższy niż w strefie euro. Zdaniem autorów badania, duża w tym zasługa w ogromnej skali stymulacji fiskalnej dokonanej przez amerykańskie władze. Inna faza cyklu także odegrała swoją rolę. To przełożyło się na inne zachowanie bazowej inflacji w obydwu gospodarkach (wyższa w USA w zasadzie od początku fazy ożywienia). Tak czy inaczej w ujęciu realnym płace zaczęły spadać po obydwu stronach Atlantyku począwszy od drugiego kwartału 2021. Autorzy konkludują, iż biorąc pod uwagę kondycję rynku pracy w obydwu gospodarkach wzrost płac może pozostać wyższy w USA aniżeli w strefie euro.
Garść newsów makroekonomicznych
MF: Stopień prefinansowania potrzeb pożyczkowych brutto budżetu na 2023 r. na koniec grudnia wynosił 44% – podał resort finansów.
Ministerstwo podało również, że według stanu na koniec 2022 r. do wykupu w 2023 r. pozostaje dług o wartości nominalnej 128,3 mld zł (obligacje hurtowe: 78,1 mld zł, obligacje detaliczne: 20,5 mld zł, obligacje i kredyty na rynkach zagranicznych: 29,6 mld zł). Stan środków na rachunkach budżetowych na koniec 2022 r. wyniósł 118,4 mld zł. Według stanu na koniec 2022 r., wartość środków do przekazania z budżetu na rynek krajowy do końca 2023 r. wynosi 107,6 mld zł.
Strefa euro: Stopa bezrobocia w listopadzie pozostała na niezmienionym poziomie 6,5%. Wyliczana wg definicji Eurostatu stopa dla Polski również się nie zmieniła i wyniosła 3%.
UE: 2 ciekawostki z Eurostatu jak wyglądały sektory turystyczne w trzech kwartałach zeszłego roku. Na początek rezerwacje na kilku popularnych portalach. Do września było to najlepszy rok począwszy od 2019:
I najbardziej popularne kierunki w 2 kwartale zeszłego roku. Wniosek: wyrywanie Luisa de Guindosa kilkanaście miesięcy temu ze snu, żeby odpowiedział na pytanie o turystykę w strefie euro (przypominamy - link), wynikało raczej z lenistwa Chirstine Lagarde, a nie głębokich podstaw strukturalnych - Francja jest równie popularnym kierunkiem co Hiszpania.