Najciekawszym punktem wczorajszego dnia było wystąpienie J. Powella. Najciekawszym zaś punktem wystąpienia - słowa szefa Fed dot. ewentualnego zaangażowania tej instytucji w kwestie klimatyczne. To punkt wyjścia do naszych rozważań o tym, czy banki centralne powinny wchodzić w te tematy. Kolejne pytanie to odpowiedź na pytanie "jak?" i kto będzie o tym decydował.
O poranku poznaliśmy czeską inflację za grudzień, która zaskoczyła w dół (podobnie jak w innych krajach) pokazując wartość 15,8% r/r przy konsensusie na poziomie 16,4% r/r. W dalszej części dnia brak istotnych danych.
Fed nie chce grać w zielone, inne banki owszem
Wczorajsze przemówienie prezesa Fed w Szwecji nie dotyczyło zagadnień dotyczących stricte polityki pieniężnej, a skupiło się zupełnie na czymś innym. Tym czymś była próba sklaryfikowania na nowo celu amerykańskiego banku centralnego. Powell powiedział wprost, iż Fed „nie stanie się decydentem klimatycznym”. Dlaczego to istotne? Jak na temat zapatrują się inne banki centralne?
Przede wszystkim Powell uważa, że bank centralny nie powinien skupiać się na celach, do których nie został de facto powołany. Jego zdaniem „bez wyraźnej legislacji ze strony Kongresu, promowanie zielonej gospodarki lub osiąganie innych celów powiązanych z klimatem byłoby nieodpowiednie”. Cóż, trudno się z tym nie zgodzić. O tym jednak w dalszej części tekstu. Teraz skupmy się na czymś innym – zróżnicowaniu poglądów w innych bankach centralnych.
Zacznijmy od EBC, gdzie przewodnicząca Lagarde od dawna mówi o konieczności uwzględnienia celów związanych z transformacją energetyczną w prowadzeniu polityki monetarnej. W jednym z tekstów na potrzeby szczytu klimatycznego w Egipcie odbywającego się w listopadzie ubiegłego roku Lagarde wskazała, iż bez wzięcia pod uwagę wpływu zmian klimatycznych na gospodarkę ryzykujemy utratę „istotnej części ogólnego obrazu ekonomicznego”. Co więcej, Lagarde powiedziała wprost, że zmiany klimatyczne są jednym z czynników oddziałujących na inflację, stąd EBC musi wziąć ten aspekt pod uwagę przy doborze odpowiednich ustawień/narzędzi polityki pieniężnej. W ten sposób przewodnicząca EBC opowiedziała się za pełnym uwzględnieniem kwestii klimatycznych w swoich działaniach. W całych tych rozważaniach trzeba jednak brać pod uwagę, że Europa ma znacznie większą ekspozycję na surowce energetyczne niż USA. Tym samym presja na szybką i efektywną transformację może być istotnie większa.
W Australii również coraz głośniej mówi się o rozszerzeniu roli tamtejszego banku centralnego. W listopadzie jeden z lokalnych thiktanków napisał wprost, iż władze legislacyjne powinny rozszerzyć rolę RBA jeśli chodzi o dążenie do zrównoważonej i uporządkowanej transformacji klimatycznej. Jest to tym istotniejsze, iż w Australii ma miejsce przegląd celów władz monetarnych, a przedstawiona wyżej opinia znalazła się wśród rekomendacji instytucji dla decydentów politycznych. Ostateczny raport ze strony Departamentu Skarbu ma być znany nie wcześniej niż w marcu 2023.
Jeszcze ciekawszym przykładem jest Nowa Zelandia, gdzie już jesienią 2021 tamtejszy bank centralny zapowiedział przegląd swojego portfela obligacji oraz aktywów, jakie akceptuje w formie zabezpieczenia w przypadku udzielenia pożyczek do sektora bankowego. W opublikowanym planie klimatycznym RBNZ napisał, iż jego celem jest dążenie do włączenia celów zrównoważonego rozwoju w decyzje mające wpływ na strukturę bilansu banku, wsparcie procesu przejścia do nisko emisyjnej gospodarki, a także rozwój odpowiedniego finansowania przeznaczonego na takowe cele. Przypadek Nowej Zelandii jest jeszcze ciekawszy, gdyż w marcu 2021 roku tamtejszy rząd niejako nakazał RBNZ branie pod uwagę celu rządu jeśli chodzi o wspieranie bardziej stabilnych cen nieruchomości. Jest to więc kolejne rozszerzenie mandatu.
Jak widać, niektóre banki centralne ewidentnie nie stronią od poszerzania swoich kompetencji (lub wymusza się to na nich). Skupiając się na kwestiach klimatycznych można oczekiwać, że rozwój zdarzeń w tym kierunku mógłby oznaczać relatywnie wyższą stopę w Stanach Zjednoczonych (brak nacisku na poczynienie dużych nakładów związanych z transformacją). Niemniej wszystkie decyzje związane z ustalaniem formalnych celów dla banków centralnych, nie znajdują się w ich gestii – to rola polityków.
Czy banki centralne powinny się w ogóle zajmować zieloną polityką?
Jak sam tytuł wskazuje, będzie tu sporo rozważań normatywnych. Wszystko zależy od tego jak szeroko definiujemy słowo "zajmować się".
Jeśli kryje się pod nim uwzględnianie kwestii wpływu zmian klimatu, wpływu transformacji energetycznej itd. na ceny i gospodarkę to oczywiście tak. Nie ma żadnych powodów by nie uwzględniać tych kwestii przy prowadzeniu polityki monetarnej - w długim i krótkim okresie mogą wpływać na stabilność cen (i najprawdopodobniej ten wpływ będzie coraz większy). Przy czym mówimy tu o "uwzględnianiu" jako niejako o zmiennej egzogenicznej - nie kształtowaniu lub uczestniczeniu w zielonej transformacji, a uwzględnianiu jej skutków (ciekawym i krótkim podsumowaniem argumentów w tej kwestii może być np. artykuł Isabel Schnabel).
Kwestia współkształtowania zielonej polityki jest już bardziej problematyczna. Tu warto pochylić się nad tym, skąd w ogóle we współczesnej makroekonomii bierze się potrzeba niezależności banku centralnego i jasne określanie jego celu. Flagowy artykuł w tej kwestii to Rules Rather than Discretion: The Inconsistency of Optimal Plans, Journal of Political Economy Kydlanda i Prescotta (1977). W skrócie: nieoczekiwane wzrosty podaży pieniądza mogą prowadzić do wzrostu popytu i PKB. Tylko jak często można zaskakiwać społeczeństwo? Jeśli ludzie wiedzą lub oczekują, że bank centralny będzie w ten sposób próbował sztucznie pompować wzrost, to dostosują się do tego zwiększając oczekiwania inflacyjne. W efekcie gospodarki skończą na ścieżce z niezmienionym wzrostem PKB, ale regularnie wyższą inflacją. Stąd potrzeba niezależności banku centralnego i jasnego określania jego celu. Stąd też najczęściej głównym celem banku centralnego jest utrzymanie stabilności cen (co ciekawe, wyjątkiem jest właśnie Fed, który ten cel ma szerszy i jest w nim też zapewnienie maksymalnego zatrudnienia). Więcej o potrzebie utrzymania niezależności banków centralnych można przeczytać np. w wystąpieniu Jensa Weidmanna (link - tekst sprzed kilku lat, ale wciąż aktualny).
Czy zatem banki centralne powinny zajmować się kształtowaniem zielonej polityki. Po pierwsze, nie, bo nie jest to dziś wpisane w ich cel i byłoby wykroczeniem poza przyznany im mandat. Czy warto by więc ten mandat rozszerzyć? Tu wchodzi drugie "nie". Potrzeba utrzymania niezależności banków centralnych skutkuje ich też de facto ograniczoną kontrolą ze strony suwerena (kształtujący politykę pieniężną nie są wybierani w wyborach, to wąska grupa osób, których nie tak łatwo "usunąć" ze stanowiska). Ale potrzeba niezależności nie jest niezbędnym warunkiem do prowadzenia skutecznej zielonej polityki (po co więc ją przyznawać?), a jedynie polityki monetarnej. Po trzecie, trudno wyobrazić sobie by zielona polityka była tylko i wyłącznie w gestii banków centralnych, kluczową rolę wciąż będą w tej kwestii odgrywać rządy państw. Ale w ten sposób wracamy do kwestii opisywanych u Kydlanda i Prescotta. Pokusa współdziałania banków centralnych z rządem wróciłaby, a wraz z nią mogłoby spaść zaufanie do banków centralnych i w konsekwencji też utrzymywanie stabilności cen stałoby się trudniejszym zadaniem (czyli moglibyśmy skończyć na ścieżce z niższym wzrostem i wyższymi cenami).
Normatywnie wychodzi trzy razy "nie". Ale zapraszamy do dyskusji.
Garść newsów makroekonomicznych
∙ RPP (Kotecki): Jest dużo za wcześnie na ogłaszanie końca cyklu podwyżek stóp procentowych, a tym bardziej na zapowiedzi o możliwości ich obniżek. (PAP)
∙ MF (Soboń): Nawet najbardziej czarne scenariusze wskazują, że inflacja CPI w Polsce pod koniec 2023 r. będzie jednocyfrowa. Wzrost gospodarczy Polski w 2023 r. nie powinien zejść poniżej 1 proc., nie ma mowy o recesji. Obecnie rząd nie ma w planach nowych programów pomocowych, ale w przyszłości nie można tego wykluczyć. (PAP)
∙ Polska: Bank Światowy (BŚ) obniżył prognozę wzrostu PKB Polski w 2023 r. do 0,7 proc. z 3,6 proc. szacowanych w czerwcu. Według instytucji, tempo wzrostu PKB Polski w 2024 r. wyniesie 2,2 proc., o 1,5 pkt. proc. mniej niż w poprzedniej rundzie prognoz. Bank szacuje, że w 2022 r. wzrost PKB Polski wyniósł 4,4 proc. (PAP)
∙ Rumunia: Zgodnie z oczekiwaniami, główna stopa procentowa została podniesiona o 25pb do 7%. Zdaniem banku inflacja zacznie spadać jeszcze w tym kwartale. Wartości jednocyfrowe zobaczyć mamy w trzecim kwartale.