Amerykański bank centralny utrzymał stopy procentowe na niezmienionym poziomie, co nie było żadną niespodzianką. Jednocześnie dał znać uczestnikom rynku, iż poprzeczka dla marcowej obniżki jest zawieszona dość wysoka. Nie jest to jednak opcja niemożliwa. W dzisiejszym tekście piszemy głównie o Fed, ale też o słabszych danych o polskim PKB, które sprzyjały spadkom rentowności obligacji skarbowych.
Co nas dzisiaj czeka?
O godzinie 13:00 decyzję ws. stóp procentowych podejmie Bank Anglii, z czego najciekawszy będzie kwartalny raport o inflacji tego banku. Stopy procentowe powinny pozostać bez zmian.
Dalsza część dnia poświęcona jest danym amerykańskim: poznamy jednostkowe koszty pracy (oraz wydajność pracy), wnioski o zasiłek dla bezrobotnych oraz ISM w przemyśle.
USA: Fed kupuje trochę czasu
Podczas swojego pierwszego posiedzenia w tym roku Fed utrzymał stopy na dotychczasowym poziomie, co było zgodne z oczekiwaniami. Nie oznacza to jednak, że zabrakło niespodzianek, na które rynek odpowiednio zareagował.
Zacznijmy od komunikatu, w którym odnotowano, że gospodarka rozwija się w solidnym tempie (efekt świetnych danych o PKB za ubiegły kwartał). Komitet stwierdził także, iż ryzyka osiągnięcia dualnego mandatu (pełne zatrudnienie oraz stabilność cen) zmierzają do zbilansowania. Oznacza to, że Fed dostrzega coraz mniej czynników ryzyka dla swoich oczekiwań.
Najważniejszą jednak częścią komunikatu było zdanie sugerujące, że Fed nie oczekuje, iż obniżki stóp procentowych będą odpowiednie do czasu osiągnięcia większego przekonania odnośnie do trwałego powrotu inflacji do celu 2%. Tym stwierdzeniem komunikat nieco przytłumił oczekiwania rynkowe na dość szybkie obniżki stóp. Wprowadzenie takiej zmiany słownej sprawia, że Fed mógł kupić sobie więcej czasu w kwestii przyszłych decyzji. Jednocześnie pokazuje dobitnie, że uwaga skupiona jest obecnie na obniżkach (de facto oficjalne zakończenie cyklu podwyżek stóp), pytanie tylko kiedy.
Podczas konferencji prasowej Powella wielokrotnie padało potwierdzenie, że Fed ma już generalnie pewność co do trwałego powrotu inflacji do celu, ale potrzebuje jeszcze większej pewności. Prezes Fed podkreślił również progres jaki został dokonany pod tym względem w ciągu ostatniego półrocza. Innymi słowy, Fed nie potrzebuje już dalszej poprawy w danych, a zupełnie wystarczająca będzie po prostu kontynuacja dotychczasowych wyników.
W świetle mocnych danych o wzroście PKB w poprzednim kwartale padło również zapewnienie, iż Fed niekoniecznie musi ujrzeć słabszy wzrost, aby upewnić się co do spadku inflacji. To ważne stwierdzenie pokazujące, że rynek wcale nie musi czekać na bardzo słabe dane, aby dalej wyceniać obniżki stóp w tym roku. Powell zwykł być nieco bardziej gołębi podczas swoich wypowiedzi w porównaniu do komunikatów. Tak było i tym razem, kiedy prezes Fed stwierdził, iż w zasadzie wszyscy członkowie sądzą, że obniżki stóp będą odpowiednie. Aktualnie Fed, jak zasugerował, znajduje się w trybie zarządzania ryzykiem.
W kontekście rynku pracy, podobnie jak wzrostu PKB, Fed nie oczekuje na spadek zatrudnienia, a jeśli takowy ujrzałby, wówczas obniżyłby stopy. To kolejne dobitne stwierdzenie pokazujące, iż inicjacja cyklu obniżek w zasadzie wisi na włosku. Aby bardziej "zajastrzębić" wypowiedź, prezes Fed podkreślił, że obniżka nie była rozważona na styczniowym posiedzeniu, a w samym Komitecie panuje jeszcze wciąż pewien podział odnośnie do czasu takiego ruchu. Wreszcie padło zdanie, że jego zdaniem obniżka stóp na marcowym posiedzeniu jest raczej mało prawdopodobna.
Kończąc wątek rynku pracy dodajmy jeszcze jeden ważny aspekt związany z płacami. Mianowicie, zdaniem Powella pewna normalizacja na tym polu już się zadziała, ale cały proces może zająć kilka lat. Naszym zdaniem słowa te podkreślają, że Fed niekoniecznie będzie czekał zanim dynamika płac spadnie do poziomów sprzed pandemii (3%). W tym świetle można domyślać się, że panuje pewien optymizm jeśli chodzi o wzrost produktywności w gospodarce (wyższy wzrost może uzasadniać wyższy wzrost płac), choć Powell raczej dystansował się od pytań dotyczących tej kwestii.
Ostatnia kwestia konferencji Powella dotyczyła trwającego obecnie programu zacieśniania ilościowego. Prezes Fed przekazał, że kwestie bilansowe dyskutowane będą szczegółowo podczas marcowego posiedzenia. Choć do tej pory proces przebiegał dość gładko, to jego zdaniem zbliżamy się właśnie do czasu, w którym dyskusje w tym temacie są potrzebne. Co ważne, jego zdaniem nie musimy wcale ujrzeć całkowitego wydrenowania środków trzymanych w Fed w ramach reverse repo, aby zacząć zmniejszać tempo QT. Biorąc pod uwagę pojawiające się pewne (na razie delikatne) sygnały stresu na rynkach pieniężnych nie wydaje się to dziwnym posunięciem.
Co o tym wszystkim sądzić? Z jednej strony komunikat zdaje się hamować zapędy na szybkie obniżki. Z drugiej strony stwierdzenia Powella zdają się sugerować, że wszystko pozostaje na stole jeśli tylko sytuacja makro pogorszyłaby się. W takim wypadku obniżka w marcu także nie może być wykluczona. W tym świetle uważamy, że rynkowa wycena marcowego ruchu może być mocno zmienna w kolejnych tygodniach. Z tego względu uważamy, że o ile w danych nie nastąpi do marca nagłe pogorszenie, czas pierwszej obniżki przesuwa się na drugi kwartał.
Polska: PKB w 2023 roku urósł o 0,2%
Tak przynajmniej wynika ze wstępnych danych publikowanych przez GUS. W ostatnim czasie zdarzały się spore rewizje, więc tych liczb nie traktujemy jak ostateczne. Można z nich jednak wywnioskować, że IV kwartał był słaby, tj. słabszy od prognoz ekonomistów (w tym również naszych). Automatycznie rzutuje to na cały 2024 rok (tzw. efekt przeniesienia). Tyle tylko, że na tych automatach można mocno się przeliczyć. Na razie nie zmieniamy więc prognozy na 3,5% wzrost PKB i 5% wzrost konsumpcji. Konsumenci zyskają potężne wsparcie dochodów realnych w najbliższym czasie. Co prawda podwyżki dla budżetówki opóźniają się, to jednak zostaną wydane po prostu nieco później. Jeśli teraz konsumenci więcej odkładają, to będą mieli więcej do wydania później. To za wcześnie, aby falsyfikować scenariusz na cały 2024. Tym bardziej, że…
Wrócił porządek świata. Słabsze wyniki PKB w IV kwartale sugerują niższą lukę popytową i jest to bardziej spójne z wyhamowaniem impetu wzrostu cen. Co ciekawe jednak, impet ten znajduje się obecnie nawet powyżej szacunków opartych na luce (choć tu należy mieć świadomość, że kompozycja inflacji jest wypadkową wielu szoków działających w różnych kierunkach). Otwiera to naszym zdaniem spory bufor bezpieczeństwa dla prognoz zawrotki inflacji w drugiej połowie 2024 roku.
Co RPP zrobi z tymi danymi? O ile dla nas (i rynku) dane były zaskakujące, bo były słabe, to dla RPP są one zaskakujące bo były co najmniej zgodne z oczekiwaniami (PKB, inwestycje) lub nawet od nich lepsze (konsumpcja). Do tego dochodzą wyniki z szybkiego monitoringu, które sugerują szybkie wzrosty płac, a oczekiwania w zakresie inflacji zaczęły delikatnie rosnąć. Zwykle RPP przywiązuje sporą wagę do tej publikacji. Tyle tylko, że zaskoczona może być niską inflacją. Średnia na 1 kwartał to w projekcji aż 5%. Tymczasem już w styczniu stukniemy 4%. Raczej zostało to już policzone i prezes Glapiński będzie co najwyżej tak jastrzębi (jak na niego) jak poprzednio. Uważamy, że istnieje jednak przestrzeń na złagodzenie przekazu, a przynajmniej szersze otwarcie furtki na obniżki w marcu. Nie dojdzie do niej, ale rynek ją zagra.
Garść newsów makroekonomicznych
∙ Polska: Szybki Monitoring NBP pokazał wczoraj, że presja płacowa wciąż pozostaje wysoka.
∙ Polska: Styczniowy PMI jednak słabszy od konsensusu.
∙ Polska: Prezydent Andrzej Duda zdecydował o podpisaniu m.in. ustawy budżetowej na 2024 rok i skierowaniu jej w trybie kontroli następczej do Trybunału Konstytucyjnego - poinformowała kancelaria prezydenta RP. (PAP)
∙ Polska: Ministerstwo Finansów planuje przeprowadzić w lutym 2024 r. dwa przetargi sprzedaży obligacji, w dniach 21 i 27 lutego, z łączną podażą na poziomie 10-18 mld zł - podał resort finansów w komunikacie. Resort finansów planuje zorganizować w lutym jeden przetarg zamiany obligacji, w dniu 14 lutego. (PAP)
∙ Polska: Udział inwestorów zagranicznych w polskich obligacjach w grudniu 2023 r. wzrósł o 2,7 mld zł mdm i wyniósł 132,2 mld zł - poinformował w komunikacie resort finansów. (PAP)
∙ Polska: Stan środków na rachunkach budżetowych na koniec stycznia 2024 r. wynosi ok. 135 mld zł, a stopień sfinansowania potrzeb pożyczkowych brutto budżetu '24 na koniec stycznia wynosi ok. 36 proc. - poinformował cytowany w komunikacie prasowym wiceminister finansów, Jurand Drop. (PAP)
∙ USA: Wzrost indeksu kosztów zatrudnienia w Q4 ubiegłego roku okazał się nieco wolniejszy od oczekiwań.
Jednocześnie słabiej wypadł również raport ADP, który wskazał na wzrost zatrudnienia w styczniu o 107 tys., wobec konsensusu na poziomie 145 tys. Nie wyciągalibyśmy jednak daleko idących wniosków dla piątkowych danych rządowych.