Inflacja w czerwcu przyspieszyła do 3,3% r/r (z 2,9% w poprzednim miesiącu). To solidne zaskoczenie w górę – mediana rynkowych prognoz wynosiła 2,9% r/r. Nieskromnie przyznamy jednak, że nie jest to zaskoczenie dla nas, ponieważ dokładnie tyle wynosiła nasza prognoza.
Jak pisaliśmy rano: poważnie zastanowiły (i przestraszyły) nas ceny w Niemczech, które pokazały spore wzrosty, w tym efekty przerzucania kosztów na konsumentów. Postanowiliśmy zagrać ten temat. Podwyższenie inflacji ma jednak przejściowy charakter. Wkrótce zobaczymy niższe wartości.
Co napędziło czerwcowy odczyt inflacji? Głównie inflacja bazowa, w której kryje się „pocovidowy” wzrost cen usług. Dzisiejszy odczyt wskazuje na inflację bazową, która może dobić nawet do 4,2% r/r. Ceny żywności pozostały na podobnym poziomie w ujęciu miesięcznym (-0,1% m/m), podobnie jak ceny energii. Zgodnie z oczekiwaniami, rosły ceny paliw – o 5,4% m/m (choć to nadal spory minus na rocznych dynamikach).
Jak pisaliśmy w porannym komentarzu, inflację bazową napędzały najprawdopodobniej m.in. coraz powszechniejsze dopłaty „covidowe” do świadczonych usług (np.. dentyści, fryzjerzy). Te były z łatwością przerzucane na konsumentów, co mogło powodować dalsze wzrosty w kategoriach zdrowie, czy inne. Ponadto, rosły ceny kategorii związanych z turystyką i gastronomią. Zmiana preferencji dot. wakacyjnych kierunków (o ile w przypadku braku wyboru można mówić o preferencjach) na wakacje w kraju, przekładać się będzie na drożejące ceny usług w tej kategorii. Wzrosty te zobaczyliśmy, naszym zdaniem, nie tylko na popularnych w Internecie paragonach znad morza, ale też w czerwcowym wstępnym odczycie inflacji.
Co może nas czekać w następnych miesiącach? Perspektywa spadku inflacji oddala się, ale nie falsyfikuje. Wejście dopłat „covidowych” i specyficzne wakacje będą generować efekty bazowe, gdy aktywność gospodarcza wróci do „normy” w 2021 roku. Kwesta suszy, przestała być tematem, który może wpływać na wskaźnik, a paliwa będą ograniczać inflację w coraz mniejszym stopniu. Kształtowanie się cen żywności będzie wyglądało podobnie, jak w ubiegłym roku, ale jednak nieco niżej co przełoży się na spadek rocznego wskaźnika cen żywności. Najciekawsza pozostaje inflacja bazowa, która mocno się zaburzyła z powodu sposobu jej pomiaru w czasie pandemii. Wszelkie analizy oparte na luce popytowej wskazują, że ta inflacja będzie dużo niższa za 1-1,5 roku. Ale trzeba też brać pod uwagę czynniki, które zmniejszają znaczenie luki popytowej i mogą sprawiać, że ta luka może się domknąć w 2022 roku. W inflacji pojawia się mnóstwo czynników dodatkowych, które są niejako premią za Covid-19, szczególnie widać to w usługach. Biorąc pod uwagę, że konsument ma się dobrze, firmy mogą w dalszym stopniu wymyślać dodatki do cen, a konsument, chcąc czuć się bezpiecznie, będzie te dodatki płacił (co widać w dzisiejszym odczycie). Mnóstwo usług straci też korzyści skali, jak na przykład lotnictwo. Inflacja w 2021 pozostanie poniżej celu, ale nie będzie deflacji.
RPP nie zareaguje na wyższy odczyt przypisując mu (słusznie) pochodzenie kosztowe. Jak pisaliśmy wyżej, opłaty związane z epidemią nie będą obowiązywać, gdy epidemia minie. Co więcej, gdy odłożony popyt się skończy i skończą się wakacje, skończy się presja kosztowa na ceny i górę weźmie popyt. To dlatego nie warto wycofywać się ze scenariusza spadków inflacji. W 2021 roku pojawią się przejściowo poziomy w okolicach 1%. I to będzie dołek, z którego inflacja ruszy już powoli w górę.