Odczyt lipcowej inflacji uplasował się ostatecznie poniżej rynkowego konsensusu (3,1%), choć powyżej naszej prognozy (2,9% r/r). Powodem jest zaskakujący dalszy wzrost inflacji bazowej.
Na wynik składa się solidny, miesięczny spadek cen żywności o 1,4% - dokładnie tyle ile się spodziewaliśmy. W drugim odczycie GUS zrewidował ceny energii (zamiast -0,1% m/m jest -0,6% m/m). Obecnie nieco bardziej przystają one do realiów. Wygląda na to, że wcześniej nie zostały uwzględnione obniżki cen gazu. Obniżka cen gazu została w dużej części zniwelowana podwyżką VAT na drewno opałowe. Zgodnie z oczekiwaniami zachowały się też ceny paliw, a odnotowany wzrost miesięczny to 2,3%. Jedną wielką niespodzianką jest inflacja bazowa. Szacujemy, że wzrosła do 4,3% r/r.
Opracowanie własne na podstawie danych GUS.
Wyliczenie z odczytu to jedno, a powody to drugie. Co powoduje, że inflacja bazowa rośnie? Wygląda na to, że zaskoczenie wygenerowane przez inflację bazową nie ma jednego powodu, lecz wynika z szeregu mniejszych zaskoczeń, które można przypisać do kategorii tymczasowych lub jednorazowych. Kompozycja wygląda tym samym lepiej niż sądziliśmy, bo jest nieco bardziej intuicyjna. W szczególności dotyczy to wygasania wzrostów w łączności, rekreacji i kulturze (klasyczne, garbate ścieżki m/m). Wysokie dynamiki (ale podobne jak w czerwcu) w restauracjach i hotelach nas nie dziwią (zmasowane wakacje w kraju). Kategoria "inne" została podciągnięta w górę przez ubezpieczenia, czyli to również dość standardowy element zaskoczenia (zdarzają się w obie strony). Wystąpiła nieco mniejsza skala obniżek cen odzieży i obuwia, ale to mieści się w przedziale zaskoczeń tych kategorii.
Reasumując, inflacja pozostaje podwyższona, a inflacja bazowa rośnie. Kompozycja tej drugiej nie falsyfikuje jednak scenariusza rychłego wejścia tej kategorii w trajektorię spadkową i znaczącego obniżenia całego wskaźnika inflacji w 2021 roku.