W wrześniu nastroje PMI pozostały niemalże niezmienione w porównaniu do poprzedniego miesiąca. Wynik 50,8 pkt jest zdecydowanie poniżej oczekiwań rynkowych (ale powyżej naszej prognozy). Spojrzenie na składowe indeksu może budzić obawy przed kolejnymi odczytami i w takich warunkach wchodzimy w okres zwiększonych zachorowań.
We wrześniu PMI wzrósł z sierpniowego poziomu o 0,2 pkt. do 50,8 pkt. Swój udział w poprawie indeksu miał niewielki wzrost poziomu nowych zamówień (pomagały zagraniczne zamówienia). Napędziło to raportowany wzrost zatrudnienia (jak wskazano w komentarzu do indeksu wynikało to m.in. z poprawy ocen dot. przyszłej 12-miesięcznej produkcji). Pomagało też zmniejszenie stanu magazynowego. Producenci ograniczyli zakupy nowych materiałów korzystając ze zgromadzonych zapasów. Dzieje się tak już od 15 miesięcy, jednak obecnie tempo spadku zapasów spowolniło. W dół natomiast ciągnął subindeks czasu dostaw oraz produkcji (choć ten drugi wciąż pozostawał powyżej 50 pkt.)
Wśród ankietowanych z sektora wytwórczego zwiększył się optymizm dotyczący wzrostu produkcji w nadchodzących 12 miesiącach. Warto jednak podkreślić, że ankiety były zbierane przed ogłoszeniem nowych obostrzeń w Polsce (choć te są na razie stosunkowo delikatne i oddziałują raczej na nastroje konsumentów, a nie przedsiębiorstwa) oraz stanów wyjątkowych na w Czechach i Słowacji. Październikowy odczyt, może więc zawierać większy komponent niepewności co do sytuacji epidemiologicznej na świecie. A jak czytamy w raporcie, nieznaczny wzrost zamówień to w większości zasługa zamówień na eksport. Gdy wpływ eksportu osłabnie, zarządzający będą musieli dostosować zatrudnienie i poziom produkcji do aktualnych warunków, co może znaleźć odbicie w indeksie.
Dotychczasowe ograniczenia wprowadzane w odpowiedzi na kolejną falę zachorowań na koronawirusa nie powinny być groźne dla gospodarki. Państwa nauczone doświadczeniem po pierwszych lockdownach najprawdopodobniej będą również subtelniej stosować kolejne obostrzenia. Nie musi mieć to jednak wprost przełożenia na nastroje. Strach napędzany medialnymi doniesieniami, statystykami dotyczącymi rozwoju pandemii, czy niepewnością dot. możliwych restrykcji, może częściowo wpędzać przedsiębiorstwa w samospełniającą się przepowiednię. Firmy widząc ryzyko spadku zamówień zza granicy, które nie będą rekompensowane przez popyt krajowy, mogą postanowić zwiększyć cięcia w produkcji i zatrudnieniu, co z kolei utwierdzi ich w widocznym spowolnieniu przemysłu. Skala tego zjawiska jest silnie zależna od statystyk dot. zachorowań. To one będą w najbliższych tygodniach decydować o tym, czy nasze dotychczasowe założenia o wpływie jesiennej fali zachorowań na gospodarkę okażą się zbyt optymistyczne