Gdyby nie fakt, że spadek stopy bezrobocia wynika głównie z obniżenia aktywności zawodowej, piątkowy raport z rynku pracy byłby całkiem niezły. Problem pojawia się jednak na dość wczesnym etapie powrotu do pełnego zatrudnienia. Powrót ten będzie długi, a w najbliższym czasie dodatkowo wyboisty z uwagi na wygasanie efektów pakietu fiskalnego i wciąż obecne obostrzenia epidemiczne.
Spadek stopy bezrobocia zaskoczył pozytywnie względem rynkowego konsensusu (7,9% vs 8,2%). To jednak przede wszystkim wynik zmniejszenia się liczby osób poszukujących pracy i spadku stopy aktywności zawodowej (61,7% -> 61,4%). Wśród gospodarstw domowych obserwujemy także dalsze spowolnienie tempa kreacji nowych miejsc pracy. Liczba zatrudnionych we wrześniu zwiększyła się tylko o 275 tys. - być może jest to pokłosie nadmiernie wysokiego (względem ankiety przedsiębiorstw) wzrostu odnotowanego w poprzednim miesiącu.
Po stronie przedsiębiorstw zmiana zatrudnienia w sektorze pozarolniczym znalazła się poniżej oczekiwań (661 tysięcy vs 850). W samym sektorze prywatnym kreacja miejsc pracy zaskoczyła in plus (877 vs 850). Źródłem zaskoczenia dla pełnych danych są zwolnienia wśród pracowników edukacji organizowanej na szczeblu stanowym i lokalnym. Na szczeblu lokalnym (local government education) ubyło 231 tys. osób, a na szczeblu stanowym (state government education) 49 tys. osób. Miało to związek z cięciami budżetowymi w nowym roku szkolnym oraz upowszechnieniem nauczania online. Na wspominane cięcia w edukacji nakłada się jeszcze efekt zwolnienia tymczasowych pracowników instytucji federalnych zatrudnionych do pracy przy tegorocznym spisie ludności.
Znacząco spadł przyrost zarobków godzinowych i wyniósł ledwie 2 centy (+0,1% m/m). Niewielkie przyrosty płac rekompensowało wydłużenie przeciętnego tygodnia pracy (z 34,6 do 34,7 godzin). Pracownicy wracają do pracy i powoli wydłuża się czas pracy. Tym niemniej wygląda na to, że osoby powracające na rynek pracy mają niską siłę przetargową. Będziemy mieli okazję jeszcze niejeden raz przetestować tę hipotezę. Do pełnego zatrudnienia jeszcze bardzo daleka droga. W międzyczasie gospodarka zmierzy się jeszcze z wygasaniem pakietu fiskalnego.
Wróćmy jeszcze na moment do aktywności zawodowej. Wraz z wychodzeniem z dołka powinna rosnąć. Trudno stwierdzić, czy wrześniowy spadek to początek końca wzrostowego trendu, czy tylko przypadek. Od dłuższego czasu wiadomo, że obecna recesja przyniesie spore zmiany strukturalne. Dowody anegdotyczne wskazują na chęć części rodziców do pozostania w domach z dziećmi i wykorzystania prawa do samodzielnej ich edukacji lub po prostu zwykłej opieki podczas zajęć zdalnych. Trudno na tym etapie argumentować, czy spadki aktywności zawodowej będą miały taki wpływ jak podczas poprzedniego okresu ożywienia (powolny powrót na rynek pracy, pozwalający na utrzymanie tempa wzrostu płac w ryzach), czy zgoła odmienny. Można wyobrazić sobie przecież sytuację, że osoby które straciły pracę obecnie w sektorach "covidowych" będą miały bardzo duży problem z przekwalifikowaniem się i już na rynek pracy nie powrócą. Im dłużej te sektory cierpią, tym jest to bardziej prawdopodobne.