Sprzedaż detaliczna spadła w styczniu o 6% r/r. Spadek nie jest niespodzianką (choć oczekiwaliśmy większej skali). Powodu nie trzeba daleko szukać - to powrót pandemicznych restrykcji.
Ponowne zamknięcie części sklepów w galeriach handlowych w styczniu odbiło się na wyniku sprzedaży detalicznej i to ono odpowiada za odnotowany spadek. Ujemne roczne dynamiki odnotowano w niemal każdej kategorii (poza sprzedażą mebli, RTV i AGD, które bardzo dobrze radzą sobie od zniesienia pierwszych pandemicznych restrykcji w maju/czerwcu). Najsilniejszy wpływ, co oczywiste, odnotowano w kategorii tekstylia, odzież i obuwie. Również nasze wewnętrzne dane kartowe wskazywały na silne spadki tej kategorii (patrz wykres poniżej). Przeszacowywały one jednak skalę spadków. Hipoteza: być może wraca wcześniej wypłacona gotówka.
Wykres 2. za GUS (link), Wykres 3. na podstawie wewnętrznych danych kartowych mBanku
Odnotowana skala spadków, podobnie jak w przypadku listopadowego zamknięcia galerii handlowych, jest nieporównywalna z tym co obserwowaliśmy na wiosnę. Powody to zarówno skala restrykcji jak i zmiana zachowań konsumentów.
Sprzedaż detaliczna pozostaje daleko od trendu obserwowanego przed pandemią. Odłożony popyt z okresów pandemicznych w naszej ocenie nie wystarczy do zbliżenia się do wcześniej obserwowanych poziomów. Efekt ten będzie zdecydowanie słabszy niż w przypadku usług – sklepy funkcjonują z przerwami, w większości przypadków nie obserwujemy długotrwałego zamknięcia. Nie oznacza to słabych liczb w ujęciu rocznym. Rzutować będą na nie niskie odczyty 2020 roku. Interesuje nas również, czy otwarcie sektora usług nie zmniejszy popytu na towary. Czekamy z niecierpliwością na kolejne dane.