Odczyt flash za kwiecień wskazał na przyspieszenie inflacji do 4,3% r/r. A to jeszcze nie koniec. Kolejny miesiąc przyniesie wzrost w okolice 4,6-4,7%. W tym momencie uważamy, że 5% już w maju jest przesadnym szacunkiem. Natomiast otwarcie gospodarki powinno przynieść zawrócenie spadków inflacji bazowej i w drugiej połowie roku 5% już może się wyświetlić. Co z tym zrobi RPP? W tym roku nic, choć nóż, na którym spaceruje bieżące status quo staje się coraz ostrzejszy.
Był to odczyt flash, więc nie mamy zbyt wiele detali. Wiemy, że żywność podrożała o 1% m/m (tyle wychodziło z cen hurtowych, nie ma zaskoczenia), a paliwa o 3,6% (tu niestety niepotrzebnie skorygowaliśmy w dół mając świadomość, że ostatnie szacunki GUS odbiegały od naszych systematycznie in minus). Z tej rozsypanki można policzyć, że inflacja bazowa spadła z 3,9% do 3,7%. Tym razem siłą napędową inflacji była baza statystyczna (trywialne) oraz ceny nie-bazowe. Wydźwięk tego odczytu jest inny niż tego z marca, ale nie znacząco...
Dlaczego? Bo inflacja bazowa pozostaje wysoka i obstawiamy, że podskoczy wraz z otwarciem gospodarki. Nasze modele dla tej miary inflacji stawały się ostatnio coraz bardziej zachowawcze w zakresie spadków tzn. pokazywały coraz mniejsze szanse na obniżenie inflacji bazowej. Kolejne re-estymacje będą się prawdopodobnie skłaniać bardziej ku stabilizacji tej miary inflacji w kolejnych latach. Tyle tylko, że stabilizacji na wysokich poziomach. Tu wchodzą dodatkowo czynniki jednorazowe. Inflacja bazowa nie będzie miała wiele miejsca na cykliczne spadki, bo mniej więcej w ich miejsce pojawi się szok związany z dużym popytem i otwieraniem. Później nie będzie z kolei wiele miejsca na spadki, bo wkraczamy w terytorium silnego, systematycznego wzrostu gospodarczego. Oceniamy, że efekty bazy w 2022 roku są przereklamowane. Nie ma szans na istotny spadek inflacji w tym roku i trudno będzie się zmieścić w celu NBP (a nawet w przedziale dopuszczalnych wahań). Sekwencja podwyżek cen gazu i energii (biorąc pod uwagę opóźnienia kontraktowania i bieżące ceny spot uprawnień CO2) sugeruje, że z tego tytułu możemy zobaczyć większe podwyżki niż w 2021 roku. Percepcja wysokiej inflacji zostanie prawdopodobnie wykorzystana w negocjacjach płacowych, przyczyniając się do większego prawdopodobieństwa zbudowania presji płacowej.
Co z tym zrobi RPP? Na razie nic. Bufor na wzrosty inflacji jest duży, o czym zdążyliśmy się już przekonać. W najbliższych miesiącach RPP nie zrobi nic spuszczając na perspektywy inflacyjne 2022 roku na razie mgłę milczenia (wołania o podwyżki będą się pojawiać, ale to nie będzie większość). Narracja wysokiej inflacji przy otwieraniu gospodarki jest bardzo pojemna i czas obserwacji danych może z punktu widzenia "spodziewaliśmy się tego, to jest przejściowe" być całkiem długi. Przypomnijmy sobie, co mówił K. Zubelewicz o warunkach na podwyżki stóp: "RPP musi zobaczyć w projekcji brak powrotu inflacji do celu". To wcale nie jest scenariusz nierealny i takie projekcje mogą się pojawiać już pod koniec tego roku. Wtedy jasne się też stanie, że inflacja bazowa wcale nie chce spadać. To będzie moment, w którym rozpocznie się też dyskusja o podwyżkach stóp. Inne banki centralne (np. Narodowy Bank Czech), czy duzi gracze globalni (Fed) zaczną już też wtedy skręcać. Scenariusz podwyżek stóp w ogóle nabiera coraz większych rumieńców i w zasadzie wszystkie posiedzenia od końca roku będą "live", posługując się kalką z nomenklatury obserwatorów EBC i Fed. Wciąż obstawiamy, że RPP doczeka z podwyżkami do drugiej połowy 2022 roku (to jest nasz scenariusz z lipca 2020), choć tu ryzyka zaczynają się przesuwać na wcześniejszy początek normalizacji.