Czerwcowe wyniki koniunktury konsumenckiej GUS uplasowały się na podobnych poziomach do miesiąc temu. Bieżący wskaźnik ufności konsumenckiej odnotował nawet delikatne pogorszenie nastrojów, choć skala wskazuje na szum. Zastanawiające jest przede wszystkim to, dlaczego koniunktura konsumencka tak powoli powraca do przedpandemicznych poziomów. Wszystko układa się w kierunku wzrostów, ale jednak nie są one spektakularne, ani konkretnie w czerwcu nie zostały zaobserwowane.
Wśród składowych bieżącego wskaźnika ufności konsumenckiej tylko dwie podkategorie zanotowały wzrost - ocena bieżącej sytuacji ekonomicznej kraju (wzrost o 3,4 pkt.) oraz obecnego dokonywania ważnych zakupów (wzrost o 2,3 pkt.). Ta druga najlepiej opisuje zachowania konsumpcji. Największy spadek odnotował wskaźnik oceny przyszłej sytuacji ekonomicznej (czyli w najbliższych 12 miesiącach)- o 3,3 pkt. Trudno jednak byłoby nam argumentować, że wskaźniki zaraz się odwrócą - naszym zdaniem wciąż znajdują się w trendach.
Źródło: GUS
W przypadku wyprzedzającego wskaźnika ufności konsumenckiej największe spadki zostały odnotowane w podkategoriach oceny przyszłej sytuacji ekonomicznej kraju oraz możliwości przyszłego oszczędzania pieniędzy - spadki odpowiednio o 3,3 pkt. oraz o 2,6 pkt. Duży wzrost został odnotowany jedynie dla wartości oceny przyszłego poziomu bezrobocia (6,9 pkt.). To szczególnie ciekawe, bo na naszych oczach obala się właśnie mit ukrytych problemów na rynku pracy, które mają się ujawnić w tym roku. Od bardzo długiego czasu trudno nam było w nie wierzyć. Wskaźniki wyprzedające też są w trendzie.
Źródło: GUS
Z czym można wiązać brak szybkich wzrostów koniunktury konsumenckiej? Ruszamy drogą eliminacji. Pierwszy podejrzany - COVID 19 odpada. Wpływ sytuacji epidemicznej na odpowiedzi w ankiecie, obawę utraty pracy, zdrowia lub pogorszenie gospodarki z miesiąca na miesiąc maleje. Trudno szukać też przyczyn w sytuacji na rynku pracy - poprawił się wskaźnik oceny przyszłego poziomu bezrobocia, w twardych danych też odnotowywano poprawę. Dane zbierane były już po publikacji dobrych wyników PKB za I kwartał - odbiór sytuacji gospodarczej w kraju w oczach konsumentów powinien się wyraźnie poprawiać. Tymczasem odnotowano wzrost obaw o przyszłą sytuację kraju oraz możliwość przyszłego oszczędzania pieniędzy. Może to sugerować, że w kategoriach obaw o sytuację gospodarczą kraju, kryją się np. obawy inflacyjne (to jednak tylko hipoteza). Wysoki odczyt za maj (4,7% r/r) i perspektywa długiego utrzymywania się inflacji w tych, a nawet wyższych okolicach, mogła negatywnie wpływać na ocenę przyszłej sytuacji gospodarczej i w efekcie niejako blokować nastroje konsumentów przed wyraźnym odbiciem. Trudno jednak taką hipotezę przetestować.
Ostatnią deską ratunku jest po prostu konstatacja, że konsumenci być może myślą "poziomami", a koniunktura odzwierciedla po prostu trajektorię konsumpcji (ćwiczenie na wyobraźnię), przy czym część wydatków, które nie są nowe, lecz realizowane jako odkładane nie wynikają z poprawy nastrojów lecz ze zniesienia obostrzeń (jest w tym logika, nazwijmy to nie-fundamentalną poprawą). Jeśli taka interpretacja jest poprawna, to koniunktura konsumencka może w najbliższym czasie zaniżać konsumpcję i powracać do poprzednich poziomów wolniej niż faktyczne wydatki konsumenckie. Poniżej nasza prognoza trajektorii konsumpcji.