Inflacja przyspieszyła z 17,2% do 17,9%, ale impet części bazowej nieco zwolnił. Co więcej, przyspieszenie inflacji może wynikać z czynników jednorazowych po stronie żywności, a echa wcześniejszych zmian cen energii powoli gasną. Szanse na płaskowyż inflacyjny do końca roku naszym zdaniem wzrosły.
Biorąc pod uwagę wcześniej publikowane europejskie dane, trafienie inflacji dokładnie w konsensus prognoz (my przestrzeliliśmy 18,1%) można uznać za pewną ciekawostkę (nie, konsensus nie przesunął się po danych europejskich). Odnotowano 2,7% (m/m) wzrost cen żywności, 2% wzrost cen energii oraz 4,1% wzrost cen paliw. W przypadku żywności rynki hurtowe wskazywały na skok cen pomidorów i serów, w przypadku cen energii możemy domniemywać, że powoli zatrzymują się ceny węgla. Z kolei wzrost cen paliw w wysokości 4,1% to rezultat dokładnie mieszczący się w wynikach modeli (spis ze stacji dawał w okolicach 5%, ale po to konstruujemy te modele, aby brać poprawkę na specyfikę zbioru cen GUS). Inflacja bazowa przyspieszyła z 10,7% do 11-11,1%.
Impet inflacji bazowej nieznacznie spadł. To wciąż bardzo wysokie wartości, jednak z biegiem czasu, wraz z hamowaniem gospodarki, uspokojeniem na rynku energii, paliw oraz rynkach żywności, inflacja bazowa będzie opadała do bardziej znośnych poziomów. Pomoże również mocniejszy złoty (polityka utrzymywania wysokiego kosztu pieniądza w transakcjach walutowych swap ewidentnie sprzyja krajowej walucie, choć jednocześnie trzeba wspomnieć, że nakłada się na to globalne zwiększenie apetytu na ryzyko). Nie odczuwamy przy tym dysonansu, że inflacja bazowa jest wysoka "mimo" dokonanych stóp procentowych. Szoki nakładające się na szok monetarny (działające w przeciwnym kierunku podwyżki cen nośników energii i żywności) są tak duże, że maskują jakiekolwiek efekty polityki pieniężnej, która - gwoli ścisłości - nawet modelowo działa dotychczas w niewielkiej skali. Na efekty trzeba poczekać dłużej.
Jeśli żywność podwyższana jest przez czynniki jednorazowe, ceny paliw już nie rosną (a nawet spadają), ceny węgla się zatrzymują (nasze kontakty w składach węglowych sugerują, że nadciąga węglowa deflacja i nie jest to tylko związane z programem rządowym, lecz cenami rynkowymi ARA, które solidnie się obniżyły), najbliższe miesiące zaczynają wyglądać obiecująco. Słoniem w pokoju pozostają wyższe składki OC, o których donosi prasa (to inflacja bazowa), jednak jest to bardziej czynnik regulacyjny niż cykliczny (choć efekty wtórne już regulacyjne nie będą, a będzie to w przypadku firm kolejny element podwyższonych kosztów). Tym niemniej, październik mógł wyznaczyć szczyt inflacji w TYM roku. Alternatywnie będziemy mieli faktycznie do czynienia z płaskowyżem.