Sklepy nie odnotowały w styczniu takich kolejek jak na zdjęciu powyżej. A jeśli tak, to koszyki były zdecydowanie bardziej puste. Sprzedaż w cenach stałych spadła o 0,3% r/r. Głównym winowajcą słabej sprzedaży była oczywiście wysoka inflacja. Zgoła inaczej rysuje się obraz produkcji budowlano-montażowej. Ta w styczniu zaskoczyła na plus, w czym pomagały wyjątkowo wysokie, jak na ten miesiąc, temperatury.
Sprzedaż detaliczna w cenach stałych: -0,3%
Doczekaliśmy się minusa na rocznej dynamice sprzedaży detalicznej. Choć trzeba przyznać, że doczekaliśmy się w złym momencie, bo nasza prognoza odbiegała w górę od konsensusu (1,9% r/r vs 0,3% r/r). Mimo faktu, że w odsezonowanych dynamikach to wciąż lekki plusik, to jednak styczniowy wynik sprzedaży był dla nas negatywną niespodzianką.
Dlaczego? Głównie ze względu na sprzedaż żywności. Zakładaliśmy powrót indeksu w okolice z poprzednich miesięcy, tymczasem ten zanurkował jeszcze niżej. Jeszcze silniejszy ruch w dół zaobserwować można w przypadku sprzedaży prasy i książek. Solidnie spadła sprzedaż paliw - tu oczekiwaliśmy spadków, ale nie w takiej skali. Warto pamiętać, że statystyka paliw, to nie tylko to co "lejemy" na stacjach benzynowych, ale też np. sprzedaż węgla. Zdaje się, że to właśnie on miał decydujący wpływ na zachowanie indeksu w styczniu (zaopatrywanie w węgiel w samorządach). Zgodnie z naszymi oczekiwaniami, lekko odbiła sprzedaż odzieży - to odreagowanie po słabszym grudniu. Oczywiście, wszystkie wspomniane wyżej wnioski dotyczą danych odsezonowanych - nieodsezonowane dynamiki między grudniem a styczniem to zupełnie inna bajka (ale niewiele mówiąca, więc zostawimy ją z boku).
Przegląd kategorii tłumaczy, co złożyło się na relatywnie słabą sprzedaż, ale nie tłumaczy dlaczego sprzedaż pozostawała słaba. Tu z pomocą przychodzi wykres poniżej:
Ujemny realny fundusz płac oznacza, że konsumenci mają coraz mniej do wydania, co z kolei bezpośrednio przekłada się na sprzedaż. Zdaje się, że wszystkie egzogeniczne czynniki, które mogły ją jakkolwiek wspomagać wygasły: sprzedaż samochodów po udrożnieniu łańcuchów dostaw; dodatkowa sprzedaż w obliczu przyjazdu uchodźców z Ukrainy - ta wciąż jest, ale dynamicznie może mieć coraz mniejsze efekty; zakupy na zapas w świecie wysokiej inflacji. Coraz większy wpływ na codzienne wydatki mają codzienne dochody - ich realne wzrosty pozostają daleko poniżej zera. Możliwości absorpcji coraz wyższych cen są coraz mniejsze. Do tego dochodzą inne wydatki, których nie widzimy w sprzedaży detalicznej, a które też uszczuplają budżet gospodarstw domowych - wysoka inflacja dotyczy przecież nie tylko dóbr ze sprzedaży detalicznej, ale też usług, konsumenci muszą też mierzyć się z efektami wyższych stóp procentowych (wyższe raty kredytów).
Stosunkowo słaba sprzedaż spójna jest z obrazem konsumpcji, który znamy z IV kwartału (nie znamy dokładnych danych, ale po danych całorocznych tak można wnioskować). Początek nowego kwartału na razie niewiele się pod tym względem różni. Krótkookresowo, w najbliższych miesiącach (choć to raczej historia na marzec/kwiecień) pomagać mogą kwestie podatkowe - spore grono gospodarstw domowych czekają zwroty z podatku PIT, które ze względu na zamieszania ustawowe w zeszłym roku, mogą być pokaźne (i słabo oczekiwane). Strukturalnie jednak nie zmieni się wiele - inflacja w tym kwartale wciąż będzie pozostawać wysoko, a wzrost płac (choć wysoki) nie przegoni wzrostu cen. Trudno oczekiwać więc jakiejś spektakularnej poprawy konsumpcji. Być może zaszyta jest tu także pozytywna wiadomość, że jesteśmy w dołku lub blisko niego. Taką historię można byłoby snuć na podstawie wskaźników optymizmu konsumentów.
Produkcja budowlano-montażowa: 2,4% r/r
Produkcja budowlano-montażowa lubi zaskakiwać i nie inaczej było tym razem. Spodziewaliśmy się minusów na rocznej dynamice (zarówno my jak i konsensus), a tymczasem odnotowano +2,4% r/r. Jak mantrę co miesiąc powtarzamy: zygzak w dół na budowlance. Co miesiąc jest to jednak dobre określenie - nie inaczej jest i tym razem.
Zaskoczenie w górę to głównie kwestia dobrego wyniku budowy obiektów inżynierii lądowej i wodnej, za którą podążyły roboty specjalistyczne (te kategorie lubią chodzić razem). Budowa budynków zachowywała się mniej spektakularnie, ale też na plus. W każdym z tych przypadków mogliśmy nie docenić wpływu bardzo ciepłego stycznia.
Jak słaba sprzedaż w styczniu była spójna ze słabą konsumpcją w IV kwartale zeszłego roku, tak dobra styczniowa produkcja budowlano-montażowa jest spójna z zaskakująco dobrze radzącymi sobie inwestycjami w IV kw. Tak, pamiętamy, że styczeń nie zawiera się w IV kwartale, ale mało, które procesy ekonomiczne nie cechują się inercją, stąd powiązania pomiędzy tymi danymi nie powinny tak dziwić. Co dalej? Tu odsyłamy do naszego raportu sprzed miesiąca. Perspektywy inwestycji nie zmieniły się (pozostają raczej słabe). Budowę budynków będzie jeszcze utrzymywać popandemiczny popyt, ale ten będzie coraz mocniej wygasał. Wysokie stopy procentowe pozostają decydujące w kwestii perspektyw inwestycji.