Trudno pisać komentarze do konsensusowych danych, a tak można traktować kwietniowe wyniki sprzedaży detalicznej i produkcji budowlano-montażowej. Na (nie)szczęście nie trafiliśmy w nie z naszymi prognozami, pora więc się trochę wytłumaczyć.
Sprzedaż detaliczna: -7,3% r/r (nasza prognoza: -9,1% r/r, konsensus -8,0% r/r)
Nie ma co sugerować się roczną dynamiką, sprzedaż detaliczna w cenach stałych wypadła w kwietniu całkiem nieźle. Najlepiej widać to na indeksie, nie na rocznym wzroście. W oczy rzuca się zawracanie sprzedaży, która systematycznie obniżała się w ostatnich miesiącach. Czy to jedna jaskółka, która nie czyni wiosny, czy zielony maj (taki jak widzimy za oknem) przekonamy się pewnie w czerwcu. Na razie jest całkiem sporo powodów do optymizmu.
Zacznijmy od wyjaśnienia, dlaczego nie lubimy rocznych dynamik. Przypomnijmy, że marzec, kwiecień i częściowo maj w zeszłym roku, były specyficznymi miesiącami pod względem aktywności zakupowej. Wzmożony przyjazd uchodźców po agresji Rosji na Ukrainę poskutkował dodatkowymi zakupami zarówno ze strony Ukraińców, jak i polskich gospodarstw domowych. Często były to zakupy jednorazowe, niepowtarzalne, jak np. koce, śpiwory itd. Ani nie można było z nich wyciągać zbyt optymistycznych wniosków o krajowej gospodarce wtedy, ani nie ma co bić na alarm teraz. Przekładają się one jednak na efekty bazy, gdy analizujemy zmienne r/r i jednocześnie je zaniżając.
Szczegóły wskazują na poprawę m/m w niemal każdej kategorii. Wyjątkiem jest tylko sprzedaż samochodów.
Najsilniej wzrosła sprzedaż w kategorii żywność i napoje bezalkoholowe oraz prasa, książki i pozostała sprzedaż w wyspecjalizowanych sklepach.
Hipotez do wyjaśnienia zaskoczenia mamy co najmniej kilka. Po pierwsze, algorytmy do odsezonowywania danych mogą nie doszacowywać efektów Wielkanocy w tym i zeszłym roku po napływie uchodźców (szczególnie, że Wielkanoc wypada w innym terminie). Po drugie, mogą też nie radzić sobie ze specyfiką kalendarza - i w tym i w zeszłym roku były 2 niedziele handlowe, ale czym innym jest zapewne niedziela handlowa wypadająca 30 kwietnia, de facto w środku majówki, a czym innym niedziela handlowa na tydzień przed majówką. Być może tegoroczny kalendarz skutkował większymi zakupami żywnościowymi na ostatnią chwilę. Po trzecie, część efektu mogła być powodowana kwestiami cenowymi (przypomnijmy, że w CPI za kwiecień to inflacja cen żywności zaskoczyła w dół). Po czwarte, wypłacane z końcem kwietnia 13. emerytury mogły być częściej (niż w przypadku "statystycznego" koszyka) wydawane na żywność. Po piąte, kwiecień to też okres zwrotów nadpłat w PIT, które mogły być przeznaczane na konsumpcję. W końcu też, może być tak, że przypisujemy wyjaśnienie na siłę. Wszak lekkie odbicie widoczne było w niemal każdej kategorii, a niektóre z wyjaśnień pasują jedynie do żywności (Wielkanoc). Najprawdopodobniej najbliżej prawdy byłaby jakaś kombinacja powyższych hipotez.
Patrząc z nieco szerszego ujęcia, od razu przypominamy sobie, że sprzedaż detaliczna pozostaje relatywnie nisko w stosunku do trendu. Tu wytłumaczenie jest niezmiennie banalne: inflacja obniżająca dochody realne gospodarstw domowych.
Opadająca inflacja oraz niwelowanie efektu bazy (w przyszłym miesiącu ten sam strumień sprzedaży przy majowej bazie skutkowałby już dynamiką w okolicach -3% r/r) będą pomagać w kolejnych miesiącach. Sprzyjać będą też wspomniane 13 emerytura i zwroty z PIT - można zakładać, że nie wszystkie środki zostały jeszcze wydane. Sprzedaż powinna więc powoli odbijać. Konsumenci pozostają w niezłych nastrojach względem przyszłości.
Produkcja budowlano-montażowa: 1,2% r/r (nasza prognoza: -2,5% r/r, konsensus: 1,8% r/r).
Podobnie jak w przypadku sprzedaży detalicznej, wyniki budowlanki były w konsensusie więc trudno mówić o jakimś istotnym zaskoczeniu. Dla nas zaskoczeniem jednak były, nasza prognoza była dużo niższa. Przeszarżowaliśmy z obstawianiem skali spadków - te były w kwietniu widoczne, ale nie w takim stopniu jak zakładaliśmy.
W szczegółach trudno szukać głębszej historii. Pospadały indeksy w każdej z podkategorii:
Niewiele zmieniło się też w danych o pozwoleniach na budowę domów (regularnie w dół) i rozpoczętych budowach domów (tu ślady odbicia są na razie ledwie co widzialne).
Żeby dopełnić obrazu niezmienności, warto też przypomnieć, że strukturalnie nie zmieniło się nic. Stopy procentowe pozostają wysokie, co niezmiennie będzie oddziaływać negatywnie na inwestycje. Przyszłość silnie zależy tu od cyklu wydatków unijnych oraz cyklu inwestycyjnego firm. Ten drugi może mieć się lepiej niż powszechnie się uważa. Zresztą, potrzeby są potężne.