Koszyk inflacyjny potaniał we wrześniu o 0,4%. W konsekwencji inflacja spadła z 10,1% w sierpniu do 8,2% we wrześniu. Październik poprawi spadki w okolice 7%. 6% lub mniej na koniec roku? No raczej nie. Uważamy, że dalsze spadki inflacji będą utrudnione.
Odczyt flash rządzi się swoimi prawami, więc nie wszystko wiadomo. Ale GUS poinformował, że ceny żywności obniżyły się o 0,4% m/m (idealnie z naszą prognozą), ceny energii o 0,8% m/m (nieco mniej niż zakładaliśmy), a ceny paliw o 3,1% m/m (też nieco mniej, ale w kolejnym miesiącu to dopiero jest potencjał). Z tych skrawków można złożyć inflację bazową. Wygląda na to, że nie dość, że istotnie spadła do 8,5% r/r, to jeszcze sam poziom cen bazowych najprawdopodobniej się obniżył.
Od pewnego czasu obserwowaliśmy, iż rozpędzenie miar inflacji bazowej obniżyło się w okolice 0,5% m/m (i tam się trzymało 3 miesiące). W obecnych warunkach istotnie spadnie, być może poniżej zera. Jeśli mamy rację, że gros zaskoczenia na inflacji bazowej to nowe listy leków refundowanych, rozpędzenie miar bazowych jest nadal bardzo podobne. Do tego należy doliczyć obniżki cen biletów okresowych oraz potencjalne przesunięcie sezonu na odzieży i obuwiu, i mamy przeświadczenie, że w październiku znów wrócimy do 0,5% m/m.
Gdyby łącznie podliczyć czynniki zaniżające inflację (energia bez zmian, paliwa wykazujące standardowy związek z ropą naftową i kursem walutowym, brak korekty listy leków refundowanych, brak zmian w biletach okresowych na kolei, potencjalne efekty sezonowe na cenach odzieży i obuwia), można policzyć, iż byłaby ona wyższa o jakieś 0,8-0,9pp. Czyli wylądowalibyśmy w okolicach 9%. Po co to wyłączamy? Bo naszym zdaniem większość tych czynników prędzej czy później będzie działać w kierunku przeciwnym, podbijając inflację.
Póki co, spadki cen mogą istotnie wpłynąć na percepcję konsumentów, być może chwilowo też obniżyć oczekiwania inflacyjne. Istotnie poprawi się realna dynamika funduszu płac. Koniunkcja poprawiających się nastrojów konsumentów, poprawiających się dochodów oraz sporej poduszki oszczędności jest - w połączeniu z ekspansją fiskalną oraz efektami zwiększenia wolumenów kredytu hipotecznego - istotnym dopaleniem popytu wewnętrznego. W takich warunkach recesja gospodarki niemieckiej nie jest tak istotna w krótkim terminie. Im więcej czasu upłynie, tym większe jest prawdopodobieństwo, że generalnie wyniki tej gospodarki będą mniej istotne dla Polski. W grę wchodzi tu nowy układ łańcuchów dostaw oraz powrót konkurencyjności polskiego eksportu (w ujęciu realnym kurs znów jest słabszy) połączony ze zdobywaniem nowych rynków zbytu. Wreszcie, słabe nastroje w globalnym przemyśle nie będą trwały wiecznie. Odwrócony efekt bicza w 2024 roku powinien się skończyć.
Spodziewamy się, że inflacja w październiku wyląduje w okolicy 7%. W międzyczasie RPP obetnie stopy o 50pb. Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest powrót normalnych stawek VAT na żywność w przyszłym roku oraz podwyżki cen energii elektrycznej. Można oczywiście argumentować, że to znów stłumi zagregowany popyt. Zapewne do pewnego stopnia stłumi, jednak im większy apetyt na konsumpcję zbuduje się do tej pory, tym większe będą możliwości ponownych podwyżek cen konsumpcyjnych, zwłaszcza że od stycznia wchodzi nowa płaca minimalna.