Choć zarówno sprzedaż detaliczna jak i produkcja budowlano-montażowa odchyliły się od naszych jak i konsensusowych prognoz, to trudno przyznać, żeby w tych danych działo się coś nadzwyczajnego. Główny aspekt, który warto odnotować na plus to przyzwoity wynik sprzedaży detalicznej. Można się już przyzwyczajać do coraz silniejszych sygnałów poprawy w konsumpcji, bo z miesiąca na miesiąc powinno ich być więcej.
Sprzedaż detaliczna w cenach stałych: 6,1% r/r
Nasza prognoza wynosiła 4,9% r/r, konsensus uplasował się na 4,6% r/r. Publikując prognozę pisaliśmy: Spadająca inflacja, wojny cenowe w dyskontach i silny konsument (rynek pracy). Powinniśmy to w końcu zobaczyć na sprzedaży. Nie ma nic lepszego niż przyznanie się, że miało się rację, choć jak widać nie doceniliśmy skali ww. zjawisk.
Prezentowane wyżej wykresy oparte są na odsezonowaniach GUS. Podkreślamy to, bo nasze odsezonowania, którymi będziemy posługiwać się niżej przy spojrzeniu na poszczególne kategorie, wskazują na lekki spadek m/m (zamiast wzrostu 2,9% m/m). Nie umiemy dobrze wyjaśnić różnic (może problemem jest tu 29-dniowy luty?), najważniejsze jest jednak, że różnice, patrząc na indeks w dłuższym horyzoncie czasowym, nie są spore. Nie powinny więc też wpływać na wnioskowanie.
Wróćmy jednak do danych za luty. Najważniejsze w nich jest to, że sprzedaż odbija, co zważywszy na kilka strukturalnych kwestii (wynagrodzenia!) było przez nas długo wyczekiwane.
W szczegółach nie widać już takich skoków jak przed miesiącem (odzież). Nie zaobserwowaliśmy też jakiejś korekty w tych kategoriach. Wytłumaczeniem jest fakt, że skoki w poprzednim miesiącu nie były związane z jednorazowymi efektami, a ze zmianami klasyfikacyjnymi w strukturze sprzedaży. Trzeba się więc przyzwyczaić do indeksów na innych poziomach, ale za to miesięczne dynamiki nie powinny aż tak zaskakiwać. Przypominamy, że nasza odsezonowana dynamika m/m nieco różni się od tej z GUS - mimo to, niemal w każdej kategorii widzimy spore wzrosty w ujęciu m/m. Najlepiej radziła sobie kategoria sprzedaży samochodów.
Perspektywy zarówno w krótkim jak i nieco dłuższym terminie są niezmiernie dobre. W marcu powinniśmy obserwować spore roczne dynamiki na sprzedaży, ze względu na wielkanocne zakupy i decyzje o powrocie 5% stawki VAT na żywność od kwietnia. Spodziewać się można więc zakupów na zapas. Dłuższy termin to niezmierne oddziaływanie wysokich dochodów rozporządzalnych konsumentów - wysoki wzrost wynagrodzeń i niższa niż w poprzednim roku inflacja będą sprzyjać.
Produkcja budowlano-montażowa: -4,9% r/r
W produkcji budowlano-montażowej zaskoczenia podążyły w odwrotnym kierunku. Oczekiwaliśmy -1,1% r/r, konsensus wynosił -2,0% r/r. Zakładaliśmy, że słabszy styczeń będzie skutkował nieco lepszym lutym (przeniesienie części produkcji ze stycznia na luty) i się przeliczyliśmy. Efekt cieplejszego miesiąca też nie był tak silny jak zakładaliśmy. Odbicia brak:
W szczegółach też nie wydarzyło się nic wyjątkowego. Z obowiązku dzielimy się jednak rozbiciem sektorowym:
Skoro w budowlance niewiele zmieniło się w porównaniu do poprzedniego miesiąca, to istotnie nie zmieniły się też perspektywy na kolejne miesiące. Jako, że rozpisaliśmy się nieco w tym temacie ostatnio, pozostaje nam przytoczyć napisany wówczas akapit:
Co dalej? (...) kolejne miesiące mogą być pewnym wyzwaniem dla branży budowlanej ogółem. Wyłączenie silnika w postaci sektora publicznego oraz wciąż wysokie stopy procentowe nie będą z pewnością wsparciem. Sytuacja powinna poprawiać się bliżej końca roku, kiedy to do gry wejść mogą ponownie inwestycje publiczne ze środków pochodzących z KPO. Czynnikiem wspierającym powinien być również nowy program rządowy, którego zadaniem ma być poprawa nie tylko po stronie popytowej (preferencyjne warunki kredytowe), a też podażowej (wzrost podaży gruntów budowlanych, przyspieszenie procesów administracyjnych, a także budownictwo społeczne). Wszystko to składa się na scenariusz wyraźniejszego hamowania inwestycji w 2024 roku przed ich prawdopodobnym (wyraźnym) odbiciem w kolejnym roku.