Kwietniowa inflacja wzrosła, tak jak szeroko oczekiwano, choć jej wzrost nie był tak wysoki jak zakładaliśmy. Nie oznacza to jednak, że spodziewana przez nas wyższa liczba kwietniowej inflacji nie zmaterializuje się w kolejnych miesiącach. Perspektywa w horyzoncie reszty roku pozostaje niezmieniona. Kwietniowe dane nie są zaskoczeniem dla RPP i nie wpłyną na decyzje Rady w tym roku.
Według wstępnych danych GUS inflacja w kończącym się miesiącu odbiła do 2,4% w ujęciu rocznym wobec 2% miesiąc wcześniej. W ujęciu miesięcznym ceny wzrosły dokładnie o 1%. Odbicie było szeroko oczekiwanym rezultatem, choć jego skala nieco nas zaskoczyła. Nie oznacza to jednak wywrócenia inflacyjnego stolika do góry nogami. Wprost przeciwnie, na horyzoncie w dalszym ciągu dostrzegamy potencjał do kontynuacji wzrostów, które przyspieszyć powinny w drugiej połowie roku.
Zręby danych szczegółowych pokazały miesięczny wzrost cen żywności i napojów bezalkoholowych o 2,1%. Według naszych szacunków oznacza to, że sklepy przerzuciły powrót 5%-owej stawki VAT w około 50%. Oznacza to, że pozostałe 50% zostanie najpewniej przerzucone w kolejnych 2-3 miesiącach, kiedy popyt będzie coraz mocniejszy. W środowisku niskich marż w branży spożywczej, podsycanych w ostatnich tygodniach lokalnymi wojnami cenowymi, trudno nam sobie wyobrazić, aby dyskonty nie zechciały w pełni odzwierciedlić wyższego podatku VAT w oferowanych przez siebie produktach.
Ceny paliw podskoczyły o 2,1%, co nie okazało się żadnym zaskoczeniem. Zaskoczyły z kolei ceny energii, których spadek o 0,2% rozminął się z naszymi szacunkami. Zakładaliśmy wyraźniejszy wzrost, którego powodem miały być wyższe stawki za ciepło oraz ciepłą wodę. Być może zobaczymy tu jeszcze jakieś korekty w finalnej liczbie inflacyjnej.
Na koniec słowo o inflacji bazowej, która według naszych szacunków spadła do 4% w ujęciu rocznym wobec 4,6% w marcu. Oznacza to miesięczny wzrost o 0,6%, co z kolei przekłada się na odsezonowaną zwyżkę o 0,3%. Dużo czy mało? Od pewnego czasu z pewnością operujemy na innych liczbach, już nie tak abstrakcyjnych jak kilka kwartałów temu. Jednak rozpęd inflacji bazowej w pobliżu 4% to wciąż sporo ponad to, co chciałaby ujrzeć RPP. Poza tym wiele na to wskazuje, że największy okres dezinflacji bazowej dobiegł końca, a o kolejne spadki może być coraz trudniej. W efekcie oczekujemy stabilizacji impetu wzrostu nieco powyżej obecnych poziomów w horyzoncie następnych miesięcy.
Poza inflacją bazową i cenami żywności w drugiej połowie roku dadzą o sobie znać także wyższe ceny energii elektrycznej, które mają potencjał istotnie podbić szeroki wskaźnik CPI. Do tego dochodzą potencjalne spore zwyżki cen gazu dla gospodarstw domowych (tu jednak sporo zależy od regulatora, który ma przestrzeń aby wezwać PGNiG do redukcji taryfy). Przy rozpędzającej się gospodarce nie będzie tu środowiska do obniżania stóp procentowych.