Obraz kwietniowych danych jest mocno słodko-gorzki. Z jednej strony wyniki produkcji przemysłowej wystrzeliły, co potwierdziło nasze przypuszczenie, że słaby marzec był głównie kwestią efektów jednorazowych i w kwietniu nastąpiło odrobienie strat. Z drugiej strony dane z rynku pracy zawiodły.
Zatrudnienie: -0,4% r/r (konsensus: -0,3% r/r, nasza prognoza: -0,2% r/r)
Wynik przeciętnego zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw to największa negatywna niespodzianka ostatniego zbioru danych publikowanych przed GUS. Patrząc na skalę samych zmian m/m pozornie nie widać tu nic aż tak niepokojącego:
Jednak, gdy spojrzymy na nieco szerszy obraz, tj. na zmiany zatrudnienia od początku roku, widać, że tegoroczna trajektoria to najgorszy wynik na przestrzeni ostatnich lat (wyłączając COVIDowe 2020 i 2021 r.). Do tej pory podążaliśmy ścieżką z zeszłego roku, w kwietniu nastąpiło wybicie w dół. Stąd zaskoczenie w stosunku zarówno do naszej jak i konsensusowej prognozy. Zakładaliśmy dalsze podążanie zeszłoroczną ścieżką.
To, wraz z samym negatywnym zaskoczeniem na miesięcznym wyniku zatrudnienia powoduje, że w naszej ocenie kwiecień w danych z rynku pracy wypadł słabo (do tego dojdą jeszcze słabsze płace, o których niżej). Patrząc na zmiany od początku roku, można zauważyć, że to m.in. efekt dużo silniejszych spadków zatrudnienia w przetwórstwie przemysłowym (w porównaniu do tego co polska gospodarka doświadczała rok temu). Do tego doszły spadki w kategorii transport i gospodarka magazynowa. W dodatku spadki te nie były kompensowane wzrostem zatrudnienia w pozostałych, mniejszych sektorach (tych niewyszczególnionych na wykresie poniżej), jak to było rok temu.
To tyle jeżeli chodzi o szczegóły publikowane przez GUS. W kopaniu głębiej musimy się opierać na naszych przemyśleniach i analizach. Pierwszym skojarzeniem, które nasuwa się na myśl, w obliczu słabszego zatrudnienia są zwolnienia grupowe. To temat, który w przestrzeni medialnej przewija się od kilku miesięcy, sami też odnosiliśmy się do niego w poprzednim komentarzu do danych. Nie wycofujemy się z tego co wówczas pisaliśmy. Być może, wyższe niż zakładaliśmy zwolnienia to efekt zwolnień grupowych i być może jeszcze dalsze zwolnienia w tej formie przed nami, ale patrząc zbiorczo na gospodarkę, trudno spodziewać się jakiejś istotniejszej fali. Stan zgłoszeń nie rośnie drastycznie, być może to co teraz widzimy to dalsza faza realizacji zwolnień zgłoszonych w poprzednich miesiącach. Dużo tu "być może", ale też dane o zwolnieniach grupowych spływają z lekkim opóźnieniem, stąd też ciężko nam deklarować się tu w kategoriach "na pewno".
Patrząc na podstawy polskiej gospodarki i jej perspektywy na kolejne kwartały, to nie spodziewamy się dalszego pogłębiania się spadków zatrudnienia. Wzrost gospodarczy rośnie, po słabszym marcu wzrosła też produkcja przemysłowa (czyli nie był to objaw jakiejś dłuższej słabości, o tym też niżej), bezrobocie niezmiennie utrzymuje się na niskich poziomach.
Przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw: 11,3% r/r (konsensus 12,1% r/r, my 11,9% r/r).
Choć byliśmy niżej od konsensusu to nie doszacowaliśmy niższej dynamiki płac. Mimo niespodzianki w dół, trudno tu mówić o jakiejkolwiek dużej zmianie, która mogłaby poruszyć naszym spojrzeniem na płace w przyszłości. Ich dynamika niezmiennie pozostaje wysoka i będzie wyzwaniem dla RPP w sprowadzaniu inflacji do celu. Z resztą, zostaje to coraz mocniej dostrzegane przez Radę w jej komunikatach.
Tradycyjnie powinniśmy zabrać się do szukania winnego, ale trudno znaleźć wyraźnych branżowych kandydatów (nieco na siłę to kategorie Informacja i komunikacja jak i Administrowanie i działalność wspierająca). Wydaje się, że główną przyczyną przestrzelenia płac było przeszacowanie skali kwietniowych premii - część z nich została przesunięta na marzec (by wypłacić je jeszcze przed Wielkanocą), część nie była w takiej procentowej skali jak rok wcześniej (jednak 2023 rok to był okres kilkunastoprocentowej inflacji, premie, czy jednorazowe dodatki to uwzględniały).
Nasza prognoza płac również się nie zmienia. Roczna dynamika pozostanie na dwucyfrowych poziomach i wciąż będzie jednym z głównych zagrożeń dla inflacji bazowej. Ostatnie dywagacje o sporych podwyżkach płacy minimalnej wpisują się w ten scenariusz (kierunkowo, co do skali, to realizacja takiej podwyżki podbiłaby jeszcze mocniej płace).
Produkcja sprzedana przemysłu: 7,9% r/r (konsensus 5,4% r/r, my 7% r/r)
To zdecydowanie najbardziej optymistyczny punkt tego zbioru danych. Po marcowych danych zastanawialiśmy się ile ze sporego spadku produkcji to kwestia efektów jednorazowych, a ile to oznaki jakiejś głębszej słabości. Dane za kwiecień pozwalają wnioskować, że w zdecydowanej większości były to efekty jednorazowe.
Kwiecień przyniósł odrobienie marcowych strat i produkcja ponownie wróciła nad trend.
W poszczególnych "dużych" kategoriach niewiele się dzieje, przynajmniej wg naszych odsezonowań. Podkreślamy kwestię odsezonowania, ponieważ algorytmy, które stosujemy nie widziały też tak silnego spadku w marcu i odrobienia w kwietniu jak algorytmy GUS (lub inaczej - uznały to za wzorzec sezonowy).
W podziale na typy dóbr zwraca uwagę powrót dóbr konsumpcyjnych trwałych coraz bliżej trendu. Nie jest to nowość z kwietniowych danych, ale warto odnotować, że ta kategoria obecnie rośnie najmocniej.
PPI: -8,6% r/r (konsensus -8,3% r/r, my -8% r/r)
Spadek tej skali w ujęciu rocznym jest pewnym zaskoczeniem dla konsensusu oraz dla naszej prognozy. Niemniej wynika on w większości z rewizji w dół danych marcowych. Nie możemy więc mówić tutaj o kształtowaniu się czegoś nowego w tej serii danych. Co więcej, poziom cen producenta od pewnego czasu przestał spadać i odczytujemy to jako budowanie bazy pod odbicie. W ujęciu rocznym w trakcie roku będziemy nieuchronnie zbliżać się do neutralnych poziomów, a w przyszłym roku już bardziej trwale powinny zawitać "plusy". Patrząc szerzej należy uwzględnić, że rosnące ceny surowców przemysłowych w ostatnich tygodniach z biegiem czasu także znajdą swoje odzwierciedlenie w PPI.