Federalny Trybunał Konstytucyjny Niemiec (Bundesverfassungsgericht) uznał wczoraj dość nieoczekiwanie, że program PSPP (Public Sector Purchase Programme) prowadzony przez ECB, który zgromadził do tej pory ponad 2 biliony obligacji krajów strefy euro, podlega niedostatecznej kontroli politycznej ze strony Niemiec.
Na gruncie europejskim nie oznacza to wydania orzeczenia o złamaniu traktatów odnośnie finansowania rządu przez bank centralny i w tym nie przeczy wcześniejszemu wyrokowi Trybunału Sprawiedliwości UE (ECJ), na który powołuje się Europejski Bank Centralny. Przypomnijmy, że ECJ orzekł że zakupy aktywów w ramach PSPP mieszczą się w mandacie banku centralnego do utrzymywania stabilności cen.
Trybunał niemiecki nakazał rządowi i parlamentowi niemieckiemu przeprowadzenie analizy (dowodu) celem wykazania, że program faktycznie został przygotowany tak, aby odpowiednio bilansować jego skutki ekonomiczne i fiskalne. W wielkim skrócie można stwierdzić, że rząd i parlament będą musiały we współpracy z EBC wykazać, że program nie naruszał interesów niemieckiego podatnika lub interesy te zostały zbilansowane w inny sposób. Instytucje mają 3 miesiące na przeprowadzenie takiej analizy, choć wcale nie jest jasne, czy brak dotrzymania tego terminu, czy też brak wypracowania analizy w ogóle doprowadzi do działań zalecanych przez niemiecki trybunał: zawieszenia uczestnictwa Bundesbanku w programie i sprzedaży obligacji z bilansu EBC.
O co w ogóle chodzi? Geneza skargi do niemieckiego trybunału ma podłoże związane z kapitałem banku centralnego. Teoretycznie bank centralny nie musi posiadać kapitałów własnych, bo dysponuje mocą tworzenia pieniądza rezerwowego (a więc „pieniądza z niczego”) i w każdym momencie jest w stanie pokryć jakąkolwiek stratę w bilansie po prostu dopisując kolejne pozycje po stronie pasywów. W tym jednak sęk, że bardziej ortodoksyjne podejście do roli banku centralnego i polityki pieniężnej zakłada, że dodruk będzie prędzej czy później pro-inflacyjny. Potencjalna strata poniesiona przez bank centralny w wyniku przetrzymywania na bilansie papierów krajów, które mogą nagle stracić na wartości, może więc równać się inflacji. Niestety, gdyby nawet postępować książkowo i dokapitalizować bank centralny, znów stratny będzie niemiecki podatnik, który na takie dokapitalizowanie będzie musiał dołożyć teraz lub w przyszłych podatkach. Dlatego też Niemcy, jako główny dostawca kapitału do EBC nie patrzą przychylnym okiem na zakupy obligacji nie-niemieckich, których ryzyka nie są w stanie kontrolować.
Wyrok niemieckiego trybunału dotyczy PSPP, ale nie dotyczy bieżącego, głównego programu skupu aktywów PEPP (Pandemic Emergency Purchase Programme). Jak już wspomnieliśmy, wcale nie oznacza też zaprzestania prowadzenia tego programu przez EBC. Wspomniana w tytule wojna trybunałów rodzi na nowo jednak dyskusję o mandacie EBC w kontekście coraz bardziej poplątanego stanu prawnego strefy euro. Nowe niewiadome zostały dodane do i tak już skomplikowanego równania. W konsekwencji euro traci. Ograniczenie możliwości skupu papierów przez EBC może prowadzić w przyszłości do jeszcze niższych stóp procentowych. Prawdopodobnie pozytywnym skutkiem ubocznym orzeczenia będzie wzmożenie prac nad strukturalnymi narzędziami do zapobiegania fragmentacji strefy euro w warunkach kryzysu. Póki co EBC będzie prowadził operacje prawdopodobnie normalnie i można spodziewać się nawet zwiększenia PEPP. Problem mandatu EBC powróci ze zdwojoną siłą paradoksalnie po kryzysie – wtedy trudniej będzie uzasadniać konieczność utrzymywania dużego bilansu EBC. Do tego czasu konieczne jest rozwiązanie polityczne.