Odczyt sprzedaży detalicznej za maj przyniósł pozytywną niespodziankę. Ograniczenie restrykcji w handlu i większa aktywność zakupowa konsumentów poskutkowały wzrostem sprzedaży o 13,9% r/r. Tym samym przekroczony został wolumen sprzedaży sprzed pandemii i odnotowaliśmy maksimum wszechczasów (taka drobnostka). Gdyby jednak sprzedaż szła poprzednim torem (poprzednim trendem), bylibyśmy już dużo wyżej.
Wzrost sprzedaży przebił zarówno nasze jak i konsensusowe oczekiwania (odpowiednio 13% i 12,9% r/r). Sprzedaż wraca do trendu sprzed pandemii, ale jeszcze się na nim nie znalazła. Wciąż jest więc co nadrabiać. W odróżnieniu od produkcji (pisaliśmy o niej wczoraj) luka strumienia wydatków na towary względem trendu wciąż się rozszerza (to prosta konsekwencja tego, że sprzedaż jest wciąż pod trendem). Ale pamiętamy, aby always look on the bright side of life* - w dzisiejszych danych widzimy więc w pierwszej kolejności to, że odsezonowana sprzedaż detaliczna przebiła poziomy sprzed pandemii (i superoptymistycznie: wydatki na towary są na polskim maksimum wszechczasów).
Szczegóły sugerują, że za wynik w pierwszej kolejności odpowiada luzowanie restrykcji. Silnie wzrosła sprzedaż w kategorii odzież i obuwie (92,5% m/m), solidne wzrosty odnotowano też w kategoriach sprzedaży mebli, rtv i agd (30% m/m) i sprzedaży prasy, książek (+48,8% m/m). To kategorie, które traciły w zeszłym miesiącu wraz z zamknięciem galerii. Powrót handlu w tych obiektach poskutkował wzrostami. Wpisuje się w to spadek sprzedaży przez Internet (niższa o 7,8% m/m) - zamiast zakupów online, konsumenci wrócili (przynajmniej częściowo) do fizycznych sklepów. Łagodzenie restrykcji jest głównym, ale w naszej ocenie nie jedynym powodem stojącym za dobrym wynikiem sprzedaży. Pomagała też większa aktywność konsumentów - częściej wychodziliśmy z domu (widać to np. w danych o mobliności Google'a, wraz z wyższym poziomem zaszczepienia mógł zmniejszać się strach przed zachorowaniem). To kolejny argument, który może tłumaczyć dobry wynik odzieży i obuwia (skoro można/trzeba wyjść z domu to może warto odświeżyć garderobę).
Roczne wyniki poszczególnych kategorii tłumaczą albo efekty opisane powyżej, albo niska baza z roku poprzedniego (to powód wysokiej rocznej dynamiki sprzedaży samochodów). Ten segment sprzedaży czekają zapewne w najbliższych miesiącach solidne wzrosty, ale tu pojawią się też wąskie gardła w produkcji (można oczekiwać, że nierównowaga popytu i podaży zostanie częściowo rozwiązana kolejkowaniem i dłuższym czasem oczekiwania, częściowo wzrostem cen i - powoli, powoli - wzrostem podaży (produkcja).
Źródło: GUS (link)
Perspektywy przed sprzedażą pozostają dobre - powinna poruszać się w kierunku trendu sprzed pandemii. Sprzyjają temu m.in. odłożony popyt (choć to bardziej historia dla usług), dobra sytuacja rynku pracy (gospodarstwa domowe mają i będą miały co wydawać, patrz komentarz do danych z rynku pracy) i na razie mało prawdopodobna perspektywa kolejnych, powszechnych restrykcji. Z uwagą śledzić będziemy natomiast, to jak sprzedaż będzie reagowała na luzowanie restrykcji w usługach. Z jednej strony spodziewać się można, że część usług, która nie mogła być zaspokojona (np. gastronomia), substytuowana była zakupami i odłożyła się w sprzedaży (teraz można by więc oczekiwać spadków/spowolnienia w powiązanych kategoriach). Z drugiej strony, powrót coraz bardziej "normalnej" aktywności, sprzyjać będzie też powrotowi dotychczasowych zwyczajów zakupowych ("chodzenie po sklepach"), co powinno natomiast pomagać wynikom sprzedaży detalicznej wśród dóbr, które można nabywać kompulsywnie. Nie zmienia to jednak faktu, że konsumpcja (niezależnie czy za sprawą sprzedaży towarów czy usług) będzie znacząco odbijać przyczyniając się do szybkiego wzrostu PKB w tym roku.
*PS: To też rada na dzisiejszy wieczór: