Sprzedaż detaliczna w cenach stałych w lipcu wzrosła tylko o 3,9% r/r. Piszemy "tylko", bo konsensus oczekiwał lepszego wyniku (4,8% r/r). My zawiedzeni nie jesteśmy, bo tyle wynosiła nasza prognoza (prawie tyle, dokładniej to 4% r/r).
Sprzedaż po odsezonowaniu spadła w porównaniu do czerwca tego roku o 1,5% m/m. Oznacza to, że oddaliła się od przedpandemicznego trendu. To oznacza z kolei, że strumień sprzedaży, który pozostał do nadrobienia (skumulowane odchylenie od trendu z lat 2014-19), powiększył się.
Nieodsezonowana sprzedaż detaliczna w ujęciu miesięcznym wzrosła o 2,1%. To zdecydowanie słabszy wzrost niż ten notowany rok temu (wówczas wzrost sprzedaży w lipcu wynosił 6,5% m/m), ale jak podkreślaliśmy w kilku wcześniejszych komentarzach, wynika to z odmiennego harmonogramu otwierania gospodarki, innych zachowań konsumentów i skali odłożonego popytu. Można pokusić się o stwierdzenie, że powyższe czynniki (szczególnie wpływ otwierania) nie ma już większego przełożenia na sprzedaż detaliczną - miesięczny wzrost nie odbiega od tego notowanego w latach przed pandemią. Należy przyzwyczajać się do coraz bardziej "normalnych" liczb, ten odczyt to jeden z przykładów. Coraz mniejszy wpływ ma też efekt bazy. Warto jednak podkreślić, że nie jest to aż tak zły wynik, jak wskazywałyby to na to np. wydatki kartowe (tam odnotowano spadki m/m).
To jednak nie jedyne powody spowolnienia sprzedaży. Przyczyn szukać można też w rosnących cenach (dawno niewidziany poziom inflacji, wysoki deflator sprzedaży) i zmianie struktury konsumpcji. Jak zapowiadaliśmy we wcześniejszych komentarzach (np. tu) pałeczkę będą przejmować usługi. To właśnie w przeniesieniu części wydatków konsumpcyjnych z towarów na usługi (np. gastronomia) doszukiwalibyśmy się jednego z powodów gorszych od oczekiwań wyników sprzedaży. Jednocześnie pozostajemy stosunkowo optymistyczni co do prognoz konsumpcji jako całości (skoro to tylko przepływ od towarów do usług). Nasz optymizm podtrzymywany jest m.in. przez dobrą sytuację rynku pracy (o tej pisaliśmy z kolei tu).
Źródło: GUS (link)
Na koniec jeszcze szybki rzut oka na kategorie. Spadki w ujęciu rok do roku odnotowano w kategorii dot. sprzedaży mebli, RTV i AGD (-1,9% r/r). Powodowane one były w pierwszej kolejności wysoką bazą z roku ubiegłego (lipiec był jednym z tych miesięcy kiedy doposażano mieszkania po okresie pierwszych restrykcji), choć warto podkreślić, że ostatnio ta kategoria spowalnia. Najsilniej spadła sprzedaż pojazdów samochodowych, motocykli i części (też częściowo baza). Największe wzrosty r/r odnotowano w przypadku sprzedaży odzieży i obuwia, ale to kategoria, która też zaczyna wyhamowywać po okresie powrotu konsumentów do sklepów. Coraz mniejszy jest też udział sprzedaży przez Internet (spadł z 8,1% do 7,4%), co nie powinno zaskakiwać - preferencje zakupowe wracają do tych obserwowanych przed restrykcjami.