Wskaźnik PMI obrazujący nastroje w polskim przemyśle sprawił lekką niespodziankę i wzrósł z 53,4 do 53,8 pkt (zarówno konsensus jak i nasza prognoza wskazywały dalsze spadki). Wgłębiając się w szczegóły łatwo jednak dostrzec, że wspomniany wzrost to głównie zasługa wydłużających się czasów dostaw.
Nie znamy dokładnego rozbicia wskaźnika (o ile wzrósł każdy z subindeksów). Do powyższych wniosków prowadzi jednak lektura komentarza do PMI.
Napisano w nim, że produkcja i nowe zamówienia wzrosły, ale w słabym tempie (w komentarzu użyto nawet słów bardzo słabe). Drugi miesiąc z rzędu spadła sprzedaż zagraniczna, słabł popyt, zwracano uwagę na spadki zamówień ze strony bliskich państw UE.
Głównym powodem spadku produkcji wciąż były kwestie podażowe. Wydłużały się czasy dostaw (co podbijało wskaźnik PMI). Na dłuższe czasy dostaw wpływał zarówno (jeszcze) wysoki popyt na światowych rynkach oraz problemy wśród dostawców (niedobory) i w transporcie. Problemy podażowe podbijały koszty produkcji (wzrost cen produkcji był najsilniejszy od 3 miesięcy - poza kosztami materiałów doszły ceny energii i transportu). Wyższe ceny produkcji odbijały się na cenach wyrobów gotowych (te też w górę - najsilniej od czerwca; skok oczekiwań cenowych widać też w danych GUS ). Firmy oczekiwały dalszych wzrostów cen i utrzymywania się problemów z łańcuchami dostaw, co prowadziło do wyższych zakupów i zwiększania stanów magazynowych (w opisywanej ostatnio przez nas ankiecie NBP jeszcze nigdy tak wiele firm nie określało stanu zapasów jako niewystarczający).
Zwracano również uwagę na braki pracowników. Nie znamy szczegółów - nie wiemy czy niedobry siły roboczej związane były z niską, niezależną od sytuacji epidemicznej, podażą (np. brak osób o określonych kwalifikacjach szukających pracy), czy można je wiązać z zachorowaniami (tu patrzylibyśmy szerzej, nie tylko na zachorowania w związku z Covid-19, ale też częstsze korzystanie ze zwolnień zdrowotnych w innych przypadkach). Niezależnie od powodów, częściowo kłóci się to z naszą interpretacją ostatnich spadków przeciętnego zatrudnienia - sugerowaliśmy, że związane są one raczej z przestojami, niedobory pracowników uplasowalibyśmy na dalszym miejscu. Będziemy weryfikować te kwestie wraz z kolejnymi danymi o rynku pracy.
Wynik PMI (a nawet bardziej płynące z niego wnioski) wpisują się w naszą ocenę najbliższych miesięcy. Problemy podażowe będą się utrzymywać, co spowolni ożywienie. Rosnące ceny będą skutkować osłabieniem popytu wpisując się dodatkowo w ten scenariusz. W efekcie można spodziewać się przejściowo niższych dynamik PKB.