Choć nie jest to znacząca różnica, to jednak lekka rewizja w dół czerwcowej inflacji (względem wstępnego odczytu) jest naszym zdaniem warta uwagi. Ponadto, zaglądając głębiej widać, że impet wzrostu cen bazowych także wyhamował. O ile w obecnym środowisku nie możemy wykluczyć kolejnego zwrotu akcji, to na ten moment wydaje się, że miniony miesiąc mógł ustanowić (przynajmniej tegoroczny) szczyt.
Finalne dane GUS pokazały wzrost cen o 15,5% r/r, a więc poniżej wstępnej wartości 15,6% r/r. W ujęciu miesięcznym wzrost cen wyniósł 1,5%, co również wpasowuje się w powoli opadającą ścieżkę. W stosunku do maja ceny żywności wzrosły o 0,7% - największe wzrosty odnotowaliśmy w kategoriach nabiału oraz olejów i tłuszczów. Ceny energii podskoczyły o 2,7% (mniej niż flashowe 3,0%, a więc była rewizja), za co po raz kolejny odpowiadały silne wzrosty cen opału rosnące o 10,4% (pochodna astronomicznych cen węgla - nie można wykluczyć, że problem ten nasili się na jesieni za sprawą wzrostu popytu i niskich zapasów surowca na składach). Od początku roku ceny opału wzrosły już o blisko 60%. Kolejny bieg na tej kategorii zostanie włączony prawdopodobnie na początku przyszłego roku wraz z zatwierdzeniem nowych taryf przez URE.
W stosunku do maja ceny towarów wzrosły o 1,7%, a ceny usług o 1%. Nasze szacunki wskazują na spowolnienie miesięcznej dynamiki inflacji bazowej (w ujęciu odsezonowanym do 0,8%), co powinno przełożyć się na wzrost roczny o 9,1-9,2% r/r. Naszym zdaniem rozpędzenie tej miary inflacji spada, a dane lipcowe mogą być pod tym względem nawet lepsze. Oficjalne dane nt. inflacji bazowej poznamy dziś o godzinie 14:00.
Miesięczny wzrost w restauracjach i hotelach wyniósł 1,3%, a w rekreacji i kulturze 1,7%. W przypadku rekreacji warto rzucić okiem na kategorię związaną z turystyką zorganizowaną, gdzie odnotowaliśmy miesięczny wzrost o 7%. To głównie efekt turystyki za granicą, której ceny wzrosły o 10,6%. Ceny zorganizowanego wypoczynku w kraju wzrosły o 2,8%. Nie można wykluczyć, że przejście ogromnej górki popytowej w tej kategorii spowoduje mocniejsze od sezonowego cofnięcie od jesieni.
Czerwcowe dane o inflacji można nieśmiało podsumować jako zwiastujące potencjalny szczyt, choć z ostatecznym werdyktem chcielibyśmy się wstrzymać do czasu zobaczenia dwóch, trzech odczytów w podobnym tonie (niższa dynamika wzrostu cen bazowych). Należy brać pod uwagę, że wchodzimy powoli w okres, w którym to zeszłoroczne podwyżki stóp procentowych zaczynają coraz szerzej przefiltrowywać się do gospodarki, a sama gospodarka wyraźnie zwalnia. Proces ten będzie trwał, choć w międzyczasie został on trochę zaburzony poprzez działania po stronie fiskalnej. Na horyzoncie czai się kolejna iskierka nadziei w kontekście spadku inflacji - spowolnienie rynku pracy. Spadki realnego funduszu płac, jakich oczekujemy, będą wyraźnie podgryzać siłę nabywczą gospodarstw domowych. Tym samym akceptacja wyższych cen nie będzie już tak oczywista. Ryzkiem, a jakże, są dalsze potencjalne działania po stronie fiskalnej czy zapowiadane mocniejsze podwyżki płacy minimalnej, o czym pisaliśmy w ostatnim tekście rynkowym.