Po solidnych danych z rynku pracy i produkcji przemysłowej, równie przyzwoite wyniki odnotowały sprzedaż detaliczna i produkcja budowlano-montażowa. Celowo nie używamy tu wielkich słów - wiemy gdzie jesteśmy w momencie cyklu i widoczne też jest to w opisywanych danych (patrząc na trendy, zwalniamy). Skala spowolnienia jest na razie mało spektakularna.
Sprzedaż detaliczna w cenach stałych: 4,2% r/r
Sprzedaż była nieco lepsza niż zakładał konsensus prognoz. Taki wynik oznacza, że w ujęciu m/m sprzedaż detaliczna wzrosła o 0,7% (po odsezonowaniu). W obliczu słabych nastrojów konsumenckich i ujemnych płac realnych trudno nie uznać tego za dobry wynik.
W szczegółach nie dzieje się wiele nowego. Lekko odbiła sprzedaż samochodów, motocykli i części. To prawdopodobnie efekt luzowania się problemów w łańcuchach dostaw. W kolejnych miesiącach można spodziewać się dalszej stopniowej poprawy (ale to efekt schodzenia z kwestii podażowych i wysokiego popytu w przeszłości, a nie popytu z dziś). Lekkie odbicie m/m odnotowano też w większości pozostałych kategorii. Część z tego odbicia można powiązać z pierwszymi transzami wypłat 14. emerytury, ale próba szacowania gdzie i w jakiej skali, wydaje się być z góry skazana na porażkę. Sprzedaż w tylko jednej kategorii dalej spadała - to sprzedaż paliw stałych, ciekłych i gazowych. Wydaje się, że (jak rzadko kiedy), że to właśnie paliwa stałe decydują ostatnio o zachowaniu tej kategorii. Problemy ze sprzedażą węgla (lub po prostu jego brak na składach) skutkują spadkami w tej kategorii.
Niezmiennie perspektywy przed sprzedażą detaliczną (a co za tym idzie też konsumpcją) nie rysują się w najjaśniejszych barwach. Co nie znaczy, że są absolutnie czarne. Sprzedaż będzie spowalniać, ale zarówno wysokie nominalne wzrosty płac, jak i działanie fiskalne (wspomniane 14. emerytury, mrożenie cen energii i gazu, płaca minimalna) będą ograniczać skalę tego spowolnienia. Czynniki przemawiające za spowalnianiem pozostają niezmienne: wysoka inflacja, wysokie stopy, zwalniający wzrost PKB, niepewność.
Produkcja budowlano-montażowa: 6,1% r/r
Produkcja budowlano-montażowa sprawiła niespodziankę (my oczekiwaliśmy dynamik w okolicach 1% r/r, konsensus okolice 4% r/r). Odsezonowany indeks "budowlanki" wrócił więc do zygzaka. Ale przypominamy, że to zygzak w dół i takie są też perspektywy na kolejne miesiące.
Źródłem zaskoczenia była kategoria budowa budynków. Pozostałe dwie (tak jak oczekiwaliśmy) odnotowały spadek m/m.
Indeksy w poszczególnych kategoriach również zygzakowato podążają w dół. Lekka poprawa w budowie budynków jest raczej w tym zachowaniu wyjątkiem, a nie wskazówką ewentualnego odbicia. Tym bardziej, że czynniki, które negatywnie odbijają się i będą odbijać na produkcji budowlano-montażowej nie ustąpiły. W pierwszej kolejności mowa tu o poziomie stóp procentowych i perspektywach PKB (i niepewności, i braku pracowników z Ukrainy...).
Co z tego wynika dla PKB?
Po danych za 2 miesiące można pokusić się o szacowanie wyniku wzrostu PKB w III kw. Patrząc tylko na dane o produkcji sprzedanej przemysłu, sprzedaży detalicznej i produkcji budowlano-montażowej (i szczegółowych kategorii wspomnianych zmiennych) można by szacować wzrost PKB w III kw. w okolicach 4% r/r (tak wskazuje zestaw naszych kilkudziesięciu modeli).
Tak dobrze jednak nie będzie. Dane te nie uwzględniają kilku w tym momencie ważnych czynników w PKB. W miesięcznych danych nie widać usług. Z przemysłu znamy tylko dane o przedsiębiorstwach zatrudniających co najmniej 9 osób. Mniejsze firmy mogą sobie gorzej radzić ze wzrostami kosztów mediów. W końcu, co najważniejsze, miesięczne dane niewiele (lub nic) mówią o zapasach. A to coraz mniejsza kontrybucja zapasów (które zostały nadbudowane znacząco ponad miarę w końcówce zeszłego i pierwszej połowie tego roku) będzie głównym hamulcowym PKB w tym i kilku najbliższych kwartałach. Oczekujemy wyniku PKB w III kwartale gdzieś w przedziale 2,5-3,5%. Zważywszy na okoliczności - to i tak nieźle.