Nie na mleko - jak na obrazku - ale na bułki. Okazuje się, że jest to bardzo ciekawa alternatywa dla inflacji bazowej. Niejednokrotnie wysuwaliśmy tezę, że w przetworzonej żywności można znaleźć wiele elementów wtórnych, wiele dowodów na rozlewanie się (trwałość) egzogenicznych szoków. Żywność, jako dobro pierwszej potrzeby, cieszy się dość sztywnym (cenowo) popytem. Z tego tytułu można domniemywać, że właśnie tutaj efekty wtórne mogą być najsilniejsze. Gdy ten bastion padnie, paść powinny także efekty wtórne w innych kategoriach dóbr i tym samym cała inflacja bazowa powinna zacząć się obniżać. Dobra informacja - to działa. Zła - na razie nic tu nie zawraca.
* Oczywiście chodzi o całą część inflacji produktów zbożowych, ale to przecież tak nieładnie brzmi.