Ostatnio prowadziliśmy sporo badań terenowych wśród firm, co skłoniło nas do kilku refleksji. Owocem jest poniższy tekst. Jego główna teza jest następująca: krótkoterminowy ból związany z cenami energii uruchamia procesy, których wpływu na produktywność możemy nawet sobie nie wyobrażać.
Atakiem na Ukrainę Putin uruchomił rewolucję kosztową, a może i kolejną rewolucję technologiczną. Założenia były inne, natomiast powtórzyła się stara i znana prawda: aktorzy życia gospodarczego reagują na bodźce. Bodźcem tym jest potężna zmiana cen energii, która wymusza w firmach procesy dostosowawcze. A to dopiero początek.
Gdy popatrzymy w statystyki dot. efektywności energetycznej z GUS zobaczymy, że stopniowy postęp realizuje się od lat. Od lat funkcjonują programy dopłat, zmienia się technologia i nowe inwestycje po prostu są z biegiem czasu naturalnie coraz bardziej energooszczędne. Efektywność energetyczna nie była jednak do tej pory celem samym w sobie, lecz występowała jako "produkt uboczny" inwestowania lub - jak kto woli - miły dodatek.
Gdy rozmawiamy obecnie z firmami, to głównym tematem (oprócz niepewności legislacyjnej) jest cena energii oraz braki wykwalifikowanych pracowników. Problemy nie znikną same. Ich rozwiązanie będzie wymagało zmiany technologicznej, zmiany w organizacji pracy i produkcji. Zmiany te jednak nie będą produktem ubocznym pojawiającym się w ramach innych procesów, lecz celem samym w sobie. Jako produkt uboczny dostaniemy z kolei wysyp nowych technologii, popularyzację istniejących oraz ogólne podniesienie produktywności. Bez gwałtownej zmiany cen raczej nie byłoby to możliwe mimo dalekowzrocznych programów UE, choć oczywiście procesy związane z ESG również zrobiłyby swoje (notabene, przytłaczająca większość podmiotów z polskiej giełdy nie ma ratingu ESG, a wyścig rusza).
Szybkość zmiany kosztów ma oczywiście też przykre konsekwencje. Część firm będzie musiała się zamknąć, bo nie wytrzymają konkurencji. W ich miejsce (i obok) powstanie jednak cały ekosystem podmiotów zajmujących się optymalizacją zużycia energii (od strony software i hardware). Sporą rolę odegra sztuczna inteligencja. Proces przemian doprowadzi do gospodarki bardziej przyjaznej dla środowiska naturalnego.
Paradoksalnie warunki krajowe dla transformacji są sprzyjające. Jest silny bodziec do zmian. Bodziec kosztowy. Jednocześnie w warunkach dużych, sektorowych zmian cen (do tej pory) dość łatwo było zmieścić wyrównanie cen względnych (co zresztą widzimy w inflacji – wszystko rośnie niemal unisono). Eksporterów chroni jednocześnie relatywnie słaby kurs walutowy. Oczywiście te warunki będą zmieniać się na gorsze wraz z dalszym hamowaniem gospodarki. Finansowanie stanie się trudniejsze z uwagi na podwyżki stóp procentowych oraz mniejszą płynność na rynkach, czy podwyższone ryzyko. Tu jednak z odsieczą powinny ruszyć pieniądze unijne. Między innymi dlatego też finansowanie z UE (polityka spójności + KPO) są takie ważne. Zaryzykowalibyśmy twierdzenie, że kluczowe, gdyż środki krajowe są ograniczone, a rządy priorytetowo traktują działania osłonowe dla konsumentów. Tak jak już pisaliśmy, efektem ubocznym walki o efektywność energetyczną (i pracowników) będzie znacząca poprawa produktywności. Stopy zwrotu z tych inwestycji powinny być daleko wyższe niż nawet obecnie wysoki koszt finansowania. Silne spowolnienie inwestycji w gospodarce, które obserwujemy obecnie ma raczej podłoże cykliczne i charakter bardziej ekstensywny niż intensywny. Co mamy przez to na myśli? Firmy tymczasowo być może nie rozwiną skali działania, ale poprawią jego efektywność (=nie będzie nowej fabryki, ale dotychczasowo zostanie załatana energetycznie). Zwiększenie efektywności wykorzystania zasobów będziemy obserwować powoli w całej gospodarce, gdyż akceptacja nowych, młodszych konsumentów dla funkcjonowania w trybie współdzielenia rzeczy rośnie (to oszczędza zasoby i znacząco poprawia efektywność ich wykorzystania).
A co w Rosji? Sceptycy tematu sankcji powiedzą, że nie ma efektów. Putin nadal bombarduje, przychody z ropy płyną. Sankcje nie były jednak zaprojektowane na efekty natychmiastowe. Jeszcze przez jakiś czas Rosja będzie czerpała duże dochody z eksportu surowców. Na koniec jednak pozostanie dużą stacją benzynową, na której nikt nie będzie chciał tankować. Skąd taki pogląd? Sankcje ograniczą przyszłe wydobycie, ograniczą inwestycje i budowę kapitału. Trudno będzie przyjmować inwestycje zagraniczne, a inwestorom zagranicznym – jeśli już się zdecydują – finansować je. No chyba, że będą to środki chińskie. Mobilizacja i wysiłek wojenny przestawia obecnie gospodarkę na inne tory. Kapitał ludzki jest marnotrawiony (przy już b. słabej sytuacji demograficznej), emigracja rośnie. Gdy popatrzymy na funkcję produkcji, każdy jej składnik wydaje się mocno zagrożony regresem. W tym samym czasie szeroko pojęty zachód będzie się umacniał. Musimy tylko spojrzeć poza horyzont obecnego (tymczasowego) spowolnienia.