Piątkowe dane z amerykańskiego rynku pracy wlały nieco więcej wiary do obozu optującego za "miękkim lądowaniem". W ostatnim miesiącu roku zatrudnienie rosło wciąż bardzo przyzwoicie, a stopa bezrobocia powędrowała ponownie lekko w dół. Jednocześnie wyraźniej spowolniła presja płacowa. To kluczowy element całej układanki.
Zatrudnienie poza rolnictwem według popularnej ankiety NFP (CES) wzrosło w ubiegłym miesiącu o 223 tys., co lekko przewyższyło rynkowe oczekiwania. Pozytywu nie przyćmiła lekka rewizja danych listopadowych w dół. Struktura zatrudnienia także okazała się dość optymistyczna, gdyż wzrosty rozlane były po różnych kategoriach. To co jednak zasługuje na uwagę to fakt, iż w grudniu kontynuowaliśmy spadek impetu dodawania nowych miejsc pracy. Wciąż poziomy są wyższe niż przed pandemią, lecz luka ta jest sukcesywnie domykana. Stanowi to istotny sygnał stopniowej normalizacji rynku pracy, która jak dotychczas nie wygenerowała żadnych widocznych i niepożądanych efektów. Chciałoby się rzec "goldilocks economy"!
Jak co miesiąc zwracamy również uwagę na równoległe badanie, w którym ankietowane nie są przedsiębiorstwa, a gospodarstwa domowe (CPS). Od pewnego czasu piszemy o dość specyficznej różnicy między obiema ankietami. Podczas gdy popularne payrolle malowały bardzo optymistyczny obraz rynku pracy, to badanie CPS było zdecydowanie bardziej ostrożne. Zróżnicowanie to zostało nieco utemperowane po grudniu, gdyż zatrudnienie wg CPS wzrosło aż o 717 tys.
Sama struktura tego wzrostu nie jest już jednak tak optymistyczna, gdyż osoby zaliczone do pracujących podejmowały pracę głównie na niepełny etat. Statystycznie rzecz ujmując siła przetargowa takich osób będzie niższa, co może oznaczać mniejszą presją na wzrost płac. Ilość etatów w pełnym wymiarze skurczyła się o tysiąc. Przypominamy, iż badanie CPS nie mierzy ilości etatów, a ilość zatrudnionych osób. Jeśli zatem jednak osoba podjęła więcej niż jeden etat (z uwagi na konieczność pozyskania dodatkowego dochodu), w badaniu tym nie zostanie policzona dwukrotnie. Niemniej już w badaniu CES owszem, gdyż to skupia się na ilości etatów.
Warto dodać, że tak duży przyrost zatrudnienia to w pewnym stopniu efekt dorocznych rewizji ankiety gospodarstw domowych. Zrewidowane zostały również dane o bezrobociu za miniony rok, choć tutaj większej niespodzianki nie było. Rewizji uległ jedynie listopadowy odczyt do 3,6% z 3,7%. Jednocześnie grudniowa stopa bezrobocia spadła do 3,5%, co było wynikiem wyraźnie lepszym od konsensusu. Rewizje poskutkowały także podniesieniem wskaźnika aktywności zawodowej w listopadzie do 62,2% z 62,1%. Z kolei wartość grudniowa odnotowała kolejny wzrost do 62,3%.
To co zasługuje na uwagę, a jednocześnie stanowi miękkie przejście do najważniejszego raportu - płac, to średnia liczba przepracowanych godzin w tygodniu. Ta spadła drugi miesiąc z rzędu do 34,3 z 34,4. Wykluczając okres pandemiczny, jest to najniższy poziom od 2017 roku. Takie dane wydają się spójne ze strukturą zatrudnienia - udział pracujących na niepełny etat. Taki rodzaj zatrudnienia jest z pewnością mniej stabilny, co może generować większą rotację (ostatnimi czasy tylko w dół). Drugie tłumaczenie to rzecz jasna osłabienie popytu na wytwarzane dobra i usługi, co w pierwszej kolejności przekłada się nie na zwolnienia, a na ograniczenie liczby godzin.
Największą uwagę zwróciły rzecz jasna płace, które zaskoczyły mocno in minus (co z punktu widzenia Fed oznacza pozytywną niespodziankę). Po pierwsze, dane za październik oraz listopad zostały mocno zrewidowane w dół. Stanowi to ważną informację, gdyż w listopadzie płace wyraźnie przyspieszyły zwłaszcza w przypadku pracowników bez kadry kierowniczej. Po drugie, sam grudzień przyniósł relatywnie niskie dynamiki i to pomimo rewizji w dół za listopad (niższa baza statystyczna).
Jeśli chodzi o sam grudzień miesięczna dynamika płac ogółem wyniosła 0,3% (dane odsezonowane), co było najniższym wynikiem od lutego 2022. Wykluczając jednak kadrę kierowniczą wzrost wyniósł jedynie 0,2%, a to już najniższy odczyt od stycznia 2021. Innymi słowy, wciąż podwyższona dynamika płac wiedziona jest w pewnym stopniu przez kadrę zarządzającą, podczas gdy płace na niższych szczeblach zahamowały w grudniu mocniej. Na koniec jeszcze wspomniana wyżej wzmianka o liczbie przepracowanych godzin. Mianowicie, takie wyniki płac otrzymaliśmy przy spadku średniej liczby roboczogodzin w tygodniu. Jeśli liczba godzin nie uległaby zmianie, wówczas płace zaskoczyłyby jeszcze bardziej in minus.
Reasumując, piątkowe dane (wraz z rozczarowującym indeksem ISM dla usług) zdają się zniechęcać Fed do kontynuacji zacieśniania monetarnego w szybkim tempie i mogą implikować więcej ostrożności. Rynek w taki też sposób odebrał obydwie publikacje, obniżając oczekiwany szczyt na stopie funduszy federalnych w bieżącym cyklu. Publikacja grudniowej inflacji (czwartek) może być dopełnieniem tak kreślonego obrazu przed najbliższym posiedzeniem Fed na przełomie miesiąca.