Przed wczorajszą decyzją amerykańskiej Rezerwy Federalnej oczekiwania rynku nie były jasno sprecyzowane. Niemniej jednak bliżej nam było do wyceny ruchu o 25pb. Fed nie miał zamiaru zaskakiwać rynku, co w obecnym środowisku wysokiej zmienności jest całkowicie zrozumiałe. Komunikat i sama konferencja dały jednak bardziej do myślenia. Ostatecznie wysiłek Powella, aby uspokoić rynek został przyćmiony wypowiedzią szefowej Departamentu Skarbu Yellen.
Rezerwa Federalna podniosła wczoraj stopy procentowe o 25pb - scenariusz, którego rynek był bliski wyceniać. Żadnych zmian nie ujrzeliśmy jeśli chodzi o program zacieśniania ilościowego. Za to całkiem sporo zmian pojawiło się w komunikacie, co z punktu widzenia ostatnich wydarzeń wydaje się całkowicie zrozumiałe. Co się zmieniło?
Komunikat: Najistotniejszą zmianą było usunięcie frazy sugerującej, iż "dalsze podwyżki stóp będą właściwe". W zamian tego pojawiła się wzmianka wskazująca, iż Fed będzie teraz "monitorował nadchodzące dane i oceniał ich wpływ na politykę pieniężną" oraz, iż "oczekuje, że pewne dodatkowe zacieśnianie polityki pieniężnej może być właściwe". Jak na język bankowości centralnej zmiana ta jest dość wyraźna i odzwierciedla niepewność towarzyszącą przyszłym decyzjom. Nie powinno to dziwić. Brak wyraźnego forward guidance to w obecnym środowisku najlepsze posunięcie. Podobnego kroku dokonał przed tygodniem EBC.
Ponadto wskazano na trwającą siłę rynku pracy oraz utrzymującą się wysoko inflację. W kontekście sektora bankowego Fed zrobił to co do niego należało. Wskazano, iż system bankowy jest solidny i odporny na szoki. Jednocześnie dodano, że ostatnie wydarzenia będą prawdopodobnie powodować zacieśnienie warunków kredytowych dla gospodarstw domowych i przedsiębiorstw, co następnie może ciążyć automatycznie na aktywności gospodarczej, zatrudnieniu i inflacji. Fragment ten pokazuje, że Fed dobrze wie, iż stres w sektorze bankowym jest swego rodzaju ekwiwalentem podwyżek stóp procentowych. Czytając komunikat nie sposób uciec od przeświadczenia, iż stabilność finansowa wychodzi na pierwszy plan.
Projekcje: Wbrew dość powszechnym oczekiwaniom, nowy zestaw projekcji nie przyniósł znaczących zmian (poza rewizją w dół dla PKB w przyszłym roku), zwłaszcza jeśli chodzi o lata 2024-2025. Uwaga rynku skupia się przede wszystkim na bieżącym roku. W tym projekcja dla wzrostu PKB została nieznacznie obniżona, a dla inflacji PCE podniesiona. Jednocześnie członkowie FOMC nie oczekują, iż sytuacja ta wymagać będzie dalszych podwyżek stóp. Słowem, mediana oczekiwań pozostała na poziomie 5,1%. Można podejrzewać, że nieco wyższa inflacja została kompensowana strachem odnośnie do wpływu kolejnych podwyżek na sektor bankowy. Mediana stopy w kolejnym roku powędrowała w górę do 4,3% z 4,1%. Może to odzwierciedlać przekonanie niektórych członków, iż kiedy kurz ostatnich wydarzeń opadnie, inflacja może wciąż być podwyższona, co mogłoby z kolei wymagać nieco mniej akomodacyjnego stanowiska.
Konferencja: Powell rozpoczął odpowiadanie na pytania w dość jastrzębi sposób wskazując, że proces sprowadzania inflacji do celu ma przed sobą długą i wyboistą drogę. Dodał, że choć proces dezinflacji wciąż postępuje, to nie widać póki co większego progresu jeśli chodzi o bazowe ceny usług (z wyłączeniem czynszów). Ważna wzmianka dotyczyła również warunków finansowych, które zdaniem szefa Fed zacieśniły się bardziej niż wskazują na to zwyczajowe indeksy bazujące na rynku akcji i obligacji. Patrząc na badania ankietowe, które badają choćby dostępność kredytu czy zdolności zakupowe konsumentów, może mieć rację.
Powell przyznał otwarcie, że opcja braku jakiejkolwiek podwyżki na marcowym posiedzeniu była dyskutowana. Niemniej dane między posiedzeniami - silny rynek pracy i wysoka inflacja - przekonały członków FOMC do dokonania kolejnej podwyżki, która poparta była "znacznym konsensusem". Można więc dedukować, iż brak kryzysu w sektorze bankowym skutkowałby ruchem o 50pb. Niemniej sam kryzys jest swego rodzaju ekwiwalentem zaostrzenia monetarnego, stąd ostrożniejszy ruch.
Ostatnim punktem godnym uwagi, który wywołał spore perturbacje rynkowe, był komentarz dotyczący bezpieczeństwa depozytów. Powell powiedział, iż jego zdaniem deponenci powinni zakładać, iż ich środki w bankach są bezpieczne. Poza tym ostatnie dni pokazały, iż Fed dysponuje odpowiednimi narzędziami by chronić deponentów, kiedy pojawia się poważne zagrożenie dla gospodarki i systemu bankowego. W tym samym czasie głos zabrała również szefowa Departamentu Skarbu Yellen, która powiedziała senatorom, iż jej departament nie przyglądał się opcji ubezpieczenia wszystkich depozytów. To właśnie ta wypowiedź wywołała więcej rynkowego stresu, przyczyniając się do wyraźnego spadku apetytu na ryzyko.
Co dalej? Po marcowym posiedzeniu widać, że obawy odnośnie do wzrostu PKB wyraźnie przeważają. Tyczy się to przede wszystkim wpływu zacieśnienia warunków kredytowych na aktywność gospodarczą (w tym inflację). Jeśli jednak sytuacja w sektorze bankowym faktycznie zostanie uporządkowana, wówczas obawy o inflację mogą powrócić. Naszym zdaniem jeszcze jedna podwyżka o 25pb jest prawdopodobna. Jeśli sfera realna przygaśnie w okolicy połowy roku (zwłaszcza rynek pracy, czego oczekujemy), wówczas może być to ostatni ruch w tym cyklu.