GUS opublikował wczoraj szczegółowe dane o PKB w IV kw. Obyło się bez niespodzianek - odnotowano wzrost o 1% r/r co oznacza, że odsezonowany strumień PKB był analogiczny jak ten kwartał wcześniej (inaczej rzecz ujmując, odsezonowany wzrost kw/kw wyniósł 0%). W szczegółach uwagę zwracają silne inwestycje oraz spory wzrost konsumpcji publicznej.
Wynik PKB w IV kw. nie był zaskoczeniem. Znaliśmy już szybki szacunek GUS za IV kw. sprzed 2 tygodni, znaliśmy też dane o PKB za cały rok. Wykresy odsezonowanego PKB się nie zmieniły, załączamy dla przypomnienia i przypominamy, że wykres kwartalnych dynamik jest zdradliwy (słupek z zerem jest na zerze).
To na co wszyscy czekaliśmy to szczegóły. W kontrybucjach do wzrostu widać ponownie silnie ujemny wpływ zmiany zapasów, kompensowany (nie w pełni) przez wzrost eksportu netto. To coś do czego można się już w zasadzie przyzwyczaić - po silnym wpływie (na plus) przyrostu zapasów w 2022 roku, rok 2023 upływał pod znakiem ujemnych kontrybucji tej kategorii. To w dużej mierze kwestia wysokiej bazy z zeszłego roku oraz samej redukcji stanu zapasów. Im dalej w 2024, tym powinniśmy coraz mniej przejmować się tą kategorią jeśli chodzi o wpływ na PKB, a my możemy odetchnąć z ulgą (prognozowanie PKB w oparciu o zapasy jest łagodnie mówiąc ciężkie).
Zapomnijmy na chwilę o niełatwym życiu ekonomistów i wróćmy do danych. Bohaterem odczytu były inwestycje. Te w ostatnich kwartałach nic nie robią sobie z wysokich stóp procentowych i pozostają regularnie nad kreską (czyli nad trendem). W IV kw. zeszłego roku odnotowały wzrost o 2,8% kw/kw (po odsezonowaniu). Perspektywy na 2024 już tak dobre nie są - negatywną rolę odgrywać będzie złożenie perspektyw unijnych (koniec jednej, brak rozpędzenia drugiej), ogłoszone właśnie środki z KPO jeszcze nie będą miały efektywnego wpływu na realne inwestycje, stopy procentowe pozostaną na obecnym poziomie przez cały rok, inwestycje publiczne raczej nie rozpędzają się od razu po wyborach, program wsparcia zakupu mieszkania (kredyt 2%) zakończył się na początku roku i na razie nie ma jasnych perspektyw na nowy. Trochę tych argumentów przeciwko inwestycjom na 2024 jest. Na plus warto odnotować wysoki poziom poduszki płynnościowej wśród firm, co pozwala nam domniemywać, że inwestycje przedsiębiorstw będą wciąż mocne (większość argumentów powyżej dotyka inwestycji publicznych). Tak czy owak dostrzegamy potencjalne światełko w tunelu pod koniec 2024 roku.
Na drugim biegunie jest konsumpcja gospodarstw domowych - wynik za IV kw. spektakularny nie był, ale perspektywy na 2024 są już znacząco lepsze. W dużej mierze będzie to kwestią silnego rynku pracy i niższej inflacji. Konsument powinien cieszyć się cały czas silnymi wzrostami wynagrodzeń (spore wzrosty widzieliśmy już w sierpniu w sektorze przedsiębiorstw, a przecież przed nami jeszcze podwyżki w gospodarce narodowej - administracja i nauczyciele). Znaczącego negatywnego wpływu wysokich stóp procentowych na zatrudnienie nie widać. Inflacja zbliża się do celu NBP i choć odbije w II kw., to wciąż będzie niższa niż wartości notowane w zeszłym roku. Naszym zdaniem strumień realnych dochodów wzrośnie na tyle mocno, że wystarczy zarówno na solidną konsumpcję jak i na odbudowanie oszczędności.
Więcej o perspektywach dla PKB na 2024 pisaliśmy w Scenariuszach (link). Są one cały czas aktualne (przynajmniej w tym zakresie).