Dane za luty utwierdziły nas w przekonaniu o silnym rynku pracy, który to uzewnętrznia się w wysokim wzroście płac. Pozostaje nam jedynie czekać, aż te płace przełożą się na konsumpcję w tym roku. Jednocześnie w produkcji nie dzieje się nic ciekawego. Coś w rodzaju stagnacji trwa.
Przeciętne zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw: -0,2% r/r
Not great, not terrible. Tyle wynosił konsensus, nasza prognoza była nieco bardziej optymistyczna (celowaliśmy w 0% r/r). Spadek przeciętnego zatrudnienia o 4,8 tys. etatów m/m jest relatywnie słabym wynikiem na tle lutych poprzednich lat, ale nie jest też wynikiem niespotykanym. Ot, niemal tak jak w zeszłym roku.
Z tego też powodu wykres zmian zatrudnienia od początku roku jest niemal na ścieżce, którą obserwowaliśmy rok temu. Na tym etapie nie wyciągalibyśmy z samego wykresu daleko idących wniosków, bo może on pokazać cokolwiek dot. przyszłości.
Również struktura zmian zatrudnienia m/m nie odbiega nadmiernie od tej, którą obserwowaliśmy rok temu. Znów generowana była ona głównie przez spadki zatrudnienia w sektorach N i F czyli Administrowanie i działalność wspierająca oraz Budownictwo.
Pokusiliśmy się również o pokazanie jak wygląda przeciętne zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw w poszczególnych sektorach na przestrzeni ostatnich lat. Po pierwsze dlatego, bo w codziennym posługiwaniu się samymi dynamikami, można zgubić ogólny obraz, zmianę trendów itd. Po drugie, by zbić argument dot. wzrostów płac, jakoby miał on wynikać ze zmiany kompozycji zatrudnienia - nie widzimy tu znaczącego przyrostu w jakiejś grupie o wysokich płacach, który mógłby na coś takiego wskazywać (na upartego można wskazać na kategorię Informacja i Komunikacja, ale spora część wzrostów tu jest kompensowana spadkami w grupach B i D, gdzie przeciętne płace są na podobnym poziomie).
Pisaliśmy wyżej, że nie ma co wyciągać daleko idących wniosków z wykresu zmian zatrudnienia od początku roku. Jakąś prognozę i na czymś opartą warto jednak mieć. W naszej ocenie dynamika zatrudnienia r/r wyjdzie w II kw. z ujemnych terytoriów. Nie spodziewamy się jednak jakiegoś bardzo mocnego przyspieszenia, będą to raczej dynamiki w przedziale 0-1% r/r. Skąd nasz wniosek o wzroście rocznej dynamiki zatrudnienia? Z prognozy PKB, nie bez powodu liczby zbiegają się z okresami, w których powinniśmy też obserwować nieco lepsze dynamiki PKB r/r. Podsumowując, wiele się w zatrudnieniu w tym roku nie zmieni, ani na złe, ani na dobre.
Przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw: 12,9% r/r
Gwiazda tej serii danych. Przeciętne wynagrodzenie wciąż nie chce się zatrzymać i odnotowuje dynamiki znacząco powyżej konsensusowych jak i naszych prognoz (odpowiednio 11,4 i 11,3% r/r). O ile jednak miesiąc wcześniej wzrosty płac były szeroko rozlane po niemal każdej kategorii, w lutym trudno już wyciągnąć takie wnioski. Z drugiej strony, nie było też tak, że jakaś jedna czy dwie kategorie wystrzeliły, ruszając całą średnią. W części kategorii płace dalej rosły w ujęciu m/m, w części lekko się skorygowały.
Szukając wyjaśnień w poszczególnych kategoriach możemy wskazać jedynie na wpływ podwyżek płacy minimalnej na siatkę płac w kategorii handel i naprawa pojazdów. Nie mamy tu na myśli osób pracujących na samej płacy minimalnej (to widzielibyśmy w danych już miesiąc temu), co stanowisk, gdzie płaca może być jakoś do minimalnej odnoszona (stąd właśnie piszemy o siatce płac). Tu efekt nie musi być jednorazowy i może być nieco przeciągnięty w czasie. Lekkie cofnięcia płac w innych kategoriach to potencjalnie efekty premii, a dokładniej ich braku (np. jednorazowe dodatki inflacyjne na początku roku i ich późniejszy brak w lutym - nie mamy danych, tu zdani jesteśmy jedynie na domysły).
Zamiast patrzeć na płace szczegółowo, wolimy spojrzenie zbiorcze. Wydaje się bowiem, że powody stojące za wysokimi dynamikami dotyczą szerokiej gamy sektorów. Wspomniane rozlewanie się podwyżki płacy minimalnej na wynagrodzenia na pozostałych stanowiskach to tylko jedno z nich. Należy tu też dodać podwyżki w budżetówce, które choć nie są widoczne bezpośrednio w danych o sektorze przedsiębiorstw, to też mogą służyć jako punkt odniesienia w niektórych branżach lub po prostu powodują, że niektóre prace mogą być np. postrzegane jako bardziej konkurencyjne płacowo (co powoduje reakcje w innych sektorach, nie mamy pojęcia czy i jak bardzo to zjawisko występuje, gdybamy, jego wpływ może być zerowy ze względu na relatywne zamrożenie płac w tym obszarze przez poprzednie lata). Temat tych podwyżek jest od pewnego czasu tak grzany medialnie, że być może już są podporą negocjacji płacowych. Jednak najlepsze argumenty stojące za wysokimi płacami to jednocześnie te najbardziej banalne: inflacja (nawet nie z dziś, co z poprzednich miesięcy) i stan rynku pracy. Przeszła inflacja może być wciąż stosowana w negocjacjach płacowych (np. jako kompensacja ubytków realnego wynagrodzenia w poprzednich miesiącach), szczególnie, że negocjacje te odbywają się przy niskiej stopie bezrobocia i perspektywach lekkiego odbicia wzrostu gospodarczego. Z tego punktu widzenia, nie widać na razie podstaw do znaczącego spowolnienia dynamiki płac w tym roku.
W twicie poniżej przedstawiamy jeszcze jeden argument, za wzrostami płac (kto przeczyta twitt dowie się, że nie do końca i nie zawsze "za", warto spojrzeć też na dyskusję pod twittem):
Produkcja sprzedana przemysłu: 3,3% r/r
W kwestii produkcji przemysłowej nie będziemy się nadmiernie rozwodzić, bo nie dzieje się tu zbyt wiele. Co prawda, wynik za luty przebił zarówno konsensus jak i naszą prognozę (odpowiednio 2,6% r/r i 2,4% r/r). Winę za nietrafioną prognozę zrzucamy z nas i przerzucamy na produkcję energii. Ta spadła mocniej niż zakładaliśmy. Patrząc na same dynamiki r/r to całkiem spora poprawa w porównaniu do stycznia (wówczas 1,6% r/r), ale to głównie zasługa jednego dnia roboczego więcej.
Na wykresach momentum nie widać nic, co mogłoby sygnalizować odbicie ani też jakieś załamanie. Marazm, apatia, bezruch, rezygnacja...
Podobnie zresztą sprawa ma się w rozbiciu na kategorie produktów. Tu również nie widać nic, czego nie widzielibyśmy też w poprzednich odczytach. Na pocieszenie możemy jednak dodać, że produkcja przemysłowa powinna w dłuższym okresie podążać za wskazaniami PKB, gdy zobaczymy więc nieco silniejszy wzrost to i tu powinno się podziać coś więcej.
PPI: styczeń zrewidowany do -10,6%, luty odbił do -10,1%
Skąd rewizja? Głównie z cen energii. GUS ma wyraźny problem z policzeniem tej kategorii za pierwszym razem i obecna rewizja wpisuje się w ich cały szereg w przeszłości. Co do reszty - dołek wyznaczony, kolejne miesiące przyniosą marsz w kierunku zerowych dynamik, które są w zasięgu pod koniec roku. Główne pytanie dotyczy przełożenie już zrealizowanych zmian cen producentów na ceny konsumenta. Widać to w towarach, choć naszym zdaniem przełożenie powoli się kończy i pewnie najpóźniej od połowy roku element ten nie będzie już odejmował od inflacji. Stąd też nasza prognoza u-kształtnej ścieżki inflacji bazowej.