Rezerwa Federalna nie zaskoczyła wczoraj uczestników rynku i obniżyła stopy procentowe. Jednocześnie pewnej modyfikaji uległ komunikat, choć nie należy przywiązywać do tego większej wagi. Powell zasygnalizował pośrednio, iż Fed nie jest jeszcze blisko stopy neutralnej (z jednym ale) i jednoznacznie odpowiedział na polityczne pytanie dziennikarza. Nasza ścieżka stóp, poniżej wyceny rynkowej, pozostaje bez zmian.
Obniżka stóp o 25pb była w pełni oczekiwana, więc nie mogła być w żaden sposób zaskakująca dla wyceny aktywów. To co uległo zmianie to komunikat, który z pozoru zawierał dość istotne dostosowanie. Mianowicie, poprzednia jego wersja wskazywała, iż Komitet zyskał większą pewność, iż inflacja trwale osiągnie cel 2%. Zdanie to zostało usunięte w listopadowej wersji, co zasiało trochę niepewności. Czyżby Fed nie był już tak pewny swego? Obawy rozwiał sam prezes mówiąc, iż usunięcie tej linijki oświadczenia nie jest żadnym sygnałem wysyłanym do uczestników rynku. Inne zmiany tyczyły się w zasadzie dostosowania do bieżącej sytuacji, więc z definicji można uznać je za nieistotne.
Podczas konferencji prasowej Powell wielokrotnie podkreślał kontynuację normalizacji na rynku pracy. Jednocześnie wskazał, iż listopadowy raport był prawdopodobnie pod wpływem odnotowanych huraganów i strajków. Tym samym można uznać, że Fed (póki co) nie zamierza bić na alarm z tego powodu. Obaw nie wzbudziły również silne wzrosty rentowności jakie pojawiły się od czasu wrześniowego posiedzenia. Sam Powell stwierdził, iż obecne poziomy nie są specjalnie bliskie tych sprzed roku, choć w rzeczywistości naprawdę niewiele do nich brakuje. Obrazuje to jedynie fakt, iż Fed nie zamierza w żaden zauważalny sposób odnosić się do ruchów rynkowych. Nie ma póki co więc mowy o kończeniu zacieśniania ilościowego i to pomimo tarć na rynku pieniężnym z jakimi mieliśmy do czynienia na przełomie września i października. W naszej opinii to słuszny pogląd.
Prezes Fed podkreślił również, iż dane makro publikowane od września okazały się mocniejsze, a jeśli taki trend będzie kontynuowany, wówczas Fed może adekwatnie dostosować swoje stanowisko. Wprawdzie jego zdaniem polityka monetarna pozostaje wciąż restrykcyjna, to zasygnalizował, iż członkowie zaczynają myśleć gdzie znajdować się może stopa neutralna. Jej osiągnięcie, tudzież zbliżenie się, mogłoby oznaczać spowolnienie tempa cięć stóp. To naszym zdaniem najbardziej jastrzębia część wczorajszego wystąpienia. Trzeba uczciwie przyznać, że nie jest to (póki co) gruby kaliber, a jest to pewne malutkie ryzyko, iż stopy nie zostaną obniżone tak mocno jak oczekujemy. Nie wpływa to jednak obecnie na nasz bazowy scenariusz, który zakłada agresywniejsze obniżki stóp niż wycenia to rynek. Poglądu tego nie zmieniają potencjalne cła, jakie Trump może narzucić na kontrahentów handlowych. Ostatecznie bowiem cła to szok jednorazowy, a po za tym należy zakładać działania odwetowe, co powinno ograniczyć popyt na amerykańskie towary za granicą, a przez co ograniczyć krajową presję inflacyjną. Zresztą, nawet mechanizm przełożenia kosztów płacowych w warunkach (oczekiwanej) obniżonej migracji też nie wydaje się taki oczywisty przy obecnym stanie popytu.
Na koniec krótka polityczna anegdota, bo przecież nie mogło jej zabraknąć w takim tygodniu jak ten. Mianowicie, Powell został zapytany wczoraj czy zrezygnowałby ze stanowisko, gdyby Trump go o to poprosił. Odpowiedź była jednoznaczna: nie. Taką odpowiedź usłyszeliśmy na pytanie czy prezes Fed może zostać legalnie usunięty ze swojego stanowiska. Cóż, taka postawa powinna rozwiać chyba obawy niektórych dotyczące potencjalnych tarć na linii przyszły prezydent - prezes Fed, które mogłyby prowadzić do zmiany Powella.