Odmrożenie handlu w galeriach handlowych znalazło swoje odbicie w grudniowym wyniku sprzedaży detalicznej. Ta, choć pozostawała wciąż na ujemnych rocznych dynamikach (-0,8% r/r), wyraźnie odbiła w porównaniu do listopada.
Dzisiejszy wynik sprzedaży był lepszy niż zakładał rynkowy konsensus (oczekiwano -2,3% r/r). Nasz optymistyczny szacunek okazał się natomiast nadmiernie optymistyczny (+0,8% r/r).
Powody odbicia sprzedaży detalicznej nie powinny być niespodzianką. Po okresie zamknięcia części sklepów w galeriach handlowych, grudzień przyniósł złagodzenie restrykcji. Część zakupów to odłożony popyt z listopada. Część mogło być przeniesieniem zakupów przed kolejnym okresem zamknięcia sklepów (w grudniu było już wiadomo, że styczeń przyniesie kolejne restrykcje). Do tego doszedł dobry okres przedświąteczny, który sprzyjał wykorzystaniu nagromadzonych oszczędności. Wpływ mogła mieć też dodatkowa (ponad standardowo przewidzianą w kalendarzu) niedziela handlowa. W normalnych warunkach licznik niedziel przestał mieć znaczenie: sprzedaż rozkładała się na inne dni (już się tym zajmowaliśmy). W tym przypadku, z uwagi na ograniczenia podażowe (ograniczenia liczby osób, kolejki) ten dodatkowy dzień mógł mieć jednak znaczenie.
Szczegóły odczytu potwierdzają są dość intuicyjne. Choć silnie w ujęciu miesięcznym rosła kategoria odzież i obuwie - tu złożyły się efekty sezonowe i efekt odmrożenia handlu - to wciąż pozostawała na solidnych minusach w ujęciu rocznym (wpływ pandemii). Jedyną kategorią z silnym wzrostem w ujęciu rocznym była sprzedaż mebli i sprzętu rtv/agd - to naszym zdaniem efekt odmrożenia handlu w galeriach handlowych (plus być może jakieś echa Cyber Monday).
Sprzedaż detaliczna wciąż pozostaje poniżej trendu sprzed pandemii i najbliższe miesiące nie powinny przynieść pod tym względem zmian. W krótkim terminie rzutować będą na to wprowadzone restrykcje (część sklepów wciąż pozostaje zamknięta, choć wydaje się, że są one pierwsze na liście "do odmrożenia"). Jednak nawet po zniesieniu restrykcji nie obstawiamy natychmiastowego powrotu sprzedaży do trendu. Nie widzieliśmy takiego efektu na wiosnę. Dużą rolę odgrywać będzie w tym samoograniczanie konsumentów i - nie oszukujmy się - spore zaspokojenie dotychczasowych potrzeb w zakresie zakupów towarów. Zaryzykujemy hipotezę, że konsumenci tęsknią obecnie bardziej za usługami niż towarem. Te drugie coraz chętniej kupują online. Do tego niska dynamika funduszu płac będzie skutecznie blokować wystrzał konsumpcji. Jak pisaliśmy w raporcie dot. perspektyw na 2021 rok, nie będzie wystrzału konsumpcji bez dobrych statystyk rynku pracy (a co do tych pozostajemy sceptyczni - więcej w komentarzu do wczorajszych danych).
Ceny producentów bez zmian r/r
Nietypowo, razem z odczytem sprzedaży detalicznej poznaliśmy też dane o PPI w grudniu.
Ceny producentów utrzymały się bez zmian w ujęciu rocznym. Prognozowaliśmy +0,1% r/r (konsensus -0,1% r/r). W ujęciu miesięcznym ceny producentów wzrosły o 0,2%. Ten pozornie nieciekawy wynik skrywa jednak sporo ważnych informacji. Wynik podbiły przede wszystkim kwestie związane z wydobyciem i przetwórstwem surowców. Ceny w górnictwie wzrosły o 2,1% m/m, a w kategoria koks i produkty rafinacji ropy naftowej zanotowała zwyżkę cen o 7,7% m/m. Oznacza to, że ceny w pozostałych sekcjach przetwórstwa przemysłowego były w deflacji. Istotnie, po wyłączeniu wspomnianego koksu i produktów rafinacji ropy ceny w przetwórstwie spadły o 0,5% m/m oraz 0,3% r/r. Ceny bazowe poruszają się absolutnie w rytmie notowań kursu złotego (patrz wykres).
Czy przyspieszenie cen wymaga słabszego złotego? Posiłkując się przedstawionym wykresem można odpowiedzieć: to zależy. Kurs złotego bardzo dobrze pokazuje krótkoterminowa wahania cen producentów. W okresie dobrej koniunktury mogą się one jednak wybić na niepodległość i wskoczyć na (dynamicznie) wyższy poziom (choć nadal – co warto podkreślać, wahania idą w rytmie zmian kursu). Można zaryzykować tezę, że latami 2017-2019 będą lata 2022-2024. Powoli zbliżamy się do momentu, kiedy ceny bazowe zostaną popchnięte w górę. Zanim do tego dojdzie w cenach pokażą się wyższe ceny surowców i ceny energii elektrycznej (skok w styczniu).