Po słabszych wynikach dotyczących płac oraz produkcji w przemyśle, w takim samym tonie wypadła sprzedaż detaliczna. Jednocześnie lepiej od prognoz wypadła produkcja w budownictwie, aczkolwiek tam można doszukiwać się pewnego "dopalania" pozostałości bardzo dobrej koniunktury w tamtejszym sektorze. Werdykt po październikowej paczce danych wydaje się dość jasny - gospodarka zwalnia w coraz bardziej wyraźny sposób. W kolejnych kwartałach wypatrywać należy efektów dezinflacyjnych.
Sprzedaż detaliczna: wyższe ceny sprzyjają ograniczeniu konsumpcji
Październikowa sprzedaż detaliczna wzrosła w cenach stałych (w takim też ujęciu analizujemy cały raport GUS) o 0,3% m/m, co oznacza przekładanie się na +0,7% r/r. Takie dane były wyraźnie niższe od konsensusu Parkietu (3,2% r/r), a także trochę niższe od naszej prognozy (1,7% r/r). O czym to świadczy?
Przede wszystkim wpisuje się w to ogólne spowolnienie aktywności gospodarczej, które powinno oddziaływać w kierunku dezinflacyjnym. Patrząc na indeks realnej sprzedaży od początku roku można zauważyć, że po raz pierwszy spadła ona poniżej poziomu z lat 2018 i 2019, czyli mocnego okresu konsumpcji prywatnej. Fakt ten szokuje nawet bardziej, jeśli weźmiemy pod uwagę, że zakupów towarów dokonuje około milion osób więcej. Takie zachowanie konsumentów jest zdecydowanie spójne ze słabnącą możliwością akceptacji coraz wyższych cen. Winnym temu jest kurczący się realny fundusz płac, o którym pisaliśmy we wczorajszym komentarzu. Winne są też zapewne nastroje, które raczej sprzyjają budowaniu oszczędności niż wydawaniu pieniędzy. Sam poziom sprzedaży w ujęciu odsezonowanym również kontynuuje marsz w kierunku południowym - w październiku doświadczyliśmy najniższego pułapu w tym roku.
Co złożyło się na spowolnienie sprzedaży w ubiegłym miesiącu? Przede wszystkim warto zwrócić uwagę na żywność, której spożycie spadło o 2,3% m/m (dane odsezonowane). Może to sugerować, że wysokie ceny zaczynają odzwierciedlać rozsądek zakupowy, co z kolei może implikować mniej marnowania żywności (i siłą rzeczy oczywiście niższe zakupy). To akurat pozytywny efekt inflacji, zwłaszcza w tej kategorii sprzedaży.
Niemniej spadki odnotowaliśmy w każdej kategorii. W przypadku prasy ujrzeliśmy -3,9% m/m, zaś sprzedaż odzieży spadła o 3,3% m/m. Co ciekawe, obydwie kategorie mają największy udział w sprzedaży przez Internet. Relatywnie małych spadków doświadczyliśmy w przypadku pozostałej sprzedaży (-0,8% m/m) oraz w farmaceutykach (-0,9% m/m). Jednakże w przypadku drugiej z wymienionych kategorii był to też najgłębszy spadek od kwietnia 2021. Sprzedaż po stronie dóbr trwałych także hamuje coraz wyraźniej, lecz tutaj mówić możemy raczej o kontynuacji trendu. Podsumowując, coraz trudniej doszukiwać się kategorii, które pozostają odporne na wysoką inflację, złe nastroje i ogólnie gorszą sytuację gospodarczą. Taki trend powinien być kontynuowany w kolejnych miesiącach, co naturalnie będzie ciążyć spożyciu prywatnemu (tam rzecz jasna uwzględnić musimy również sektor usług).
Produkcja budowlana: "dopalanie" dobrej koniunktury
Dla odmiany produkcja budowlano-montażowa zaskoczyła w górę i wzrosła w ubiegłym miesiącu o 4% m/m. W ujęciu rocznym to ekwiwalent 3,9%. Zarówno rynek (0,9% r/r) jak i my (1,3% r/r) byliśmy zdecydowanie bardziej pesymistyczni. Przechodząc na dane odsezonowane okazuje się, że produkcja ciągnięta jest głównie przez specjalistyczne roboty budowlane. W kategorii tej odnotowaliśmy w październiku wyraźne przyspieszenie, niemniej według nas takiego zachowania nie należy ekstrapolować.
Dlaczego? Zagłębiając się w to, co kryje się pod tą kategorią okaże się, że znajdziemy tam między innymi roboty wykończeniowe i wykonywanie instalacji budowlanych. Według nas to właśnie prace wykończeniowe mogą stać za tak dobrym zachowaniem tego podsektora w budowlance. W takim wypadku byłoby to nic innego jak korzystanie z jednych z ostatnich owoców świetnej koniunktury w tej branży w ostatnim czasie. Dość powiedzieć, że rok 2022 będzie jeszcze bardzo wysoko jeśli chodzi o odbiory mieszkań, których budowę rozpoczęto wcześniej.
W przypadku pozostałych kategorii obraz nie wygląda już tak dobrze. Budowa obiektów inżynierii lądowej i wodnej od dłuższego czasu znajduje się w trendzie bocznym. To głównie słaba aktywność sektora publicznego. Tutaj perspektywa może ulec wyraźniejszej poprawie dopiero w przypadku wyraźniejszego napływu funduszy unijnych. Wygląda więc na to, że nie prędko. Wreszcie sekcja budowy budynków, która od dłuższego czasu znajduje się w wyraźnym trendzie spadkowym. Wydaje się, że właśnie ten sektor poczuł spowolnienie najszybciej. Innymi słowy, pogorszenie wynikające z wysokich cen materiałów budowlanych oraz spadku popytu (tutaj znaczącą rolę odegrało zacieśnienie warunków kredytowych) w pierwszej kolejności odbiło się na wzmożonej rezygnacji z podejmowania nowych projektów. Pod tym względem specjalistyczne roboty budowlane zdają się najbardziej opóźnionym sektorem.
Co to wszystko oznacza? Po pierwsze, najpewniej kwestią czasu jest zanim roczna dynamika produkcji zejdzie poniżej 0%. Po drugie, taka sytuacja sugeruje wytracanie tempa w inwestycjach. Tym samym dochodzimy do wniosku, że zarówno konsumpcja prywatna jak i inwestycje pomagać wzrostowi nie będą. Stąd taka, a nie inna prognoza PKB na 2023 - 0,4% (poniżej 1% prognozujemy od wiosny).