Christine Lagarde zapowiedziała w grudniu, że EBC będzie bardziej jastrzębi niż Fed. Wczoraj nadeszła ku temu okazja, gdyż rynek odebrał konferencję Powella bardzo gołębio. Okazja ta nie została jednak wykorzystana, choć prezez EBC nie brzmiała wcale gołębio. Niecne plany jastrzębiego brzmienia zostały "popsute" przez jeden element, na którym obecnie spoczywa cała uwaga rynku.
Zgodnie z oczekiwaniami rynku i ekonomistów, Europejski Bank Centralny podniósł stopy procentowe o 50pb. Komunikat okazał się dość jasny, zwłaszcza w kontekście forward guidance. EBC poniekąd zobowiązał się w nim do kolejnej podwyżki o takiej skali podczas marcowego posiedzenia. Po tym okresie nastąpić ma ocena przyszłej ścieżki polityki pieniężnej. EBC podtrzymał również, iż stopy procentowe będą musiałyby pozostać na restrykcyjnych poziomach przez pewien czas, aby zdusić rozpędzone procesy inflacyjne. Jak się potem okazało, do owego terytorium droga wciąż jest dość daleka.
Zmian nie uświadczyliśmy jeśli chodzi o początek zacieśniania ilościowego. EBC potwierdził, iż od marca wolumen papierów trzymanych w ramach portfela APP będzie kurczył się w (dość skromnym) tempie 15 mld EUR średniomiesięcznie. Będzie to pierwszy taki proces przeprowadzany przez EBC, a jego pierwsza faza zakończy się po drugim kwartale. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem można zakładać, że tempo redukcji sumy bilansowej wzrośnie w drugiej połowie roku. W kontekście bilansu EBC warto również wspomnieć o ciekawostce. Mianowicie, w reinwestycje zapadających papierów z portfela CSPP (obligacje korporacyjne) będzie brany pod uwagę postęp w kontekście klimatycznym. O tym czy bank centralny powinien angażować się w "zieloną" politykę pisaliśmy niespełna miesiąc temu.
Christine Lagarde otworzyła konferencję prasową stwierdzając, że choć PKB w czwartym kwartale okazał się mocniejszy od oczekiwań (w dużej mierze dzięki wynikom z Irlandii), to nie ulega wątpliwości, że aktywność gospodarcza już zauważalnie zwolniła. W kolejnych miesiącach najpewniej także pozostanie niska. Prezes zbagatelizowała też głębszy spadek inflacji w styczniu, gdyż - jak słusznie zauważyła - wynikało to głównie z cen energii. Jednocześnie zarówno ceny żywności jak i różne miary inflacji bazowej wzrosły. Zaskoczenia nie było w przypadku bieżącego tempa wzrostu płac, które jej zdaniem jest mniej więcej zgodne z założeniami w projekcji. Lagarde odnotowała również znaczne spowolnienie akcji kredytowej do sektora przedsiębiorstw, ale również gospodarstw domowych (kredyt hipoteczny).
Jednym z bardziej kluczowych punktów konferencji było stwierdzenie, że krótkoterminowe ryzyka dla inflacji stały się bardziej zbilansowane, choć ryzykiem w górę jest tutaj otwieranie się chińskiej gospodarki. Biorąc pod uwagę bieżące ceny energii nie wydaje się, że stwierdzenie to powinno było być wielkim zaskoczeniem. Rynek miał jednak inne zdanie. Podobnie jak w przypadku inflacji, ryzyka dla perspektywy gospodarczej także stały się bardziej zrównoważone. Podczas grudniowego posiedzenia ryzyka dla inflacji były w górę, a dla wzrostu w dół.
Według Lagarde wszystkie zakładane scenariusze przemawiają za kolejnymi, znacznymi podwyżkami stóp. W marcu ma być to kolejne 50pb, a następnie decyzje podejmowane mają być z posiedzenia na posiedzenie. Swoją drogą trzeba przyznać, że jest tutaj pewna nieścisłość. Z jednej strony EBC komunikuje w lutym o skali podwyżki w marcu. Z drugiej następnie zapowiada powrót do dynamicznej formy podejmowania decyzji. Przewodnicząca Rady Prezesów dodała także, iż wczorajsza podwyżka stóp o 50pb spotkała się z bardzo dużym poparciem, zdradzając jednocześnie, że jednomyślności nie było. W tym świetle następujące słowa Lagarde brzmią dość intrygująco: restrykcyjne stanowisko nie zostanie osiągnięte nawet po marcowym posiedzeniu (+50pb).
Co na to uczestnicy rynku? Ci mają odmienne zdanie. Krzywa wycenia obecnie krótką stopę €STR niewiele powyżej 3,3%, co oznacza redukcję oczekiwań w wyniku czwartkowego posiedzenia. Samo posiedzenie zaowocowało silnym spadkiem rentowności obligacji, zwłaszcza krótszych papierów, a także deprecjacją wspólnej waluty. Taka sytuacja sprzyjała również zawężaniu spreadów włoskich papierów. Co o tym wszystkim sądzić? Problem inflacji w strefie euro wydaje się większy niż w USA. Tym samym to właśnie Amerykanie mogą bardziej skorzystać z mechanicznej dezinflacji. Z drugiej strony wydaje się, że dostarczenie kolejnej 50-tki w marcu sprawi, iż stanowisko EBC jednak będzie wyraźnie restrykcyjne. Należy bowiem pamiętać, że realna stopa neutralna w strefie euro znajduje się poniżej tej w USA. Konkludując, podwyżki wyraźnie powyżej 3,5% nie wydają się na tym etapie mocno prawdopodobne. W zamian za to bardziej prawdopodobne jest jednak utrzymanie stóp wyżej na dłużej.