Tekst ten powstał trochę z przekory, trochę jako rachunek sumienia. Odnosimy wrażenie, że europejskiej motoryzacji oberwało się mocniej niż na to zasłużyła, a budowanie złych nastrojów to prawdopodobnie ostatnia rzecz jakiej Stary Kontynent potrzebuje. Jeśli wierzymy, że zachowania podmiotów gospodarczych kształtowane są przez oczekiwania odnośnie do przyszłości to odwrócenie negatywnych nastrojów jest co najmniej godne uwagi. Krótko: Europejska motoryzacja nie leży i nie kwiczy* i najpewniej koniec końców ustoi, ale w innym kształcie.
* Co najwyżej wydaje dziwne dźwięki, które mają przypominać wydech silnika spalinowego w elektryku. Cóż, ludzie nie lubią zmian.