Podczas styczniowego posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej nikt nie oczekiwał zmian stóp procentowych. I tak się też stało. Uwaga uczestników rynku skupiła się wyłącznie na komunikacie (skupi się jeszcze dzisiaj na konferencji prasowej prezesa Glapińskiego), którego analiza wymaga sporej ekwilibrystyki. Postawnowiliśmy jednak podjąć się tego trudnego zadania.
Nie od dziś wiadomo, że komunikaty RPP, w porównaniu do innych banków centralnych, do łatwych nie należą. Mamy tutaj na myśli porównanie tychże z miesiąca na miesiąc. Żeby było jasne, nie mamy absolutnie zastrzeżenia, że komunikat jest mocno modyfikowany w momencie znacznych zmian zachodzących w gospodarce. Problem w tym, gdy nawet bez takich zmian porównanie komunikatu sprawia sporą trudność. Poniższe "skreślanki" chyba dobrze to obrazują. Dla porównania dodajmy, że zmiana w komunikacie Fed-u często odnosi się do kilku słów (czasem np. jednego). RPP mocno ingeruje w każdy komunikat. Prezes podkreśla, że każde słowo się liczy, ale setka zmian sprawia, że nie za bardzo wiadomo, co RPP chce nam powiedzieć. A my naprawdę - wielokrotnie to podkreślaliśmy - chcemy słuchać.
Co jednak wynika ze skrupulatnej analizy powyższych materiałów? Po pierwsze, w styczniowym komunikacie wyrzucone zostały dwa stwierdzenia. Jedno wskazywało, że względnie niska presja popytowa i kosztowa w polskiej gospodarce, w warunkach osłabionej koniunktury i niższej presji inflacyjnej za granicą, ogranicza krajową presję inflacyjną. Drugie odnosiło się wprost do pozytywnego wpływu silniejszego złotego na inflację, a właściwie jej ograniczania. Po drugie, w nowej wersji komunikatu NBP podkreśla również, że podwyższona w następnych kwartałach będzie prawdopodobnie również inflacja bazowa. Po trzecie, nowy komunikat wskazuje na dodatkową niepewność dot. wpływu podwyższonej inflacji na presję płacową, zwłaszcza wobec oczekiwanego ożywienia gospodarczego i niskiego bezrobocia.
To faktyczne zmiany, jakie zostały wdrożone między styczniem a grudniem (oczywiście skupiamy się wyłącznie na zmianach, które coś nowego wnoszą - nie zwracamy uwagę na ujęcie tych samych/podobnych tematów w innej formie, zmiany ornamentyki zdań itp.). Jak je interpretujemy? Wszystkie wspomniane modyfikacje nie są w naszym przekonaniu niczym nowym, czego jeszcze miesiąc temu nie wiedzieliśmy. Fakt, że inflacja bazowa będzie podwyższona w kolejnych kwartałach nie jest nową informacją, gdyż sama projekcja listopadowa na to wskazywała. Niskie bezrobocie oraz oczekiwane ożywienie gospodarcze też nie pojawiło się od początku grudnia. Co więcej, wydaje się, że stan gospodarki w ciągu ostatnich kilku tygodniu nie uległ zmianie, która warunkowałaby bardziej jastrzębie stanowisko RPP. Dane miesięczne nie są ani bardzo złe, ani bardzo dobre. Pozostają one mniej więcej spójne z oczekiwanym (umiarkowanym) ożywieniem wzrostu PKB. Z kolei dane o inflacji za grudzień zaskoczyły nawet nieco niższym wynikiem.
Konkludując, zmiany w styczniowym komunikacie wyglądają trochę tak, jakby RPP chciała bardzo dodać elementy, które będą wskazywać na bardziej jastrzębi ton. Naszym zdaniem zmiany te jednak faktycznie niewiele wnoszą. W tym miejscu idealnie wpasowuje się nasz ostatni tekst, w którym staramy się udowodnić, iż ostrożność Rady wydaje się wyjątkowo duża biorąc pod uwagę obecną kondycję krajowej gospodarki.
Tym samym dochodzimy do sytuacji, w której ekonomiści są dość zgodni odnośnie do kierunku ruchu stóp procentowych w tym roku (różnią się co do skali i tempa). Jednocześnie bank centralny zdaje się mieć inne zdanie, a przynajmniej tak to wygląda czytając styczniowy komunikat, w którym próżno szukać jakichkolwiek wskazówek, które mogłyby ukazywać choćby warunki jakie muszą zostać spełnione by stopy obniżać. Przypominamy, że zadaniem ekonomistów jest próba przewidzenia co bank centralny zrobi, a nie co powinien zrobić. My nadal obstawiamy pierwszą obniżkę w marcu. Nasi koledzy widzą to raczej w drugiej połowie roku. Czas pokaże kto będzie miał rację.