Styczniowe posiedzenie amerykańskiej Rezerwy Federalnej miało być jednym z nudniejszych w ostatnim czasie. Sama decyzja o braku zmian stóp była bowiem szeroko oczekiwania przez uczestników rynku. Jak się później okazało, nie tylko decyzja była dość oczywista. Sam komunikat i późniejsza konfenrencja prasowa prezesa zawierały już pewne zmiany, a niektóre z nich zasługują na większą uwagę. Wygląda jednak na to, że pauza w obniżkach stóp potrwa nieco dłużej niż tylko do wiosny.
Dla formalności napiszmy, że przedział stóp procentowych dla efektywnej stopy funduszy federalnych został utrzymany na pułapie 4,25-4,5%. Nie było to żadną niespodzianką. Uwaga rynku skupiła się więc od razu na komunikacie, w którym dostrzec można dość zauważalne zmiany w pierwszym akapicie. Mianowicie, usunięta została fraza opisująca, iż "warunki na rynku pracy w ostatnim czasie poluzowały się, a stopa bezrobocia wzrosła, choć i tak pozostaje nisko". Dodatkowo, co mogło wzbudzić jeszcze większe zainteresowanie odbiorców, Fed wymazał wzmiankę odnoszącą się do "poczynionego postępu w kwestii sprowadzenia inflacji do celu 2%".
Zamiast tego komunikat wskazuje obecnie, iż "stopa bezrobocia ustabilizowała się na niskim poziomie, a ogólne warunki na rynku pracy pozostają korzystne". Z kolei w kontekście inflacji pozostawiono fragment sugerujący, że ta pozostaje na podwyższonym poziomie. Czy są to istotne zmiany? Absolutnie nie, co oświadczył Powell kilka minut później. Przekazał on, że zmiana ta dotyczyła pewnego rodzaju odświeżenia komunikatu i nie miała na celu wysyłania żadnego sygnału do uczestników rynku.
Mając powyższe na uwadze możemy przejść do konferencji prasowej. Podczas niej, poza rutynowymi zwrotami opisującymi amerykańską gospodarkę, godnym uwagi komentarzem było jasne wskazanie przez prezesa, iż bank centralny nie musi spieszyć się z dalszymi dostosowaniami stóp procentowych. Fragment ten dobitnie podkreśla, iż poprzeczka do kolejnego obniżki stóp na marcowym posiedzeniu zawieszona jest dość wysoko. Wymagałoby to prawdopodobnie dużo słabszych danych z rynku pracy i/lub mocnego cofnięcia inflacji, w skali większej od antycypowanej przez Fed. Dodajmy, iż Powell (i cały bank) wciąż wierzy, iż obecne stanowisko polityki pieniężnej jest na ten moment wystarczająco restrykcyjne. To nawiązanie do pytania odnośnie do stopy neutralnej, którą członkowie Fed dostrzegają obecnie na poziomie 3%. Poziom ten wydaje się w dalszym ciągu względnie niski. W kolejnych kwartałach nie można wykluczać dalszych rewizji oczekiwań członków Fed w górę.
Ważna uwaga padła również w kontekście samej inflacji. Mianowicie, Fed zdaje się mocno przekonany odnośnie do stopniowego spadku inflacji czynszy w szerokim koszyku inflacyjnym. Z tego tytuł bank centralny oczekuje dalszego postępu na froncie inflacyjnym. Niemniej zanim podejmie kolejne decyzje dot. stóp, progres ten chce faktycznie ujrzeć. O kwestii tej pisaliśmy w kontekście analizy amerykańskiego rynku nieruchomości kilka miesięcy temu. Będąc przy temacie inflacji warto również wspomnieć o oczekiwaniach inflacyjnych, które - zdaniem jednego z dziennikarzy - wzrosły w ostatnim czasie w oczekiwaniu na wpływ ceł. Powell zauważył jednak, iż wzrost dotyczył tylko krótkoterminowych oczekiwań, te w długim okresie pozostają wciąż stabilne. Wniosek? Nie ma póki co powodów do obaw.
Ostatni temat godny uwagi to przecena na rynku akcji, która w przypadku spółek technologicznych była gwałtowna. Prezes Fed wskazał, iż zmiany na rynku akcji interesują Fed tylko wówczas, gdy wpływają one trwale na warunki finansowe. Jego zdaniem ostatnie ruchy nie klasyfikują się do takiej kategorii. Na ten moment wygląda więc na to, iż "Fed put" nie jest w grze. Co więcej, sam Powell stwierdził, iż wiele wskaźników sugeruje na podwyższone wyceny indeksów giełdowych. Tym samym można domniemywać, iż upuszczenie nieco powietrza z tychże wycen mogłoby być na rękę Fed. Wszystko oczywiście w granicach rozsądku, mając na uwadze wpływ tychże zmian na warunki finansowe w gospodarce.
Co to wszystko oznacza? Wygląda na to, że za kolejną obniżką stóp przyjdzie nam poczekać dalej niż tylko do marca. W bazowym scenariuszu oczekujemy jej dopiero w czerwcu, a następnie jeszcze jednego ruchu we wrześniu. W takim scenariuszu górna stopa przedziału Fed znaleźć się powinna na poziomie 4%, czyli poziomie zauważalnie wyższym w porównaniu z tym przed pandemią.